Budynki - widma. Od lat stoją niedokończone i straszą swoim wyglądem [PRZEGLĄD]
Gdy zaczynano ich budowę, wierzono że wzbudzą zachwyt. Kilkanaście lat później stoją opuszczone i straszą surowymi murami i pustymi otworami okiennymi. Mają szanse na to, że kiedyś zostaną ukończone czy podzielą los wyburzonych konstrukcji? Zapraszamy na przegląd nieukończonych inwestycji, które zamieniły się w budynki-widma.
Zamek z pustaków i żelbetu
Na przełomie lat 80. i 90. w Polsce na fali sentymentu do szlacheckiej historii nastąpił prawdziwy wysyp domów dekorowanych blankowaniem lub basztami czy kolumnami przed wejściem. Żaden z nich nie mógł się jednak równać rozmachem i skalą z "zamkiem" w Łapalicach pod Kartuzami, który miał dorównać najlepszym magnackim rezydencjom z przeszłości.
Rezydencja o powierzchni ponad 5 tys. metrów kwadratowych miała być urzeczywistnieniem marzeń gdańskiego przedsiębiorcy. Malownicza bryła z efektowną bramą wjazdową udekorowana została 12 wieżami. We wnętrzach przewidziano między innymi westybul z fontanną, kryty basen oraz salę balową. Poszczególne pomieszczenia miały być dekorowane rzeźbami, sztukateriami i pracami malarskimi. A wszystko to w murach wzniesionych z żelbetu i pustaków typu porotherm!
Śmiałe zamierzenie inwestora nie zostało nigdy sfinalizowane, a on sam obarcza za to winą lokalnych urzędników. Faktem jest, że przedsięwzięcie było samowolą budowlaną (170-metrowy dom z pracownią nagle "urósł" niemal 30-krotnie). Wydano nakaz rozbiórki, który zniesiono pod warunkiem dostarczenia pełnej dokumentacji projektowej. Gdy ta została złożona, władze wojewódzkie stwierdziły istotne braki formalne. Ostatecznie w 2013 roku wydano zakaz prowadzenia jakichkolwiek prac budowlanych, a niedoszły właściciel zamku toczy bój o pozwolenie na budowę. Jaki zamek, taka walka i "rycerze", chciałoby się rzec, patrząc na niszczejącego molocha w Łapalicach.
Żelbetowy moloch we Wrocławiu
We Wrocławiu od 15 lat przy ulicy Kolejowej straszy pozbawiony okien żelbetowy moloch. Szare, surowe ściany już dawno zaczęły niszczeć. Miejscowi grafficiarze traktują je jako przestrzeń swojej artystycznej ekspresji, dzieląc się opuszczonym budynkiem z wrocławskimi bezdomnymi, którzy zaadaptowali część opuszczonej przestrzeni na swoje potrzeby.
Pierwotnie w gmachu przy Kolejowej miał znajdować się pomieszczenia biurowe oraz ogromny wielopoziomowy parking. Problemy finansowe inwestora sprawiły, iż robót budowlanych nie ukończono. Kolejni właściciele nieruchomości zakładali adaptację istniejącej struktury do nowych funkcji, lecz każdorazowo dochodzili do wniosku iż działania takie byłby nieopłacalne. Potwierdza to m.in. architekt Zbigniew Maćków, do którego zwrócono się 2011 z prośbą o zaprojektowanie przebudowy "szkieletora". Wstępne analizy jasno określiły stan struktury jako zły i wskazały na konieczność znacznych przekształceń. Obecny właściciel planuje wyburzenie części biurowej i zachowanie struktury otwartych parkingów. Czas pokaże, czy także ten pomysł podzieli los wcześniejszych planów.
Złota 44
Złota 44 to inwestycja w samym sercu Warszawy. Choć budynek z zewnątrz wygląda na skończony, to wewnątrz wciąż pozostało do wykonania wiele prac niezbędnych do oddania budynku do użytku. Budowa rozpoczęła się w 2007 roku i pierwotny plan zakładał ukończenie budynku w 2012 roku. Od tamtego czasu upłynęło już kilka lat, podczas których budowa była kilkukrotnie przerywana i wznawiana. W międzyczasie zmienił się także inwestor oraz już dwukrotnie generalny wykonawca.Cały czas zmienia się też oficjalna data zakończenia prac. Dziś to połowa 2016 roku.
Kilka dni temu z budowy zeszła trzecia firma będąca odpowiedzialna za wykonanie budynku. Nowy właściciel zapewnia, że nie oznacza to przerwania prac, które cały czas mają być zlecane różnym wykonawcom. jak będzie i czy budowę uda się doprowadzić do szczęśliwego zakończenia? Odpowiedź na to pytanie przyjdzie z czasem. Już dziś jednak Złota 44, która miała być symbolem luksusu zamiast tego powoli staje się symbolem przerośniętych ambicji i problemów budowlanych.
Szkieletor Kraków
To jeden z największych i najbardziej znanych polskich budynków określanych jako szkieletory. Rozpoczęta w 1975 roku budowa nigdy nie została doprowadzona do finału. Wzniesiono jedynie żelbetowy szkielet i na tym wszelkie prace się zakończyły. Dziś budynek jest wykorzystywany jako stojak na gigantyczne reklamy.
Od wielu lat w mediach pojawiają się kolejne projekty, w których krakowski szkieletor zyskuje nową skórę. Zależnie od projektu, są to formy nawiązujące do art deco i nowojorskich wieżowców z początku XX wieku, lub idące w zupełnie w drugą stronę modernistyczne i nowoczesne stylizujące budynek na całkowicie współczesną realizację. Wszystkie mają jednak jedną cechę wspólną: wszystkie pozostały jedynie na papierze. O różnych propozycjach na dokończenie budynku pisaliśmy m.in. (TU i TU).
Ruiny pomnika współpracy polsko-rosyjskiej
W 2000 roku wmurowano kamień węgielny pod siedzibę EuRoPol Gaz przy ul. Literackiej w Warszawie. Firma utworzona na początku lat 90. miała zająć się budową oraz eksploatacją dwóch gazociągów biegnących z Rosji do Niemiec. Przedsięwzięcie uchwalano w uroczystej atmosferze. Wiele mówiono o przyjaźni polsko-rosyjskiej i wieloletniej współpracy. Planowano przyszłościowo i z rozmachem. Siedmiokondygnacyjny budynek miał posiadać podziemne parkingi, kryte korty tenisowe oraz przeszklone atrium w formie ogrodu zimowego z "wiszącym" salonikiem dla VIP-ów. Ponadto przewidziano salę konferencyjną dla 250 osób z fotelami chowanymi w podłodze oraz nowoczesnym systemem klimatyzacji, instalację centralnego odkurzania oraz zabezpieczenia wykrywające nieproszonych gości wokół budynku.
Prace budowlane, początkowo prowadzone w niezwykle szybkim tempie, zamarły już w połowie 2002 roku. Od kilku lat EuRoPol Gaz ma biura na warszawskim Powiślu, zaś niedoszła siedziba popada w zapomnienie podobnie jak plany bliskiej współpracy z Gazpromem.
Szkieletor przy placu Politechniki w Warszawie
W 1993 roku Spółdzielnia Budowlano-Mieszkaniowa Bratniak otrzymała pozwolenie na realizację budynku mieszkalnego wielorodzinnego przy Pl. Politechniki w Warszawie. Zapis miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego określał gabaryty nowoprojektowanej inwestycji jako "odpowiadające budynkom sąsiednim". Tymczasem żelbetowy szkielet konstrukcyjny stworzonego przez Zdzisława Hryniaka obiektu rósł i wznosił się coraz wyżej. Przewyższył przylegające bezpośrednio do niego kamienice o dobrych kilka metrów osiągając oficjalną wysokość 9 pięter i ponad 33 metrów.
Na tym jednak zakończono prace. Przez lata żelbetowe słupy i stropy straszyły przy Pl. Politechniki, a inwestorzy jedynie pozorowali jakiekolwiek działania, nie chcąc by pozwolenie na budowę straciło ważność. W 2009 r. stołeczny konserwator zabytków (a w ślad za nim generalny konserwator zabytków) nakazał obniżenie budynku o dwie kondygnacje. Wojewódzki Sąd Administracyjny uchylił jednak te decyzje, a sami konserwatorzy zrezygnowali z dalszej walki o zmniejszenie bryły. Lista zaniechań i zaniedbań jest jednak znacznie dłuższa. NIK wykryła szereg nieprawidłowości zarówno w samym procesie inwestycyjnym, jak i działaniach stołecznych urzędów nie podejmujących żadnych działań w celu wyegzekwowania kar umownych od SBM Bratniak, która zobowiązała się do ukończenia budynku do 2003 roku.
Jak skończy się trwająca już 21 lat sprawa warszawskiego "Szkieletora"? Trudno być w tej sprawie optymistą - umowa wieczystego użytkowania kończy się inwestorowi w 2091 r.
Nieukończone osiedle w Krakowie
Wydawałoby się, że przy obecnym dużym zapotrzebowaniu na mieszkania ten segment rynku nie będzie straszył opuszczonymi budowami. A jednak. Przy ul. Twardowskiego w Krakowie, kilka kroków od hotelu Park Inn i Centrum Kongresowego, znajduje się osiedle-widmo mogący być scenografią filmu o walkach gangów w południowoamerykańskich fawelach. Nieukończone bloki mieszkalne stały się schronieniem dla bezdomnych, a także, jak twierdzą mieszkańcy okolicznych domów, zagrożeniem dla spokoju i ładu publicznego.
Co ciekawe, deweloper, który w 2004 r. rozpoczął budowę osiedla, kilka lat wcześniej podjął się realizacji podobnego założenia przy ul. Wierzbowej. Obie inwestycje prowadzone były według podobnego scenariusza - porzucili rozpoczętą budowę pozostawiając szkielety nieukończonych bloków oraz dziesiątki zrozpaczonych niedoszłych lokatorów.
Niechciana ruina z Sosnowca
Budowa nowej siedziby Wydziału Farmacji Śląskiej Akademii Medycznej w Sosnowcu rozpoczęła się jeszcze w latach 70. Stan wojenny i kryzys ekonomiczny zahamowały prace, które ostatecznie wstrzymano w 1993 roku. Do tego momentu udało się nie tylko zrealizować konstrukcję 14-piętrowego gmachu, ale także wykonać znaczną część ścian osłonowych.
Z biegiem lat budynek coraz bardziej niszczał, a jego jedyną funkcją była rola "masztu" dla anten operatorów sieci telefonii komórkowej. W 2013 roku Śląski Uniwersytet Medyczny stał się jedynym właścicielem nieruchomości wraz z budynkiem-widmem, odkupując część parceli od gminy. Władze uczelni planowały jej sprzedaż w drodze przetargu. Przeprowadzone rok później postępowanie zakończyło się jednak fiaskiem, a na zakup "szkieletora" nie znaleźli się chętni.
Szkieletor VII Dzielnicy w Krakowie
Ekskluzywne osiedle w Krakowie przy ul. Emaus zaczęto budować w 2000 r. Bardzo szybko, bo zaledwie po pływie roku prace zostały jednak wstrzymane. Zaprotestowali sąsiedzi dowodząc, iż nowe bloki powstają za blisko ich domów i są zbyt wysokie. Dowodzili, iż inwestor fałszywie przedstawił ukształtowanie terenu i posługiwał się niewłaściwymi planami. Ostatecznie w 2003 r. deweloper ogłosił upadłość. Od tego czasu szkielety domów straszą samym wyglądem, a okoliczni mieszkańcy wyczekują, aż zostaną wyburzone.
Marzenia sąsiadów "szkieletora" być może w końcu się ziszczą. Jakkolwiek urząd w tym momencie nie ma prawa wydać nakazu rozbiórki, bo przedsięwzięcie zostało przeprowadzone legalnie, to wciąż toczy się postępowanie dotyczące odstępstw budowy od planów. Równocześnie podjęte zostały próby sprzedaży nieruchomości. Pomimo wstępnego zainteresowania, potencjalni kupcy wycofywali się na wieść o nieuregulowanej sytuacji prawnej.
Budynki-widma za granicą
Nieukończone wielkie inwestycje nie są polską specjalnością. Co więcej, zagraniczne obiekty nierzadko wielokrotnie przewyższają skalą i rozmachem rodzime budynki-widma. Jednym z najciekawszych przykładów był Disneyland na przedmieściach Pekinu. Ogromny park rozrywki nigdy nie został udostępniony zwiedzającym. W skutek problemów finansowych prace budowlane wstrzymano w 1998. Próba ich wznowienia dziesięć lat później również zakończyła się klęską. W tej sytuacji tereny Disneylandu częściowo zaadaptowali do swych potrzeb miejscowi rolnicy, a ostatecznie, w 2013 r. rozebrano pozostałości miasteczka.
Wieżowiec Torre David w Caracas to jeden z architektonicznych symboli kryzysu finansowego. Budowę gmachu o nieprzeciętnej wysokości 190 metrów rozpoczęto w 1990 r. i przerwano po zaledwie 4 latach na skutek krachu na giełdzie. Przez ponad dekadę obiekt był opuszczony. Z czasem stał się schronieniem dla bezdomnych, aż w końcu stał się "wertykalną favelą" - najwyższym slumsem świata.
Torre de la Escollera w kolumbijskiej Cartagenie miała być najwyższym, bo mierzącym aż 206 metrów, budynkiem w kraju. Budowę rozpoczęto w 2005 roku. Niestety, uszkodzenia, jakich smukła konstrukcja doznała podczas huraganu który nawiedził miast zaledwie 2 lata później, sprawiły, iż zaczęto rozważać jej wyburzenie. Przez kilka miesięcy ażurowy szkielet stanowił integralną część panoramy miasta, która jednak, wobec istniejącego zagrożenia katastrofy budowlanej, została rozebrana w końcu 2007 r.
Skomentuj:
Budynki - widma. Od lat stoją niedokończone i straszą swoim wyglądem [PRZEGLĄD]