Modernistyczne cudo z Wrocławia
Audytorium Wydziału Chemii to pomnik architektury, modernistyczne cudo - mówi Gazecie Wyborczej architekt Zbigniew Maćków. We Wrocławiu toczy się gorąca debata nad przyszłością tego budynku.
Zbigniew Maćków o budynku Audytorium Wydziału Chemii we Wrocławiu
Czy budynek wybudowany w siermiężnych latach PRL-u z kiepskich materiałów opłaca się traktować jak zabytek i pieczołowicie restaurować? Rozumiem, że warto chronić bryłę, bo projekt był ciekawy, ale po co konserwować wnętrze?
Zbigniew Maćków: Bo to najlepszy budynek wzniesiony w powojennej Polsce. Po prostu cudo. Na dodatek zachowało się kompletne wyposażenie Audytorium Chemii. Krystyna i Marian Barscy zaprojektowali nie tylko bardzo ciekawą, dynamiczną bryłę budynku, ale wszystko, co jest w środku: od układu żarówek począwszy (to galaktyka święcących punktów w tynkowanym suficie), na osłonach grzejników, klamkach i haczykach w szatni kończąc. Dzisiaj nie jesteśmy w stanie nawet zbliżyć się do tego poziomu.
Zaprojektowali ponad czterdzieści lat temu. Czasy się zmieniają i nasze potrzeby też. Ten budynek przestał spełniać zadania, do których był przeznaczony. Po prostu się zestarzał i nawet pan musi to przyznać.
- To naturalne, że się zestarzał. Nasze życie zmienia się szybciej niż funkcje budynków. Fabryki są zamykane, mieszkania dobre dla dziadków są niewygodne dla wnuków. Architekt musi to zauważyć. Jest jak chirurg. Najpierw sprawdza, gdzie się pacjent połamał, a dopiero potem wyciąga maści i bandaże. Przywrócenie budynku do życia nie polega na jego wyczyszczeniu i odmalowaniu, tylko zdiagnozowaniu problemów, w tym archaiczności funkcji. Potem można ją zmienić. W bunkrze przy placu Strzegomskim jest dziś Muzeum Sztuki Współczesnej, a w dawnej Resursie Kupieckiej ma swoją siedzibę Teatr Lalek.
Ale uczelnia też chce nadać Audytorium Chemii nową funkcję. Nie potrzebuje dużej sali wykładowej, za to brakuje jej małych sal seminaryjnych i laboratoriów. Dlatego protestuje przeciw wpisaniu Audytorium Chemii do rejestru zabytków. Bo konserwator nie pozwoli przebudować tego wnętrza.
- I słusznie, że nie pozwala. Jest dla mnie jasne, że budynek musi być zmodernizowany, nie można tego wnętrza zamrozić. Ale ten kompromis pomiędzy oczekiwaniami konserwatora a nową funkcją budynku musi być rozsądny. Oprowadzałem po Audytorium Chemii wycieczki holenderskich i szwajcarskich architektów (czerwieniąc się ze wstydu za stan budynku), wszyscy cmokali z zachwytu. Za pięćdziesiąt lat będą tu chodzić pielgrzymki, bo to pomnik architektury przez duże "P".
Może za pięćdziesiąt lat, ale co przez ten czas ma robić uniwersytet? Wydać miliony na obiekt, który jest wprawdzie zabytkiem, ale nie przyda się do celów dydaktycznych?
- Ale może dostać inną funkcję: klub z kinem, muzeum PRL-u, centrum konferencyjne... Taką, która pozwoli ocalić wnętrze i jak najlepiej je wykorzystać.
To nie będzie łatwe. Zamiast schodów projektanci wymyślili strome pochylnie, na krzesełka w sali wykładowej trzeba się wsuwać bokiem, a wstawać z wciągniętym brzuchem, natomiast stopnie wiodące w górę sali mają różną szerokość, co odkryłam, gdy spadłam. Musimy się nauczyć z tym żyć, czy wolno nam to jednak poprawić?
- A jak wchodzimy po stromych, wąskich stopniach na szczyt wieży kościoła św. Elżbiety, to myślimy, co by w nich poprawić? Gdzie wybić szersze przejścia, żeby płaszcze się nie brudziły, i większe okienka, żeby doświetlić wnętrze?
Nie, ale dla przyjemności obcowania z 800-letnią historią jestem gotowa zaryzykować złamanie nogi, natomiast Audytorium ma lat czterdzieści, więc oczekuję, że będzie lepiej dostosowane do moich potrzeb.
- I będzie lepiej dostosowane, choć z pewnymi niedogodnościami trzeba się pogodzić. A nawet warto, bo w zamian ma się możliwość obcowania z dziełem wyjątkowej klasy. Przyznaję jednak, że Audytorium będzie trudne w adaptacji, potrzebuje mistrzowskiej ręki. Oczywiście taka inwestycja jest bardziej kłopotliwa. Ale rachunek ekonomiczny nie może usprawiedliwić niszczenia. Jesteśmy odpowiedzialni za kreowanie przestrzeni, w której żyjemy. Jeśli ktoś jest właścicielem tak cennych obiektów, to powinien kierować się także interesem miasta.
Audytorium jest zamknięte od 2007 roku. Jeśli uczelnia nie będzie mogła przystosować go do swoich potrzeb, budynek będzie stał pusty.
- To mnie przeraziło. W szybkim czasie zamieni się w ruinę i wyburzenie stanie się koniecznością. On musi być remontowany. Jakieś półtora roku temu grupa architektów i historyków sztuki, do której też się zaliczam, napisała do rektora list z prośbą o ratunek i propozycją nieodpłatnej pomocy. Nie dostaliśmy odpowiedzi, ale ofertę podtrzymujemy.
Rozmawiała Beata Maciejewska
źródło: Gazeta Wyborcza Wrocław
Zapomniana perła modernizmu
Strażacy żądają zerwania podwieszanych sufitów i drewnianych paneli, sanepid wymiany instalacji wentylacyjnych, Państwowa Inspekcja Pracy nakazuje jego dogrzanie. Dla uczelni wnętrze budynku jest też dydaktycznie przestarzałe, zamiast dwóch dużych sal potrzebuje dziś kilku mniejszych. Przeciwko tym zmianom występuje Katarzyna Hawrylak-Brzezowska, konserwator miejski, która wpisała modernistyczny gmach na listę zabytków.
Skomentuj:
Modernistyczne cudo z Wrocławia