Interesuje nas przestrzeń w kapciach, obok bloku
Malgorzata Kuciewicz jest architektką, badaczką i współtwórczynią jednej z najciekawszych polskich pracowni CENTRALA, z siedzibą w Warszawie.
Agnieszka Jęksa (AJ) - Jak sama mówisz, interesują Was peryferia architektury - eksperymenty, obiekty tymczasowe, wystawy.
Małgorzata Kuciewicz (MK) - Odkąd istniejemy, staramy się tropić i przywracać przeoczone elementy miasta. Dziesięć lat temu niewidoczna była Wisła, dziedzictwo żydowskiej Warszawy, Skarpa. Potem skierowaliśmy działania w stronę znikającego socmodernizmu, ku zapomnianym wizjom w wielkiej skali, jak Warszawa Funkcjonalna, założenia urbanistyczne, pejzaż z gruzu. Dość szybko zrozumieliśmy, że wyzwaniem jest popularyzacja, bo tematy ważne dla nas niekoniecznie znaczą coś dla innych. Ale tracimy je wspólnie.
AJ- Co dla Was jest w nich ważne?
MK- Wydaje nam się, że biografia danego miejsca tworzy jego tożsamość, choć ona też jest dziś towarem.
AJ - Jak badacie tę tożsamość?
MK - Nie chodzi nam o mumifikację czy monumentalizację, przywracane elementy po prostu wzbogacają miasto. Staramy się odsłaniać to, co zamalowano, zatynkowano, zasypano, a co stanowi o specyfice danego miejsca. Działamy jak detektyw śledczy działający w przestrzeni, wyłapujemy poszlaki na temat potrzeb mieszkańców. Czerpiemy też z doświadczeń poprzednich generacji architektów, którym zawdzięczamy bardzo śmiałe wizje przyszłości. Staramy się kontynuować ich przerwane eksperymenty. Na przykład wizjoner Maciej Nowicki przewidywał, że samochód stanie się powszechnym, przesuwającym się w czasie i przestrzeni miejscem odbioru architektury. Postulował, by budynki dawały "wspólną sylwetę w widoku odległym, a ocenę indywidualną w widoku bliskim”. Zatraciliśmy myślenie o mieście jako kompozycji.
AJ - Jesteście zawsze o kilka kroków do przodu w stosunku do miejskich debat i "zajawek".
MK - Mamy wielu partnerów, bo Warszawa ma tę specyfikę, że jest tu duża grupa ludzi zainteresowana odczytywaniem różnych poziomów miasta. Ale tak rozumiemy naszą rolę, nie tylko odpowiadać na potrzeby, ale również wskazywać, o jakich potrzebach moglibyśmy rozmawiać. Obecnie chcemy przywracać elementy, które budowały sąsiedzką przestrzeń społeczną, o której dziś zapomniano.
AJ - Co to znaczy przestrzeń społeczna?
MK - To pojęcie, bardzo popularne w dekadach powojennych, zastąpiono później pojęciem przestrzeni pół-publicznej, tak jakby była to przestrzeń z jakimiś ograniczeniami. A nas interesuje przestrzeń dla ludzi - w kapciach, obok bloku.
AJ - Na przykład?
MK - Inspirują nas moderniści, którzy budując osiedla tuż po wojnie, mieli świadomość, że budują dla pierwszej generacji miejskiej. Chcieli ułatwić jej adaptację i zastosowali elementy architektury znane z małych miasteczek i przestrzeni wiejskich. Odległości na osiedlach obliczali krokami dzieci, a perspektywy widokowe kształtowali pod wysiadujących staruszków. Definiowali przestrzeń społeczną przydomową infrastrukturą, a nie wygradzali płotem. W ramach projektu ”Przyzba” znaleźliśmy wiele takich elementów "dla ludzi" na osiedlach w Warszawie i w Krakowie. Dotychczas nie zwracaliśmy uwagi np. na specjalne bramki do rozwieszania prania przed blokiem, ławy wkomponowane w elewacje czy obieraczki, czyli metalowe płozy, do czyszczenia butów w progach. A jest tego dużo więcej.
AJ - Amerykański urbanista Frank Lloyd Wright uważał, że powinno się projektować od wewnątrz na zewnątrz. Dlaczego dla Was najważniejsze jest to, co pomiędzy budynkami?
MK - Bo tam się najwięcej dzieje. Rolą architektury jest zagęszczanie sposobności, tworzenie miejsc niewykluczających, w których różne pokolenia mogą się realizować. Dlatego staramy się myśleć tzw. programem miejskim, tworzyć przestrzenie "pojemne”, wieloużytkowe, gdzie może wydarzyć się coś nieprzywidywalnego. Wyłapujemy takie momenty, kiedy właśnie tworzy się nowy miejski program - na przykład podczas projektu "Skwer Sportów Miejskich" na skwerze w pawilonie "Emila" wystarczyła wspólna obecność różnych dyscyplin sportów miejskich. To sprawiło,że powstały nowe formy aktywności. Wydaje nam się, że tworzenie sposobności jest drogą do bogatszej przestrzeni miejskiej.
AJ - Czego brakuje, by rozwijać wspólną przestrzeń?
MK - Miejskim sportowcom brakuje szafek, gdzie mogą wrzucić swoje rzeczy, nie mogą też napić się wody za darmo czy skorzystać z toalety. Dlatego cenimy na razie nieśmiałą akcję "Piję wodę z kranu” i "Przyjazna toaleta".
AJ - Jeśli mogłabyś mieć jedno życzenie dla Warszawy, to . ?
MK - Dużej, niekomercyjnej, przestrzeni pod dachem, otwartej dla wszystkich. Liczymy, że powstanie w podcieniach Muzeum Sztuki Nowoczesnej na Placu Defilad. W mieście najważniejsza jest różnorodność.
Grupa CENTRALA (Simone De Iacobis, Małgorzata Kuciewicz, Jakub Szczęsny) projektuje w każdej skali - od przedmiotu, poprzez wnętrze, budynek aż po skalę urbanistyczną. Architekci CENTRALI tworzą domy oraz ulotne projekty na styku architektury i sztuki. Zapraszają do refleksji nad rzeczywistością i promują obraz Warszawy jako miejsca eksperymentu i anegdoty. Członkowie CENTRALI są laureatami wielu konkursów i autorami znanych realizacji min. Warszawa Powiśle, Ohel, Softbox. Projektują dla Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski, Fundacji Polskiej Sztuki Nowoczesnej, Muzeum Historii Żydów Polskich i Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Uczestniczyli w ostatnim Biennale Architektury w Wenecji, byli stypendystami Akademie Schloss Solitude w Niemczech. Mottem CENTRALI jest "pesymizm myśli oraz optymizm woli”.
Skomentuj:
Interesuje nas przestrzeń w kapciach, obok bloku