Europejczycy na rowery! Miasto szczęśliwe według Floriana Frotschera
W jakim stopniu projektowanie atrakcyjnych przestrzeni do pracy jest opłacalne również ekonomicznie? Czy Warszawa, ograniczając ruch samochodowy, idzie we właściwym kierunku? Dlaczego zieleń i tworzenie publicznych terenów na Służewcu jest tak istotne? Swoimi spostrzeżeniami, na prośbę Stowarzyszenia Lepszy Służewiec, dzieli się Florian Frotscher, główny architekt londyńskiej pracowni Make Architects.
Inwestorzy coraz częściej decydują się na realizację budynków biurowych, które są nie tylko miejscami pracy, ale również atrakcyjnego spędzania wolnego czasu. Dlaczego inwestorzy wybierają wielofunkcyjne obiekty, mimo że ich przygotowanie jest droższe?
Rozwiązania poprawiające jakość pracy wcale nie muszą być kosztowne. W dzisiejszych czasach jesteśmy świadkami nowego podejścia do projektowania biur. Miejsca pracy coraz rzadziej są nastawione wyłącznie na efektywność pracowników, a coraz częściej na „doświadczanie”, którego wydajność jest efektem końcowym. Nowe pokolenie, tzw. „millenialsi”, nie chcą wyłącznie wspinać się po szczeblach kariery. Zależy im również na motywującym i przyjaznym miejscu pracy. Możliwość pracy w inspirującym środowisku, w grupie osób, z którymi można zarówno realizować
projekty, jak i pójść na lunch, jest często nawet wyżej ceniona niż sama gratyfikacja pieniężna. Pracodawcy, którzy konkurują o pozyskanie największych talentów, muszą inwestować w atrakcyjne miejsca pracy. Liczne badania pokazują, że lepsze środowisko pracy odgrywa decydującą rolę w decyzji pracowników co do zmiany miejsca zatrudnienia.
Pracownicy, którzy są zadowoleni ze środowiska, w którym realizują się zawodowo, są bardziej wydajni i skłonni do dłuższego przebywania w biurze. Ponadto przypadkowe spotkania między członkami zespołów umożliwiają lepszą wymianę wiedzy i doświadczeń i wpływają na budowanie silniejszych więzi z firmą. Zaprojektowanie atrakcyjnego środowiska pracy może więc finalnie zmniejszyć koszty związane z rotacją pracowników oraz zatrudnianiem i szkoleniem nowych. Interesujące jest również postrzeganie nowoczesnego biura jako tzw. „social hubu”. Kreowanie otwartych przestrzeni, kawiarni czy miejsc spotkań w parterach budynku wyzwala tworzenie się klastrów branżowych i wielobranżowych, które także sprzyjają wymianie wiedzy i ostatecznie zwiększają szansę na sukces zarówno dla firm o ustabilizowanej pozycji rynkowej, jak i start-upów.
Make Architects ma duże doświadczenie nie tylko w projektowaniu, ale również w tworzeniu masterplanów dla całych dzielnic. Warszawski Służewiec jest poprzemysłową dzielnicą biurową, w której pracuje 100 tys. osób. Przez ponad 20 lat rozwijał się chaotycznie, a dziś stoi u progu zmian w kierunku atrakcyjnej, wielofunkcyjnej dzielnicy. Władze miasta poprawiają transport i infrastrukturę, powstaną atrakcyjne place miejskie i tereny zieleni, wprowadzają się mieszkańcy, przełamując monokulturę. Jakie twoim zdaniem są czynniki, o które należy zadbać, żeby ten skomplikowany proces zakończył się sukcesem?
Mix funkcji biurowych, handlowo-usługowych i mieszkaniowych jest konieczny, aby stworzyć żyjący całą dobę i bezpieczny fragment miasta, unikając gettoizacji przestrzeni miejskiej. Ważne jest także rozsądne tworzenie miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego, które pozwalają zarządzić oczekiwaniami wielu bezpośrednio zainteresowanych. Z naszego doświadczenia wynika, że istnieje duże ryzyko niepowodzenia każdego projektu, który dynamicznie się rozwija, ale jest monofunkcyjny. Zrównoważony rozwój musi odpowiadać na potrzeby lokalnej społeczności. Wprowadzanie terenów zieleni jest niezwykle istotne i najbardziej skuteczne, jeśli uda się je połączyć z już istniejącymi obszarami. Tworzenie zielonych szlaków, po których można spacerować czy biegać, znacznie podnosi jakość życia i pracy. Dodatkowym czynnikiem sukcesu jest umiejętne włączenie zieleni do sieci miasta. Tereny zielone wcale nie muszą być rozległe. Wąski, ale dobrze połączony park, ulokowany np. obok kanału, może być o wiele bardziej atrakcyjny niż większe, ale pojedyncze zielone wyspy.
W Warszawie władze robią coraz więcej w kierunku ograniczania ruchu samochodów na rzecz przyznawania priorytetu pieszym, rowerzystom i komunikacji publicznej. Jak oceniasz tego typu zmiany dla miasta i jego mieszkańców, nie tylko jako architekt, ale również jako mieszkaniec Londynu, gdzie takie rozwiązania funkcjonują od wielu lat?
Ograniczenie ruchu samochodowego w miastach – jakimkolwiek sposobem – ma niesamowicie pozytywne skutki. Sprawnie działający system transportu publicznego jest oczywiście kręgosłupem każdego dużego miasta, które ogranicza ruch samochodowy, ale wiąże się z dużymi nakładami finansowymi. Ogromny wpływ na samopoczucie i zdrowie ma np. tworzenie infrastruktury rowerowej, która obejmuje ścieżki rowerowe, jak również stacje serwisowe dla rowerzystów.
Projektowanie miasta przyjaznego rowerzystom wcale nie musi wiązać się ze znaczną interwencją w istniejącą infrastrukturę. W ramach systemu London Cycle Superhighways w wielu miejscach po prostu wydzielono pasy czy ulice przeznaczone dla rowerów, a więc faktycznie wiązało się to z zakupieniem puszek farby do namalowania logotypu roweru na asfalcie. Rozwój miejskiego ruchu rowerowego przyczynił się do rewitalizacji wewnętrznych obszarów Londynu. Jeżdżąc na dwóch kółkach można odkrywać zakątki miasta niedostępne dla innych środków transportu. Można odwiedzić nowo otwartą restaurację, kawiarnię i natychmiast skorzystać z ich oferty. Taka forma poruszania się po mieście zdecydowanie sprzyja też rozwojowi handlu i usług.
W Londynie jazda rowerem stała się niezwykle popularna, w wielu przypadkach rowery wypierają samochody jako dawny symbol statusu finansowego. Wydaje się, że ograniczanie ruchu samochodowego jest jedynym rozwiązaniem dla coraz bardziej zakorkowanych europejskich miast. Coraz więcej osób mieszka w miastach, dlatego zwiększanie przepustowości ulic nie rozwiąże problemu. Transport publiczny i pojazdy napędzane siłą własnych mięśni są nie tylko bardziej zrównoważoną opcją, ale tak naprawdę jedyną na dłuższą metę. Chyba niemal wszyscy już zrozumieliśmy, że projektowanie miast podporządkowanych samochodom jest wyłącznie urbanistycznym błędem z przeszłości.
Skomentuj:
Europejczycy na rowery! Miasto szczęśliwe według Floriana Frotschera