Samotnia - jedno z najstarszych schronisk w Polsce. Po ponad 60 latach opuszcza je rodzina Siemaszków
Samotnia w Karkonoszach, jedno z najstarszych i najbardziej klimatycznych schronisk w Polsce, zmieni dzierżawcę. Spółka Wysoka II przejmie obiekt od rodziny Siemaszków, która zajmowała się nim od niemal 60 lat. Czy Samotnia zachowa swój unikalny charakter, czy zmieni się w kolejny "górski hotel"?
Schronisko Samotnia: nowi dzierżawcy
O schronisku Samotnia w Karkonoszach jest ostatnio bardzo głośno. Wszystko za sprawą nowego dzierżawcy, którego zarząd spółki Sudeckie Hotele i Schroniska PTTK wyłoniło w (drugim już) konkursie. Po 58 latach obiekt opuścić musi rodzina Siemaszków. Nowym dzierżawcą zostanie spółka Wysoka II z Zakopanego (jeden ze wspólników podmiotu prowadzi Schronisko Murowaniec w Tatrach). Decyzja ta budzi wiele kontrowersji. Miłośnicy Samotni obawiają się, że kultowe schronisko może zmienić się w kolejny "górski hotel".
Pierwsza decyzja o odrzuceniu oferty rodziny Siemaszków na dzierżawę Samotni, zapadła w lipcu 2023. Spowodowało to potężną falę protestów. Pod petycjami, by zostawić schronisko Siemaszkom, podpisało się kilkadziesiąt tysięcy osób - turystów, himalaistów, osób publicznych. Władze PTTK zdecydowały o kolejnym konkursie, w którym wzięły udział 3 podmioty. Wyniki poznaliśmy 6 lutego 2024 roku. Wysoka II zostanie nowym dzierżawcą, a rodzina Siemaszków ma opuścić Samotnię do 15 maja.
Poznajcie historię, tego wyjątkowego miejsca!
Samotnia: historia zaczyna się od budy pasterskiej
Schronisko Samotnia leży na wysokości 1195 m n.p.m. Pierwsze wzmianki o domku nad Małym Stawem pochodzą z 1670 roku. Przypuszcza się, że pierwsi właściciele budy nad stawem wywodzili się z rodziny Schuderów. Utrzymywali się z hodowli kóz, ale przede wszystkim pilnowali hodowli pstrągów w stawie, należącym wówczas do śląskiego rodu arystokratycznego Schaffgotschów. Pierwszy o domku nad stawem wspomniał rektor gimnazjum św. Magdaleny we Wrocławiu Christian Gryfius – w relacji z wyprawy z uczniami na Śnieżkę opisał odwiedziny u mieszkającego tu krzepkiego starca. Siedem lat później w Karkonosze zawitał stolnik żmudzki, Teodor Billewicz. W swoim diariuszu z wyprawy na Śnieżkę, (tekst ukazał się później w „Opisie Wrocławia i Cieplic z XVII wieku”) donosił, iż „na tej górze jest jezioro nullum adferens fructum [nie przynoszące owoców], bo ani ryby żadnej niema w sobie ani łowić, choćby była permissia [pozwolenie], bo zaraz, skoro czółna porobią, to i ludzie, jeśli w nich będą, zatopią, i same czółna, skoro na wodę bywają puszczone, to ex nunc [zaraz] toną. Ex traditione [Wedle przekazu] powiadają, że diabeł tam tymże imieniem co góra Rywenzahl inhabitat [zamieszkuje], bo saepe apparebat [często się pojawiał]. Myśmy go nie widzieli ale proxime habitantes [mieszkańcy okolicy] powiadali, że go immediate [nagle] przed niedziel kilka widzieli.”
Samotnia: chata z wieżyczką nad Małym Stawem
Chatę nad Małym Stawem około 1831 roku od Schuderów odkupił Karol Häring. Kiedy w latach 1845–1846 powstaje linia kolejowa łącząca Wrocław z Berlinem przez Jelenią Górę, w Karkonosze zagląda coraz więcej turystów. I choć Häring rozbudował chatę, nie jest w stanie jej utrzymać – sprzedaje ją za 4000 talarów (wraz ze sporym stadem bydła) radcy handlowemu z Miłkowa Henrykowi Richterowi. W 1872 roku rozebrano spróchniałą, ponad 200- letnią szopę, a bliżej stawu postawiono nowy budynek - tymczasową sypialnię. W 1883 roku wzniesiono schronisko. To wtedy powstała wieżyczka, na której zawisł odlany w Jeleniej Górze dzwon sygnaturka, który miał ostrzegać wędrowców przed niebezpieczeństwem, dziś symbol Samotni. Wyryta na nim data 1861 roku oznacza, że dzwon odlany był wcześniej i przywieziono z innego obiektu. Do schroniska została doprowadzona wygodna, szeroka na 2,5 metra droga dla pojazdów konnych. Schronisko nosiło wówczas nazwę „Kleine Teichbaude”, czyli „Mała Buda nad Stawem”.
Samotnia: centrum sportów zimowych
W 1891 roku buda znowu zmieniła właściciela, który ją rozbudował – zyskała formę, proporcje i detal zachowany do dziś, tzn. pięterko – wyżkę nad głównym wejściem i stromy dwuspadkowy dach z przepustami. Pozostawiono charakterystyczną sygnaturkę na kalenicy dachu. powstały pierwsze pokoje gościnne oraz dwie sale noclegowe na poddaszu, w pełni umeblowane. W latach 1922–1923 Samotnia powiększyła się o skrzydło zachodnie. Projekt wykonała pracownia architektoniczna braci Albert z Jeleniej Góry. Ostatnią przedwojenną rozbudowę schroniska przeprowadzono w 1934 roku, również w oparciu o projekt jeleniogórskiej pracowni braci Albert – dobudowano wówczas część północną i wschodnią, nie zmieniając przy tym specyficznej architektury budy.
Od 1 maja 1927 schronisko prowadził znany sportowiec Paul Haase z żoną Gretą - w tym czasie stało się ono centrum sportów zimowych: Mały Staw był areną łyżwiarzy, a narciarze szusowali po zboczach kotła. Ostatnim niemieckim właścicielem do końca II wojny światowej był Franz Hövel.
Samotnia: era Siemaszków
Po wojnie schronisko zostało przejęte przez Polskie Towarzystwo Tatrzańskie. Pierwszym gospodarzem został Stanisław Staroń z Krakowa. Prawdopodobnie to on po raz pierwszy użył nazwy„Samotnia”. Później obiekt przejęło PTTK - przez schronisko przewinęło się kilkunastu zarządców, a od 13 czerwca 1966 roku Samotnią kierował wraz z żoną Sylwią Waldemar Siemaszko, postać w Karkonoszach dziś już legendarna (zginął w wypadku samochodowym 10 lutego 1994 roku w czasie zjazdu do Karpacza, od tego czasu schronisko nosi jego imię). „Samotnią” kierowała teraz Sylwia Siemaszko.
Za czasów Siemaszków przy schronisku powstała pierwsza w Sudetach biologiczna oczyszczalnia ścieków, zmodernizowano system ogrzewania (z koksowego na olejowy) oraz pracę kuchni i pralni, zaadaptowano jedno z pomieszczeń zaplecza na jedyną wtedy (1973) w kraju samoobsługową narciarnię, wybudowano pierwszy w Karkonoszach garaż na kanadyjski skuter śnieżny. Samotnia stała się także miejscem spotkań - odbywały się w niej przeglądy filmów i przeźroczy górskich. Jeszcze przed założeniem Karkonoskiego Parku Narodowego odbywały się zawody płetwonurków o „Błękitną Wstęgę Samotni”, którzy zanurzali się w głębinach Małego Stawu oraz zawody narciarskie.
Co dalej z Samotnią?
Magdalena Arcimowicz, córka Sylwii Siemaszko, odniosła się do sprawy zmiany dzierżawcy na oficjalnym facebookowym profilu "Schronisko Pttk Samotnia im. Waldemara Siemaszki": "(..) trudno powiedzieć cokolwiek na temat naszego odejścia z Samotni. Nie jest też łatwo pisać. Bo co można napisać o tym, że muszę zostawić miejsce, które kochałam przez całe życie, które było dla mnie najważniejsze i o którego dobro gotowa byłam walczyć za wszelką cenę, nawet cenę pożegnania się z nim. Dla mnie Samotnia to coś więcej niż budynek, to rodzina. Moi rodzice zostawili tutaj serca i całe życie, tutaj dorastałam, stąd zjeżdżałam do szkoły, tutaj poznałam męża, przywiozłam swoje dzieci, kiedy miały parę dni. Tutaj też poznałam fantastycznych ludzi, którzy razem z nami tworzyli to miejsce - Was. Bez Was nie byłoby Samotni, jaką znacie, byliście siłą napędową wszystkich pomysłów i działań. Wasza obecność dawała motywację do pracy, która tak naprawdę nigdy nie była pracą, tylko stylem życia. Najsensowniejszym jej powodem był widok Waszych roześmianych twarzy i poczucie, że dobrze się tutaj czujecie. Nastąpił jednak moment, kiedy w Samotni zaczęła się seria remontów. Niektóre omal jej nie zdewastowały. Nowy dach przeciekał już po paru tygodniach, okna rozpadały się po paru miesiącach, a na ścianach sali pojawił się śnieg. Byłam świadkiem niszczenia ukochanego miejsca. Moje interwencje nie skutkowały niczym innym, niż informacją, że powinnam opuścić schronisko. Już wtedy wiedziałam, że nasze dni w Samotni są policzone. Jednak nie żałuje, dzisiaj zrobiłabym to samo. Niedługo zostawiamy Samotnię, z nadzieją, że dla ludzi, którzy zajmą nasze miejsce, będzie ona tak samo ważna. Z nadzieją, że zmiany jej posłużą i że jej nie opuścicie (..)".
Rodzina Siemaszków musi opuścić Samotnię do 15 maja 2024 roku.
Czy Samotnia, kultowe karkonoskie schronisko, zachowa swój charakter?
Grzegorz Błaszczyk – Prezes spółki Sudeckie Hotele i Schroniska mówi: "Zmiana dzierżawcy, nie oznacza, że Samotni grozi coś złego. Jestem pewny, że dalej dla tysięcy turystów będzie to ulubione schronisko PTTK w Karkonoszach. Może szarlotka będzie im smakowała inaczej, ale panorama gór się nie zmieni. Wygląd Samotni poza inwestycjami, które poprawią komfort i bezpieczeństwo turystów również. Nie zamienimy Samotni na górski hotel, nigdy nie mieliśmy nawet takich planów. Tak PTTK jest właścicielem tego obiektu, ale właścicielem szanującym prawo i ludzi, którzy kochają to miejsce. Nie zamierzamy wymienić tam nawet jednej deski, bez zgody konserwatora. Schronisko jest przecież zabytkiem, na dodatek położonym na terenie parku narodowego. Tam jedynym projektantem, który nikogo nie pyta o zgody jest natura. I mogę Państwa zapewnić, że to ona zdecyduje jak to miejsce będzie wyglądało za rok, pięć czy 10 lat. Naszym zadaniem jest wyłącznie zapewnienie, by turyści, którzy będą odwiedzać schronisko byli w nim jak najlepiej obsłużeni a podczas pobytu byli tam bezpieczni".
Skomentuj:
Samotnia - jedno z najstarszych schronisk w Polsce. Po ponad 60 latach opuszcza je rodzina Siemaszków