Rowerowa rewolucja trwa! Miasta stawiają na jednoślady
System Veturilo okazał się gigantycznym sukcesem, miejskie rowery w Warszawie wypożyczono już ponad milion razy. Przy okazji pierwszych urodzin publicznych wypożyczalni rowerów miejskich przyglądamy się, jak działają miejskie rowery w innych miastach świata.
Nowojorska rewolucja
Nowy Jork (a szczególnie Manhattan) - to jedno z ostatnich miast, w których zdroworozsądkowy człowiek mógłby sobie wyobrazić natężony ruch rowerowy. Wielka metropolia w kraju, który jest samochodową potęgą do niedawna kojarzyła się z korkami, trąbiącymi taksówkami i tłumami pieszych, tłoczącymi się na chodnikach i przedzierającymi się przez zawsze zatłoczone ulice.
To się jednak zaczęło zmieniać. W ciągu ostatnich kilku lat w Nowym Jorku nastąpił wzrost liczby osób, poruszających się rowerami (kiedyś tak przemieszczali się tylko nawiedzeni szaleńcy, dziś ludzie dostrzegają ekologiczne, ekonomiczne czy zdrowotne zalety dwóch kółek). Dostrzegły to władze miasta i 27 maja, na początek na Manhattanie i w Brooklynie stanęły pierwsze stacje z miejskimi rowerami do wypożyczenia. System działa na różne sposoby: można w nim wykupić roczny, tygodniowy lub dobowy abonament, można też roweru używać sporadycznie, za każdym razem uiszczając opłatę jednorazową. Tydzień jeżdżenia kosztuje 25 dolarów (plus podatek); 60 minut - 4 dolary.
Na razie w amerykańskiej metropolii działa 293 stacji z 5,5 tysiącami rowerów. Pomysł chwycił i cieszy się ogromną popularnością, więc należy spodziewać się, że stacji i rowerów będzie przybywać.
Renesans roweru po chińsku
Jeszcze niedawno Chiny każdemu (przynajmniej z naszej części świata) kojarzyły się z rowerzystami: dwa kółka były najpopularniejszym środkiem lokomocji nawet w dużych miastach Państwa Środka. Jednak od kilku lat, gdy Chiny stają się gospodarczą potęgą i za taką chcą być na świecie uważane, rowery odeszły do lamusa. Teraz Chińczycy jeżdżą samochodami: blaszana puszka stała się symbolem prestiżu, pokazuje status materialny swojego właściciela. Nic dobrego z tego oczywiście nie wyniknęło: gigantyczne miasta chińskie (liczące przecież po kilka i kilkanaście milionów mieszkańców) nie są w stanie pomieścić tak dużej ilości samochodów. Błyskawicznie się więc zakorkowały, coraz większym problemem staje się zanieczyszczenie powietrza i hałas.
Wyjątkiem na tym tle wydaje się być miasto Hangzhou. Położone w południowo-wschodniej części kraju liczy ok. siedmiu milionów mieszkańców i ma zaskakująco dobrze (w porównaniu z innymi chińskimi miastami) rozwiniętą komunikację publiczną. Jednym z jej elementów jest system wypożyczalni miejskich rowerów. Wbrew 'samochodowej modzie' cieszą się one ogromną popularnością. W tej chwili na terenie miasta działa 2050 stacji, w których na wypożyczenie czeka ponad 50 tysięcy rowerów. Ze względu na wielki sukces, jakim okazała się ta inwestycja, władze miasta do 2020 roku chcą sieć wypożyczalni rozbudować tak bardzo, aby mieszkańcy otrzymali do dyspozycji aż 175 tysięcy rowerów!
Co ważne: wypożyczenie roweru kosztuje bardzo mało, to właściwie symboliczna opłata. Ponadto jeśli ma się bilet autobusowy, rower można wypożyczyć za darmo. Ma to zachęcić mieszkańców do dojeżdżania do pracy czy szkoły rowerem (w tak dużym mieście odległości są spore, dlatego wiele osób część trasy pokonuje autobusem, a np. po centrum porusza się rowerem). Jako że wypożyczenie pojazdu jest prawie darmowe w Hangzhou praktycznie nie istnieje problem kradzieży czy niszczenia miejskich rowerów.
Kopenhaga - rowerowy raj
Stolica Danii, obok Amsterdamu, jest wymieniana na całym świecie jako miasto o najdoskonalszej infrastrukturze rowerowej, jako prawdziwy 'rowerowy raj'. Wszystko wskazuje na to, że Kopenhaga nie tylko nie ma zamiaru zrzec się tego tytułu, ale jej władze wykonują kolejne ruchy, które jeszcze bardziej mają ułatwić życie poruszającym się na dwóch kółkach.
W połowie sierpnia na ulicach tego liczącego ponad milion mieszkańców miasta pojawił się nowy model miejskiego roweru. To prawdziwy pojazd przyszłości. Nie ma łańcucha (napędza go specjalny wał), wszystkie kable i linki ukryto w ramie - wszystko po to, aby sprzęt do jeżdżenia po mieście był niezawodny, wytrzymałym odporny na warunki atmosferyczne.
Ale na tym nie koniec: na kierownicy każdego z rowerów znalazł się tablet, który służy nie tylko do wypożyczenia czy oddania sprzętu, ale też jest swoistym komputerem pokładowym, który pomoże wybrać optymalną trasę, pomoże zsynchronizować czas przejazdu z rozkładem jazdy pociągów czy autobusów, turystom pokaże warte uwagi atrakcje lub pomoże odnaleźć się w mieście.
Autostrady dla rowerów i ...korki
Są kraje, w których nadmiar rowerów staje się problemem. Podobno w Amsterdamie czy Kopenhadze na ścieżkach rowerowych także tworzą się korki, ich użytkowników jest tak dużo, a cudem jest znalezienie miejsca do zaparkowania roweru w centrum. Władze Kopenhagi postanowił zainwestować więc w budowę... autostrad dla rowerów. Dzięki nim ruch rowerowy zostanie podzielony na 'lokalny' i 'tranzytowy', ci, którzy mają do pokonania dłuższą trasę będą mogli skorzystać z autostrady, na której nie będzie skrzyżowań czy sygnalizacji świetlnej - ruch będzie więc odbywał się znacznie bardziej płynnie. Na marginesie warto dodać, że ta kosztowna w końcu inwestycja została przez miasto podjęta nie tylko z chęci ułatwienia życia rowerzystom. Takie rozwiązania mają zachęcać kolejne osoby do porzucenia roweru dla dwóch kółek, to bowiem wielki zysk dla kraju: im więcej rowerzystów, tym zdrowsze społeczeństwo, a co za tym idzie mniejsze nakłady na służbę zdrowia.
W maju 2013 roku w Gdańsku została otwarta chyba pierwsza w Polsce rowerowa estakada - "obwodnica", prowadząca wzdłuż ul. 3 Maja i nad dalekobieżnym peronem dworca kolejowego. W tym mieście w ciągu ostatnich dwóch lat ruch rowerowy wzrósł o 33% i wciąż rośnie, podobne inwestycje stają się wiec coraz bardziej potrzebne. Jak można było przeczytać w lokalnym dodatku Gazety Wyborczej: 'Droga liczy niecały kilometr długości (996 metrów) i od dwóch do trzech metrów szerokości. Wiedzie od skrzyżowania ul. Hucisko i Nowe Ogrody do ul. Kolejowej (przy Żółtym Wiadukcie). Jej powstanie pozwoli skrócić czas przejazdu osobom chcącym dotrzeć do al. Zwycięstwa (i dalej do Wrzeszcza), np. z Chełmu czy Siedlec, i nie pchać się przez centrum miasta'.
Na pomoc miejskim rowerzystom
Gdy już postanowimy po mieście zacząć przemieszczać się na dwóch kółkach i wsiądziemy na rower, szybko okaże się że poruszanie się po ulica i załatwianie sprawunków nie zawsze jest na rowerze szczególnie wygodne.
I na te bolączki przychodzą z pomocą albo projektanci, albo... firmy, które widząc rosnącą popularność rowerów wykonują gesty w stronę cyklistów. Właściwie wszystkie centra handlowe w Polsce mają wokół wejść ustawionych sporo stojaków na rowery; warszawska galeria handlowa Arkadia ufundowała dodatkowo stację Veturilo. O wiele dalej poszła francuska sieć handlowa Les Mousquetaires (zarządzająca kilkoma sieciami sklepów, głównie spożywczych, m.in. znanych także w Polsce Intermarché i Netto). W wybranych sklepach tej sieci będzie można wynająć specjalną przyczepkę do roweru, dzięki której wygodnie i bezpiecznie da się dowieźć do domu nawet duże zakupy. Przyczepka została zaprojektowana specjalnie do tego celu - ma półkę na mniejszą torbę, przewidziano na niej też miejsce na termoizolacyjny pojemnik, służący po przewożenia np. mięsa, wędliny czy mrożonek.
O innym kłopocie rowerzysty w wielkim mieście pomyślał szwedzki projektant Marcus Abrahamsson. Zauważył on, że gdy rower zatrzymuje się pod światłami kierujący nim musi albo zsiąść, albo znacznie się przechylić, co jest niewygodne. Ponadto wsiadając w pośpiechu na rower gdy zapali się zielone światło łatwo można stracić równowagę, nawet się przewrócić. Dlatego Abrahamsson zaprojektował specjalne słupki, które ustawiane przy skrzyżowaniach miałyby pomagać rowerzystom. Proste stalowe rurki byłyby wyposażone w uchwyt do złapania ręką oraz podpórkę pod nogę, dzięki czemu na zielone światło rowerzysta czekałby prawie w tej samej pozycji, w jakiej jeździ.
Piwny pojazd zamiast clubbingu?
Położone w stanie Oregon miasto Portland od kilku lat reklamuje się jako wyjątkowo ekologiczne i przyjazne ludziom, szczególnie tym, którzy lubią dobrze zjeść i wypić. W mieście istnieją setki lokali, oferujących tradycyjne i wyszukane dania oraz napoje, działają tu autorskie winiarnie i browary. I to właśnie z myślą o klientach tych ostatnich Andrea Lins i Charlie Riegelman opracowali pomysł na to, jak piwoszy zachęcić do przemieszczania się po mieście (i przy okazji zarobić). Wymyślili Brewcycle. To specjalny pojazd, mogący pomieścić na raz piętnaście osób, które siedząc po bokach podłużnego stołu jednocześnie... pedałują. Ten piętnastoosobowy rower ma też kierowcę, który specjalną kierownicą nadaje kierunek jazdy. A ten prowadzi od jednego pubu do drugiego.
Te niezwykłe rowery są podobno chętnie wynajmowane na urodziny i imprezy w gronie znajomych - ich budowa sprzyja bowiem biesiadowaniu nawet w trakcie przemieszczania się z jednego lokalu do kolejnego. Kierowca pilnuje, by piwosze nawet pod koniec imprezowej eskapady nie zgubili właściwego kierunku jazdy.
W Polsce, gdzie nawet niska zawartość alkoholu we krwi rowerzysty jest przestępstwem taki model podróżowania chyba nie z znalazłby poparcia u policjantów...
Ładne parkowanie
Im więcej rowerów na mieście, tym więcej jest potrzebnych miejsc do ich parkowania. Oczywiście projektów oryginalnych, nietypowych, śmiesznych stojaków powstaje wiele. Niektóre samorządy (np. gdański czy wrocławski) lub organizacje, promujące dobre wzornictwo (np. Stowarzyszenia Twórców Grafiki Użytkowej) organizują konkursy na ciekawe, a zarazem funkcjonalne stojaki, słupki, haki, do których można przypinać rowery.
Artyści, działający w przestrzeni miejskiej także chętnie tworzą rzeźby, których można jednocześnie używać jako miejsca parkingowego dla roweru.
Działające w Los Angeles studio projektowe Knowhow Shop opracował model stojaka rowerowego w kształcie... ogromnego grzebienia. Śmieszny, zaskakujący, a zarazem dobrze pełniący swoją funkcję sprzęt ma jeszcze wymiar symboliczny: jak tłumaczą projektanci, chcieli w ten sposób pokazać kierowcom samochodów, że rowerzysta wobec siły ich kilku ton stali jest maleńki jak krasnoludek i zupełnie bezbronny.
Najbezpieczniej... ponad ulicami
Są miasta bezpieczne dla rowerzystów, są takie, w których jeżdżenie ulicami wciąż u niektórych wywołuje duży lęk. W każdym jednak z miast są miejsca, które zawsze będą stanowić dla dwukołowców przeszkodę. Mogą to być szczególnie skomplikowane lub ruchliwe skrzyżowania, mogą to być miejsca zakorkowane tak, że nawet rower się nie przeciśnie.
Z myślą o takich właśnie "czarnych punktach" bułgarski projektant, Martin Angelov opracował projekt "Kolelinii". To specjalna trasa dla rowerów, biegnąca... wysoko nad ulicą, nad samochodami i wszelkimi drogowymi niebezpieczeństwami. "Kolelinia" miałaby być budowana właśnie w miejscach, które trudno lub niebezpiecznie przebyć rowerem na poziomie ziemi.
Angelov wymyślił system stalowych lin i prowadnic, które rozpięte między budynkami lub na specjalnych słupach pozwalałby przejechać rowerem kilka metrów nad ziemią. Projektant swoją wizję opracował bardzo szczegółowo - na jego stronie internetowej znaleźć można techniczną specyfikację lin, uchwytów, systemu mocowania; pokazuje jak jechać po linie, jak się na nią dostać. Cały projekt Angelov udostępnia w ramach licencji creative commons, więc każdy może z niego skorzystać.
Park na dwóch kółkach, czemu nie!
Miasta to betonowe dżungle, w których za sprawą krwiożerczych deweloperów asfaltem zalewane są ostatnie fragmenty zieleni. Niewiele możemy na to poradzić: można protestować przeciwko budowaniu osiedli w parkach czy centrów handlowych zamiast skwerów, ale proces 'betonowania' będzie postępował.
Projektanci z dwóch pracowni: amerykańskiej Rebar Group i duńskiej N55 znaleźli na to radę: to mobilne prywatne skwerki, które nie tylko każdy może mieć, ale też może w nim przebywać gdziekolwiek zechce. Są to bowiem porośnięte (sztuczną) trawą platformy, zawieszone na rowerze.
Użytkownik, wsiadając na rower, znajduje się jednocześnie po środku maleńkiego, własnego skwerku, z którym może pojechać nad rzekę, na główny plac w mieście, może też zostać na ulicy pod domem. Na swoim skwerku można przewieźć psa czy kolegę, można posadzić kwiatki, a gdy zbierze się grupa znajomych rowerzystów i każdy przyjedzie ze swoim skwerkiem, można założyć całkiem spory park.
Pianista na kołach
Pewnego dnia w 2006 roku mieszkaniec San Francisco, Gary Skaggs siedział na kanapie i oglądał ze swoją dziewczyną telewizję. W pewnej chwili, nie wiadomo skąd, przyszedł mu do głowy pomysł, by połączyć dwie swoje pasje: jazdę na rowerze i grę na pianinie. Za 80 dolarów kupił mocno podniszczony instrument i przez kolejne kilka lat budował niezwykłe urządzenie: rower, którego kierownicę stanowi pianino.
Od tamtej pory 51-letni obecnie Gary, który grać na instrumentach klawiszowych zaczął uczyć się w wieku trzech lat jeździ po mieście, grając utwory fortepianowe ku uciesze przechodniów. W tym przedsięwzięciu nie chodzi o zarobek - jak mówi Gary największą radość sprawia mi fakt, że swoją grą wywołuje uśmiech na twarzach obcych ludzi.
- Więcej o:
12 niezwykłych miejsc dla cyklistów
Pas startowy dawnego lotniska zamienili w imponujący park
Walter Gropius - nie tylko Bauhaus [ZNANI ARCHITEKCI]
Tauberphilharmonie - filharmonia w niemieckim miasteczku Weikersheim. Surowa bryła wśród miękkich pagórków
Kave Home dla Fundació Joan Miró - światło, kolor, duch
Zlin - od butów Baty do mekki funkcjonalizmu
Bruno Taut: kolorowy modernizm [ZNANI ARCHITEKCI]
Wnętrza kancelarii SUŁKOWSKI LEGAL od mow.design. IUS EST ARS. Prawo jest sztuką