Te budynki wyglądają kosmicznie, a powstały w czasach głębokiego socjalizmu [ZDJĘCIA]
W latach 70. i 80. w krajach bloku wschodniego zaczęły wyrastać niesamowite futurystyczne gmachy: w kształcie statków kosmicznych albo świątyń pozaziemskich cywilizacji. Kuriozalne budynki od lat fotografuje ich pasjonat - francuski fotograf Frederic Chaubin
Spodek w Katowicach
Pod koniec epoki komunizmu, kiedy socjalistyczne gospodarki dogorywały, w krajach bloku wschodniego pojawiły się jednak spektakularne budynki - ostatnie tchnienie dawnego imperium Stalina. W Polsce w 1972 roku otwarto kosmiczny Spodek, czyli salę widowiskowo-sportową, przypominającą pojazd obcych. Jednak to głównie w krajach byłego Związku Radzieckiego możemy dziś znaleźć zadziwiające i zapomniane budynki późnego modernizmu. Od wielu lat śledzi je francuski fotografik - Frederic Chaubin, związany z magazynem Citizen K. Podróżuje po krajach dawnego bloku i wyszukuje perły soc-architektury.
Fot. Dawid Chalimoniuk/ Agencja Gazeta
Wygładzacz chmur w Tbilisi
Jednym z takich budynków niemożliwych jest główna siedziba Ministerstwa Transportu Drogowego w Tbilisi, stolicy Gruzji. To dzieło gruzińskiego architekta - Georga V. Chakhavy. Budynek stanął, jak na biurowiec ministerstwa, w zupełnie niecodziennym miejscu - na stromym zboczu doliny tuż przy drodze szybkiego ruchu oddzielającej obiekt od rzeki.
pingmag.jp
Jak stos pudełek
Sam gmach ministerstwa jest metaforę tego, czym zajmuje się urząd, czyli budową dróg. Budynek wygląda bowiem jak wielopoziomowe skrzyżowanie autostrad - poszczególne segmenty biurowe to mosty, spoczywające na olbrzymich filarach skrywających klatki schodowe i windy. Poszczególne departamenty są w oddzielnych bryłach i ustawione są względem siebie prostopadle. Tak powstała niesamowita plątanina żelbetowych konstrukcji, która jest wyraźnym echem konstruktywizmu, czy nawet słynnych, nigdy niezrealizowanych Wygładzaczy Chmur El Lissitzkyego z 1925 roku.
fot. Henri Bergius (flickr.com), licencja: CC BY-SA 2.0
Hotel, czy wyrzutnia rakiet?
Architektura z tego okresu dziś wprawia w osłupienie, choć wówczas zdarzało się, że... wzbudzała niepokój Zachodu. Tak było z otwartym w 1984 roku hotelu Druzhba w Jałcie na Krymie. Budynek, dzieło ukraińskiego architekta Igora Vasilevskyego, przypomina stację kosmiczną, albo gigantyczny kwiat, gdzie każdy płatek wyrastający z okrągłej tuby budynku, zawiera w sobie dwa pokoje.
fot. Vyacheslav Argenberg (flickr.com), licencja: CC BY 2.0
Z widokiem na morze
"Płatki" nadają hotelowi także wygląd olbrzymich kół zębatych. Jednak powstanie olbrzymiego gmachu w czasie apogeum zimnej wojny przysporzyło o nerwy Departament Obrony USA. Ponieważ budynek ze zdjęć satelitarnych wyglądał jak wyrzutnia rakiet jądrowych. Podobno nawet rząd amerykański wysłał dwóch agentów na miejsce, by zbadali obiekt. Na własne oczy przekonali się, że budynek to tylko hotel, owszem niecodzienny, ale tylko hotel. Co więcej, bardzo funkcjonalny. Dzięki rozmieszczeniu pokoi w "płatkach" każdy gość ma widok na morze i nie widzi sąsiednich pokoi. A w centralnym rdzeniu "kwiatu" znalazły się funkcje wspólne - restauracje, bary, sale zabaw. Jak i kwiat to musi być i łodyga - tutaj to tuba zawierająca komunikację pionową, łącząca pokoje hotelowe z poziomem plaży, bo różnica wysokości sięga aż ponad 30 metrów.
Fot. Flickr. com (CC 2.0) Vyacheslav Argenberg
Inspirująca żelazna kurtyna
Do dziś można się zastanawiać, dlaczego tak niesamowite budynki, jak Pałac Ślubów w Tbilissi, będący skrzyżowaniem Gaudiego i Gwiezdnych Wojen, mogły w ogóle powstać w siermiężnym systemie komunistycznym. Można tylko spekulować. Architekci w ZSRR nie wiedzieli, co dzieje się na świecie, mieli ograniczony dostęp do zachodnich zdobyczy architektury. Stąd ich projekty są tak oderwane od tego, co wówczas powstawało na Zachodzie. Dodatkowo system komunistyczny z odgórnym planowaniem, potrafił przeznaczać na prestiżowe inwestycje nieograniczone środki, w tym także siłę robotniczą, stal z państwowych hut. Oczywiście najczęściej skutkowało to sztampą i pompatycznością Pałaców Kultury, ale zdarzali się odważni architekci, którzy wykorzystywali system do realizacji zadziwiających idei.
Na zdjęciu niżej Pałac Sowietów w Kalinigradzie z 1975 . Miejscowi nazywają budynek... Potworem bo z daleka jego bryła przypomina wielką, ponurą twarz.
pingmag.jp
Jedyne w swoim rodzaju
Być może też ten nienazwany styl kontynuuje idee radzieckiego konstruktywizmu, który w latach 30. silnie się rozwijał, jednak pozostawał głównie na papierze. Jego twórcy napotykali bowiem na bariery technologiczne, które dopiero kilka dziesięcioleci później zdołano pokonać.
Zdjęcie wyżej: Cyrk w Kazaniu z 1967 r., architekt: Gregori Pichue. Przypomina oczywiście katowicki Spodek, choć daleko mu do niego. Kazański cyrk to raczej wielki małż... Niżej natomiast Politechnika w Mińsku z 1981 roku. Bryła budynku ma kształt wielkiej łodzi, trochę jak drakkar - łódź wikingów. Choć wystająca ponad dach wieża przypomina bardziej skocznię narciarską.
pingmag.jp
Żelbetowe muszle
Niestety niesamowite budynki poczynają znikać z krajobrazu Ukrainy, Gruzji, Rosji i wielu innych krajów bloku wschodniego. Wymyślne budynki są trudne w utrzymaniu, a w obecnej epoce nie cieszą się też popularnością, narzuca się im metkę "komunistycznych molochów", choć tak naprawdę niewiele mają wspólnego z tamtym ustrojem. Paradoksalnie tym wykwitem komunistycznej inżynierii zachwyca się dziś Zachód. Być może za kilkanaście lat zostaną po nim tylko zdjęcia Frederica Chaubina.
Na zdjęciach Kramatorium w Parku Pamięci w Kijowie. Budynek ukończony został w 1985 roku. Jego projekt przygotował architekt G. Miletzky. Budynek zbudowany jest z wielkich, żelbetowych muszli.
flickr.com
- Więcej o:
Powojenne bloki z Polski wcale nie są nudne! Oto te najciekawsze [PRZEGLĄD]
Socjalistyczna architektura Belgradu rodem z przyszłości
Trzonolinowiec, zwany wisielcem. Eksperyment konstrukcyjny
Biedronka w budynku dawnej kawiarni "Biruta" w Kielcach
Pas startowy dawnego lotniska zamienili w imponujący park
Walter Gropius - nie tylko Bauhaus [ZNANI ARCHITEKCI]
Tauberphilharmonie - filharmonia w niemieckim miasteczku Weikersheim. Surowa bryła wśród miękkich pagórków
Kave Home dla Fundació Joan Miró - światło, kolor, duch