Śladem opuszczonych budowli w Polsce [PRZEGLĄD]
Większość z nas sądzi, że opuszczone domy, fabryki, miasta spotkać można w zmagających się z poważnymi kryzysami krajach. Tymczasem ciekawe, często zabytkowe pustostany bez wysiłku znaleźć można i w Polsce! Oto dziesięć zapomnianych miejsc, których czas już przeminął
Pstrąże, województwo dolnośląskie
Przez 47 lat położone 20km od Bolesławca w województwie dolnośląskim miasteczko Pstrąże należało do armii radzieckiej. Od 1945 do 1992 roku wszystkie domy, bloki, szkoły, sklepy, przychodnie, a przede wszystkim obiekty wojskowe pozostawały pod zarządem Rosjan. Budowa miasteczka rozpoczęła się jednak znacznie wcześniej, bo w 1901 roku - wtedy to na pustkowiu w pobliżu dzisiejszej granicy województw dolnośląskiego i lubuskiego na potrzeby niemieckiego wojska zaczęto wznosić koszary.
Od 1992 roku miasto, w którym niegdyś stacjonowało 10 tysięcy radzieckich żołnierzy z rodzinami, zostało przekazane Polsce. Od tej pory w pełni funkcjonalne miasteczko popada w ruinę.
Wciąż służy wojsku - trenują tu m.in. służby specjalne czy jednostki ratownictwa, uczące się tu, jak ratować ludzi na terenach...katastrof budowlanych. Choć oficjalnie Pstrąże służy jako poligon, domy (w tym wielorodzinne bloki), sklepy, szkoły stoją puste. Niektórzy Pstrąże nazywają dziś polskim odpowiednikiem miasta Prypeć, czyli największej osady, wysiedlonej po wybuchu reaktora w Czarnobylu.
Kozubnik, Beskid Mały
Jeszcze niedawno ten opuszczony, niegdyś luksusowy ośrodek wypoczynkowy był celem wypraw większości polskich eksploratorów. Od 2013 roku jednak na tym terenie trwają prace, mające na celu przywrócenie kompleksowi świetności. Niedawno kompleks 11 hoteli i obiektów sportowo - rekreacyjnych kupił prywatny inwestor, który - jak sam mówi - chce Kozubnik zamienić w "polskie Davos".
Skojarzenia ze szwajcarskim kurortem nie są do końca nieuprawnione. W latach 60. ubiegłego wieku na ponad siedmiu hektarach powstał kompleks z budynkami mieszkalnymi, basenami, saunami, wyciągiem narciarskim, barami i restauracjami; istniało tu nawet lądowisko dla helikopterów. Ośrodek posiadał własne ujęcie wody, oczyszczalnię ścieków, awaryjny system zasilania na wypadek przerw w dostawach prądu, swoją stację benzynową. Część budynków użytkowana była jako ośrodki wczasowe dla pracowników zakładów przemysłowych, niektóre jednak dostępne były wyłącznie dla partyjnych notabli.
W latach 90. - po upadku komunizmu - ośrodek przeszedł w ręce prywatne, nie miał jednak szczęścia do inwestorów i zaczął popadać w ruinę. Przez kilkanaście lat był celem wypraw miłośników opustoszałych obiektów, fanów paintballu, ale i przestępców - w pewnym momencie działa tu podobno fabryka narkotyków.
Teraz trwa metamorfoza kompleksu - kilka najbardziej zniszczonych obiektów wyburzono, te najciekawsze zamieniane są w hotele. Docelowo na terenie ma powstać też nowy hotel, spa, infrastruktura narciarska.
Elektrownia atomowa w Żarnowcu, województwo pomorskie
Gdy w 1986 roku na terenie elektrowni atomowej w Czarnobylu nastąpiła awaria i wybuch, budowa polskiego obiektu tego typu trwała już od czterech lat. W położonym na Pomorzu Żarnowcu budowano polską elektrownię atomową, która razem z planowaną drugą tego typu placówką (miała powstać między Poznaniem a Piłą) stanowić miała energetyczne zabezpieczenie kraju.
Po katastrofie w Czarnobylu jednak poparcie społeczne dla tego typu przedsięwzięcia radykalnie spadło; gdy dołożyć do tego przemianę polityczno-gospodarczą, jaka nastąpiła w Polsce w 1989 roku stało się oczywiste, że obiekt w Żarnowcu nie powstanie.
Choć dziś gmina Żarnowiec znów została wytypowana przez rząd jako lokalizacja nowej elektrowni atomowej, nad Jeziorem Żarnowieckim wciąż zobaczyć można opustoszałe zabudowania, wzniesione w latach 80. Poza tymi, ściśle związanymi z elektrownią powstały tu również m.in. hotele pracownicze, szatniowce, stołówki, ośrodek radiometeorologiczny. Część obiektów ze względu na zagrożenie zawaleniem rozebrano, wiele jednak wciąż można tu oglądać.
Stary dworzec kolejowy w Katowicach
Katowice nie mają szczęścia do dworców. Jeszcze kilka lat temu ekscytowaliśmy się wyburzeniem głównego, zbudowanego w latach 70. dworca (który ostatecznie został zastąpiony nowym obiektem z centrum handlowym), jednak w jeszcze gorszej sytuacji znajduje się zabytkowa pierwsza katowicka stacja kolejowa.
Stary dworzec, wybudowany w połowie XIX wieku (później kilkakrotnie przebudowany) od ponad 30 lat stoi pusty - odbywały się w nim imprezy, działały tymczasowe sklepy czy bary, jednak nikt nie miał pomysłu, co na stałe mogłoby się tu mieścić. Dworzec w 1975 roku wpisano do rejestru zabytków, jest budynkiem o wartościowej i ciekawej architekturze (powstał w czasach panowania stylistyki art deco), która niestety z upływem czasu traci swoje walory.
Obecnie dworzec ma dwóch właścicieli, którzy prace rewitalizacyjne obiecywali rozpocząć już w 2009 roku. Jak na razie jednak położony w samym centrum Katowic piękny, zabytkowy gmach wciąż czeka na swoje "drugie życie".
Zimą 2014 roku w mediach pojawiła się informacja, że znalazły się pieniądze na prace zabezpieczające oraz remont zrujnowanego kościoła ewangelickiego w Żeliszowie na Dolnym Śląsku.
Unikatowy w światowej skali kościół ewangelicki niszczeje na Dolnym Śląsku. Wybudowany w 1797 roku do wojny działał jak na świątynię przystało, czyli był miejscem modlitw. Po wojnie stopniowo następował proces degradacji. Ten wyjątkowy obiekt chce od zniszczenia ocalić fundacja "Twoje Dziedzictwo".
Niektórzy badacze twierdzą, że kościół został zaprojektowany pod koniec XVIII wieku przez Carla Gottharda Langhansa, wybitnego pruskiego architekta, zwolennika klasycyzmu, autora m.in. berlińskiej Bramy Brandenburskiej. Dolnośląska świątynia w dość niepozornej bryle kryje monumentalne i zdobne wnętrze. Założony na planie elipsy gmach wypełniają balkony i kolumnady; dziś niewiele zostało po detalu, wykonanym ze szlachetnych materiałów, nie ma śladu po kryształowych żyrandolach czy białej posadzce.
Mimo że kościół znajduje się w złym stanie - jest jedną z popularniejszych atrakcji w regionie. Turyści zwiedzają zakamarki paradnego wnętrza, a filmowcy czy fotografowie wykorzystują świątynię jako wyjątkowo malowniczy plener.
Szpital Psychiatryczny Zofiówka, Otwock pod Warszawą
Podwarszawskie przedwojenne uzdrowisko Otwock wciąż szczyci się licznymi budowlami, wzniesionymi w pierwszych latach XX wieku. Choć niektóre są zaniedbane, nadal można tu podziwiać ozdobne wille, murowane i drewniane (słynny styl "świdermajer").
Jednym z takich budynków o długiej i bogatej historii jest kompleks dawnego szpitala psychiatrycznego. Pierwsze budynki powstały w 1908 roku, kolejny pawilon wybudowano w latach 20. Powstanie szpitala było inicjatywą Towarzystwa Opieki nad Umysłowo i Nerwowo Chorymi Żydami. W chwili największego rozkwitu w szpitalu można było leczyć blisko 300 pacjentów na raz. W czasie II wojny światowej Niemcy wymordowali pacjentów szpitala w ramach tzw. akcji T4, pozbywania się ze społeczeństwa osób chorych psychicznie. Zginęła tu m.in. matka Juliana Tuwima.
Po wojnie szpital zamieniono w placówkę lecząca gruźlicę - tę chorobę leczono tu aż do lat 80. Później podjęto próbę przywrócenia w obiekcie jego pierwotnej funkcji, jednak od 1998 roku szpital stoi pusty. Teren oraz budynki należą dziś do Skarbu Państwa oraz Gminy Żydowskiej, jednak żaden z właścicieli nie ma pieniędzy na remont i adaptację niszczejących obiektów, które są celem wypraw wielbicieli zwiedzania zrujnowanych budowli. A burzliwa, ponura historia tego kompleksu dodaje tym wyprawom atrakcyjności.
Kopalnia kwarcu "Stanisław" w Szklarskiej Porębie, Góry Izerskie
Historia kopalni kwarcu, położonej w Górach Izerskich obok Szklarskiej Poręby sięga... XIII wieku. Już wtedy podobno wydobywano w tym miejscu cenny kruszec. Poza długą historią obiekt wyróżnia coś jeszcze: to najwyżej położona kopania w Polsce. By ją zobaczyć, trzeba wspiąć się 1088 metrów ponad poziom morza. Przez wieki wydobywany tu kwarc był wykorzystywany przez huty szkła i metalu.
W 2001 roku kopalnia zmieniła właściciela, a ten zaprzestał wydobycia. Okazało się ono nieopłacalne ze względu na nietypowe położenie złoża oraz sezonowość prac (wydobycie możliwe było tylko latem).
Teren nieczynnej kopalni stał się szybko jedną z atrakcji turystycznych regionu. ma on bowiem wiele zalet: wielbiciele minerałów wciąż mogą znaleźć tu ciekawe okazy (kryształ górski, kwarc różowy, awenturyn, piryt, hematyt); z terenu kopalni rozciąga się jedna z piękniejszych w polskich górach panoram - dla samego widoku warto wdrapać się do niej. Szczególnie, że z Jakuszyc czy Szklarskiej Poręby prowadzą tam malownicze nie zbyt trudne trasy - da się je pokonać rowerem czy pieszo bez szczególnego wysiłku. Rozczarowani mogą być jedynie fani obiektów poprzemysłowych - choć jeszcze niedawno można tu było zwiedzać relikty czasów industrialnych, dziś większość związanych z kopalnią budynków została rozebrana.
Cementownia w Grodźcu, Będzin, Zagłębie Dąbrowskie
Cementownia w Grodźcu, który dziś jest dzielnicą Będzina, powstała w 1857 roku. Był to pierwszy tego typu zakład w Polsce i zaledwie piąty w całej Europie. Założona przez Jana Ciechanowskiego fabryka produkowała cement na potrzeby budowy obiektów wojskowych czy infrastrukturalnych (np. linii kolejowych); choć przez lata zmieniała właścicieli, działała przez ponad wiek, do 1979 roku.
Zakład zamknięto ze względu na szkody górnicze, które uszkodziły m.in. konstrukcję budynków. Od tamtej pory kompleks przemysłowej zabudowy stanowi malowniczą ruinę chętnie odwiedzaną przez fotografów, filmowców, turystów. Niestety brak jakiejkolwiek konserwacji budynków powoduje pogarszanie się ich stanu: wiosną 2014 roku jeden z obiektów na terenie cementowni zawalił się.
Coraz głośniej mówi się o tym, aby ze względów bezpieczeństwa zabytkowe zabudowania rozebrać. Byłaby to wielka szkoda - nie tylko dla fanów zwiedzania poprzemysłowych ruin. Cementownia Grodziec jest ważnym zabytkiem techniki oraz unikalnym w skali kraju obiektem o ciekawej historii. Na pewno warto by zachować o niej pamięć.
Podborsko, województwo zachodniopomorskie
Położona w powiecie białogardzkim miejscowość Podborsko jest celem wypraw miłośników wojskowości. Tu bowiem mieściła się jedna z trzech (dwie pozostałe były w Brzeźnicy Kolonii i Teplewie) radzieckich baz wojskowych, w których przechowywano... głowice jądrowe. Ukryty wśród lasów teren zajmowały koszary wraz z magazynami, w których przechowywano bomby lotnicze z głowicami jądrowymi. Bunkry są do dziś doskonale zachowane - baza w Podborsku zachowała się w najlepszym stanie ze wszystkich, jakie Rosjanie wznieśli na terenie krajów byłego bloku komunistycznego (są takie m.in. na Węgrzech i terenie dawnego NRD).
W latach 90., gdy wojsko rosyjskie opuściło teren Polski baza przeszła na własność Marynarki Wojennej. Dziś większość terenu należy do koszalińskiego Zakładu Karnego.
Z całej dawnej bazy wojskowej najwięcej emocji wzbudzają bunkry. Dwukondygnacyjne budynki są częściowo wkopane w ziemię, tak, aby od zewnątrz porastała je trawa. Miało to oczywiście cel maskujący - aby bunkra nie dało się dostrzec z samolotu ani z ziemi. Do jego wnętrza prowadziły potężne pancerne drzwi, uruchamiane za pomocą silników i układu hydraulicznego. We wnętrzu bunkra znajdowała się także maszyneria, służąca do wydobycia ładunków nuklearnych na zewnątrz. W Podborsku podobno wszystko to zachowało się w doskonałym stanie i przy odrobinie szczęścia wciąż można obejrzeć budynki, w których jeszcze 30 lat temu przechowywano bomby atomowe.
Pałac (Szpital Zakonu Kawalerów Maltańskich), Mokrzeszów, województwo dolnośląskie
Najprawdopodobniej na przełomie XVII i XVIII wieku rodzina von Gellhorn na terenie dzisiejszego Mokrzeszowa zbudowała swoją rezydencję. Do tego rodu należały wszystkie ziemie w okolicy. Pałac, który dziś stoi przy drodze, prowadzącej z Wrocławia do Wałbrzycha wybudowano na fundamentach dawnej, barokowej rezydencji w drugiej połowie XIX wieku.
Neogotycki, ogromny gmach zajął Szpital Zakonu Kawalerów Maltańskich; w czasie I wojny światowej znajdował się tu ośrodek dla rannych na froncie Niemców, w czasie kolejnej wojny - jak mówi legenda - mieścił się tu tzw. Dom Matek, miejsce, w którym rodziły się dzieci czysto aryjskiej rasy (specjalnie dobierano w pary rodziców `czystych` rasowo). W latach 40. ulokowano tu koszary żołnierzy radzieckich a od lat 50. do 1982 roku w budynku działa szkoła, od lat 7. także Wojewódzki Ośrodek Postępu Rolniczego.
Burzliwa historia pięknego, monumentalnego gmachu otoczonego nie mniej ciekawym, zabytkowym parkiem nie skończyła się w chwili, gdy pałac kupił prywatny inwestor. Jak podają lokalne media dawny Szpital Zakonu Kawalerów Maltańskich kupił biznesmen z Niemiec, po czym...zniknął. od kilkunastu lat pałac popada w ruinę, zaś jego właściciela szuka prokuratura (za doprowadzenie zabytku do ruiny grożą kary).
Skomentuj:
Śladem opuszczonych budowli w Polsce [PRZEGLĄD]