Nowy gatunek wieżowca - Reklamowiec. Reklama gigant na Warsaw Spire
Wieżowiec Warsaw Spire od początku budził lekkie kontrowersje związane z estetyką. Ogromne czułki, błyszczące kolumny, kolorowe światełka w fontannie i lokalizacja z dala od ulicznej pierzei. Wszystko to nadrabiał tworząc miejski plac, miejsce do ekspozycji sztuki czy neonem Kocham Warszawę. Ale ile w tym prawdziwej miłości a ile działań promocyjnych?
Na elewacjach wieżowca Warsaw Spire niedawno pojawiła się instalacja złożona z 70 tysięcy diod LED, która miała wyświetlać napis Kocham Warszawę - instalacja tej treści gościła na wieżowcu w trakcie jego budowy i zyskała sporą sympatię warszawiaków. Choć nowa odsłona trochę raziła intensywnym światłem i "pocięciem" na paseczki tworzone przez poszczególne listwy oświetleniowe, to przekaz instalacji budził ciepłe emocje. Jak krytykować kogoś, za to, że nas kocha?
Prędko jednak okazało się, że świetlna instalacja będzie służyła także do innych celów, a miłość do Warszawy to tylko pretekst by przyzwyczaić nas do wysokiego na 39 m i szerokiego na 71 metrów... ekranu reklamowego. Właściciel obiektu tłumaczy, że nie była to reklama, tylko logo partnera wydarzenia, które odbywało się w budynku, a sama instalacja będzie wykorzystywana do promocji różnych wydarzeń kulturalnych. Podkreśla też, że całe działanie miało charakter niekomercyjny i nie przyniosło żadnego zysku.
Pytanie tylko, czy dla warszawiaków to istotna różnica, czy za wielkim świecącym im w okna przekazem stoją pieniądze czy nie. Logo firmy na elewacji nawet przy dobrej woli trudno podciągnąć pod instalację artystyczną czy działanie prospołeczne. Zrozumiałe jest, że partner wydarzenia chciał dotrzeć do odbiorców z informacją o pomocy w organizacji, ale można zaryzykować, że została do tego wybrana najmniej odpowiednia forma.
Miejmy nadzieję, że działanie to było wypadkiem przy pracy i właściciele wieżowca wyciągną naukę z fali krytyki, która posypała się w związku z całym zdarzeniem. Jeśli nie i kolorowe przekazy czy to reklamowe czy partnerskie na stałe zagoszczą na elewacjach - będzie można mówić o nowym rodzaju wieżowca - reklamowcu i szmacie reklamowej w wersji 2.0, która nie tylko zaburza odbiór budynku i szpeci miejską przestrzeń, ale dodatkowo jest animowana i świecąca.
W stołecznym ratuszu trwa właśnie sprawdzanie, czy tego typu działania są zgodne z zapisami miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, który pozwala na świetlne reklamy nie większe niż 10 proc. powierzchni elewacji pod warunkiem, że lokalizacja reklamy była przewidziana kompozycyjnie w projekcie budowlanym.
Pewno jest jedno - prawo nigdy nie przewidzi wszelkich pomysłów chcących je ominąć i zawsze będą w nim furtki do omijania przepisów. Warto jednak pamiętać, że poza samą literą prawa zawsze warto po prostu zachowywać się przyzwoicie i jeśli się kocha Warszawę nie oszpecać jej ani reklamą, ani przekazem niekomercyjnym.
Zdjęcia w galerii ze swojego profilu na Twitterze udostępnił nam Tomasz Michalski, który uchwycił niezbyt chwalebny moment w historii wieżowca. Zapraszamy do obserwowania jego konta w serwisie Twitter, a przy okazji przypominamy o bryłowym profilu w tym serwisie, na którym informujemy o nowych artykułach i ciekawych wydarzeniach oraz które jest dodatkowym miejscem wygodnego kontaktu z redakcją BRYŁY.
Więcej o reklamie na wieżowcu Warsaw Spire czytaj też w serwisie warszawa.gazeta pl oraz w felietonie Filipa Springera.
ZOBACZ TEŻ:
Skomentuj:
Nowy gatunek wieżowca - Reklamowiec. Reklama gigant na Warsaw Spire