Polska Rzeczpospolita Styropianowa
W polskim krajobrazie architektonicznym zachodzą poważne zmiany. Budynki puchną, przybierają jaskrawe kolory, tracą wyraz. Jak długo nieudolna termomodernizacja będzie szpecić nasze miasta? O poczuciu estetyki, kompromisach w procesie ocieplania i myciu szarych bloków rozmawiamy z Kamilem Miklaszewskim i Karolem Szparkowskim z warszawskiej pracowni +48.
O termomodernizacji trzeba dyskutować
Czy współcześni architekci mają koncentrować się na budowaniu nowych obiektów, czy też powinni zabierać głos w sprawie obiektów już zrealizowanych, na temat przemian w mieście, stosunku do architektonicznego dziedzictwa itp.?
Kamil Miklaszewski: To zależy od skali i charakteru wydarzenia czy inwestycji. Ogólnie uważam, że jak najbardziej tak, powinniśmy zabierać głos, gdy widzimy, że w krajobrazie architektonicznym coś się zmienia, mamy przecież do tego kwalifikacje. Poza tym w ostatnich latach bardzo zmienił się charakter miast - po erze przemysłowej zostało wiele ogromnych kubatur, które teraz muszą zmienić funkcję, wygląd - to ogromne pole do popisu dla architektów, nie tylko na etapie projektu budowlanego, ale w ogóle idei i kierunku tych przemian.
Karol Szparkowski: Jest to jednak o tyle trudne, że w Polsce wciąż architekci są traktowani jako zło konieczne - czy to w chwili, gdy komentują istniejącą architekturę, czy to kiedy projektują nową. W erze obcinania kosztów, poglądy architekta są komplikacją, zbędnym utrudnieniem, za które na dodatek trzeba płacić.
Skoro architekci powinni reagować na znaczące przemiany wokół, to znaczy, że Wasze wypowiedzi na temat zagrożeń i wad bezrozumnej termomodernizacji oznaczają, że uważacie to zjawisko ważne i wymagające komentarza?
KM - W naszej pracowni mamy takie powiedzenie: Tak jak kiedyś król Kazimierz zastał Polskę drewnianą, a zostawił murowaną, tak obecna władza zastała murowaną, a zostawi docieploną. To jest masowe, powszechne zjawisko i musimy się z tym zmierzyć.
Gdy oglądamy filmy z lat 70. czy 80. to widzimy budynki czasem brzydkie, czasem brudne, ale jednak o naturalnej i zróżnicowanej fakturze tynku, z detalem architektonicznym; dziś to znika, wszystkie domy pod styropianem stają się tak samo nienaturalnie gładkie. To ogromna zmiana w naszym krajobrazie architektonicznym. Można się zastanawiać, na ile stosowane obecnie metody termomodernizacji są wynikiem dostępności i cen materiałów, na ile decyzji politycznych, a na ile zwykłej kultury i poczucia estetyki ludzi, inwestorów i wykonawców. Faktem jest natomiast, że większość tych projektów niesie ze sobą zmiany na gorsze.
Wiele się mówi o tym, że styropianowe bloki wcale nie zyskują na urodzie. Mimo to wciąż tak właśnie się je modernizuje.
KM - Termomodernizacja, z jaką mamy obecnie do czynienia, jest tylko jednym z elementów powszechnego w Polsce zjawiska stawiania na pierwszym miejscu spraw techniki. A przecież dane są jasne: obłożenie styropianem znacząco poprawia bilans energetyczny budynku. I wtedy nie jest już ważne, czy staje się on przez to brzydszy.
Brak dbałości o estetykę widać przecież nie tylko w architekturze. Prawo w naszym kraju jest tak skonstruowane, że o wszelkich działaniach decyduje technika - jeśli wymogi estetyczne mają stać się dla nich utrudnieniem, komplikacją - to się je po prostu ignoruje. Gdy po latach przed Galerią Zachęta odbudowywano pomnik Peowiaka, postawiono go nietypowo, niesymetrycznie, z boku, mimo że przed wojną znajdował się na osi budynku. Dlaczego tak się stało? Bo w jego pierwotnym miejscu dziś znajduje się studzienka telekomunikacyjna. Nikt nie wziął pod uwagę kompozycji placu, zasad urbanistyki czy też zwykłego poczucia estetyki - determinantem był układ infrastruktury podziemnej.
Ten problem pojawia się w wielu dziedzinach życia i tak samo dotyczy architektury.
Styropian to nie jedyna opcja
Termomodernizacja jest potrzebna - polskie budownictwo powojenne jest niechlujne, nie spełnia współczesnych wymogów technicznych. Ale czy musimy docieplać budynki kosztem ich wyglądu?
KS - Termomodernizacja, rozumiana jako ogacenie budynku styropianem, jest bardzo często najprostszą metodą na remont - pod jego warstwą znika brud czy ubytki w tynku, budynek wygląda jak nowy. Tymczasem taki proces nie ma przecież nic wspólnego z remontem, tylko zasłania defekty i uszkodzenia.
KM - Styropian jest technologią tanią i łatwą - dlatego stał się taki popularny. Nawet bardzo technicznie podobne docieplanie wełną mineralną wymaga już więcej pracy, precyzji, wysiłku. Styropian ma jednak ogromną wadę - można na nim położyć jedynie cienki tynk. Nie da się w nim odtworzyć detalu architektonicznego, faktury, zdobnych gzymsów, zróżnicowania materiałów, jakimi niegdyś pokryta była elewacja.
System dofinansowania projektów termomodernizacyjnych, ich wspieranie przez państwo oraz łatwość i szybkość realizacji spowodowały, że jak Polska długa i szeroka ogaca się budynki płytami ze styropianu. Być może kiedyś ta moda minie, może będziemy za jakiś czas je usuwać? Jest to możliwe, bo styropian doskonale konserwuje - z budynkami pod spodem nie dzieje się nic złego. Zobaczymy, co przyniesie technika. Kilkadziesiąt lat temu całe wsie kładły dachy z azbestu - wtedy wydawało się, że to świetny materiał. Rzeczywiście, zakończył on problemy z pożarami na wsi, zastępując łatwopalne materiały, ale teraz okazało się, że jest szkodliwy dla zdrowia. Kto wie, jak się zmienią za 10 czy 20 lat materiały budowlane.
A jaka jest dziś alternatywa dla styropianu? Jak można dokonać termomodernizacji budynku, nie niszcząc jego wyglądu?
KM - Na pytanie, czy ten sam efekt docieplenia budynku można uzyskać bez izolacji ścian zewnętrznych styropianem, odpowiedź brzmi: nie da się, bo nawet solidny mur grubości 70 cm ma współczynnik izolacyjności na poziomie 3-4 cm styropianu. Ale przecież wygląd budynku - to też jego wartość. Może warto zamiast osiągnięcia stu procent planu termomodernizacji, osiągnąć 90%, ale nie rujnować architektury.
Trzeba szukać kompromisu pomiędzy techniką a wartością architektury. W przypadku budynków, których forma zniknie bezpowrotnie pod styropianem najlepszym rozwiązaniem jest termomodernizacja omijająca elewacje frontową. To fasada jest wizytówką budynku i ją przede wszystkim warto zachować. W takim wypadku zysk energetyczny będzie nieco mniejszy, ale zostanie zachowana architektura. Tak stało się np. w jednej z kamienic na Narbutta - od podwórka obłożono ją grubą warstwą styropianu, ale od ulicy wykonano jedynie remont fasady, odświeżono ją, nie niszcząc jej wyglądu.
W innych krajach dokonuje się także modernizacji, remontów budynków, jednak Paryż czy Londyn, nawet ich osiedla mieszkaniowe, blokowiska, nie znikają pod wielobarwnym styropianem. Czy to jest kwestia regulacji prawnych, czy pieniędzy, czy jeszcze czegoś innego?
KS - Prawdziwa termomodernizacja budynku, to wieloetapowy proces, nie obejmuje tylko obłożenia czymś elewacji, ale powinna uwzględniać też docieplenie dachu i fundamentów, wymianę okien i instalacji i uszczelnienia wszystkich przestrzeni przez nią zajętych - metod i elementów tego procesu jest mnóstwo. Na zachodzie Europy wykonuje się wszystkie, oprócz obijania fasad styropianem - bo tam kwestie estetyczne są zawsze brane pod uwagę. Poza tym np. w Niemczech styropian nie jest popularnym tworzywem ze względu na trudności z jego utylizacją. To materiał, który długo się rozkłada, jest też kłopotliwy w transporcie.
Mimo że polska Ustawa o Wspieraniu Termomodernizacji i Remontów z 2008 roku bardzo promuje te projekty, prawo nie reguluje np. kwestii kolorów, jakich można użyć na elewacjach. Jeśli budynek ma mniej niż 18 m wysokości w ogóle nie trzeba nigdzie zgłaszać projektu jego termomodernizacji, jeśli ma więcej - w praktyce też nikt nie narzuca ani nie kontroluje kolorów, na jakie się maluje budynek.
Szarość nie jest zła
Pokazywaliście kiedyś fragment reportażu z jednej z lokalnych stacji telewizyjnych z południa Polski. W materiale na temat termomodernizacji przedszkola, który z ładnego budynku z lat 50. zamienił się w pstrokate pudełko wypowiadali się zachwyceni mieszkańcy - im się nowe, żywe kolory bardzo podobały.
KM - Często słyszy się, że te intensywne kolory, na które maluje się remontowane bloki, to reakcja na wszechobecną szarość. Tymczasem powszechnie powtarzane hasło, że w Polsce dominuje szarość, wynika przede wszystkim z tego, że budynki są zaniedbane, po prostu brudne. Dlatego zanim się oceni wartość budynku, trzeba przyjrzeć się, w jakim jest stanie technicznym. Najlepszym przykładem tego zjawiska jest nie myty przez dekady Dworzec Centralny. Brudny, zapuszczony, przez wielu Warszawiaków spisany był już na straty - chcieli jego rozbiórki. Wystarczyło go umyć, żeby ludzie zmienili zdanie na jego temat!
KS - Zupełnie inaczej jest w Niemczech, gdzie kultura estetyczna stoi na wysokim poziomie, gdzie przywiązuje się do tego wagę. Sporo nam brakuje także pod względem kultury eksploatacji - o dom, w którym się mieszka, się dba, także o jego okolice, o budynki w mieście. W Polsce przez lata tej dbałości w ogóle nie było, dopiero teraz to się powoli zmienia.
Czy ten proces zmian powinien toczyć się sam i musimy to, co złe jeszcze przeczekać, czy możemy coś zrobić, żeby go przyspieszyć?
KS - Oczywiście, że trzeba jak najwięcej mówić, pokazywać dobre przykłady, podsuwać lepsze rozwiązania. Szczególnie że ludzie są tym zainteresowani, odbieramy w pracowni telefony od prywatnych osób, które dzwonią np. w sprawie projektów termomodernizacji ich bloków. Wspólnota mieszkaniowa chce ją wykonać najprostszymi metodami, a oni mają nadzieję, że da się to zrobić lepiej, bez utraty uroku budynku. Sami szukają lepszych rozwiązań.
KM - Dyskusja na temat architektury w Polsce jest bardzo powierzchowna - dotyczy poszczególnych problemów, nie szuka się zaś ich źródła. A tak naprawdę problemem jest brak chęci dbania o estetykę przestrzeni. Dokładnie to samo dotyczy mieszkańców, jak i urzędników. Kwestie estetyczne są trudne do zmierzenia, względne, niełatwo więc je podejmować. Z tym wiąże się też niewielkie zaufanie do władzy - nie wierzymy, że urzędnik podejmuje jakąś decyzję w dobrej wierze, a nie za w imię jakichś partykularnych interesów.
Konieczna jest edukacja, zarówno w dziedzinie architektury, estetyki przestrzeni, jak i uczestnictwa w procesach decyzyjnych, rozwój partycypacji społecznej. Im więcej się będzie mówiło o dobrych rozwiązaniach, tym chętniej ludzie będą je wprowadzać u siebie.
Uczyć, szkolić, edukować
Ale czy debaty w gronie specjalistów albo narzekania znawców tematu coś tu pomogą? Przecież treści z konferencji architektonicznych nie docierają do wspólnot mieszkaniowych.
KM - Ja widzę tu pole do popisu dla społecznych organizacji zawodowych, takich jak SARP. To tego typu organizacje powinny zajmować się edukacją, uświadamianiem ludzi, kształtowaniem gustów i świadomości tego, że nie liczy się tylko nasz dom, ale jest on elementem przestrzeni, o którą też trzeba dbać. Warsztaty dla członków wspólnot mieszkaniowych czy zarządów spółdzielni na pewno byłby dobrym rozwiązaniem, szczególnie, że zazwyczaj ci ludzie są bardzo otwarci, zainteresowani różnymi propozycjami, wręcz poszukują pomocy. Ale na razie trafiają głównie do swojej administracji, w której nikt im nie pomoże. Gdyby mogli swoje pomysły skonsultować ze specjalistami, na pewno wielu by to robiło.
KS - Nasza pracownia wykonała dwa projekty termomodernizacji kamienic na Mokotowie i na Ochocie i tam współpraca ze wspólnotami układała się doskonale. Oni potrzebowali fachowego wsparcia i je dostali. Zazwyczaj inwestor dostaje gotowy projekt modernizacji od wykonawcy - łatwo się domyślić, że jest on przygotowany z myślą o wygodzie budowniczych, nie o architekturze. Konsultacje z architektami mają miejsce rzadko - a mogą dać dobre efekty. A dobrze przygotowany przez architekta projekt termomodernizacji - to koszt zaledwie 2-5% wyższy niż standardowy.
Skomentuj:
Polska Rzeczpospolita Styropianowa