Eko budynki z zieloną czupryną
Zielone dachy i fasady zdobywają coraz większą popularność i mogą się okazać jednym z najważniejszych trendów w architekturze XXI w. Porośnięte roślinami budynki pozytywnie wyróżniają się w betonowej dżungli, są przyjazne dla środowiska i oszczędzają energię.
Nadchodzi zielona fala
Wegetujące budynki nie są pomysłem nowym, a ich doskonałe właściwości izolacyjne odkryli już przed wiekami m.in. Skandynawowie. Stare, zielone dachy można zauważyć nie tylko pod fiordami, ale i w wielu tradycyjnych wioskach w innych regionach Europy czy Ameryki Północnej.
Biorąc jednak pod uwagę coraz powszechniejszą tęsknotę za kawałkiem zieleni, odczuwaną przez współczesnych ludzi uwięzionych w betonowej dżungli, zielone budynki mogą stać się jednym z najważniejszych trendów architektury w XXI w. I to z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, że pozwalają w dłuższej perspektywie czasu sporo zaoszczędzić na ogrzewaniu i klimatyzacji. Równie łatwo jest obliczyć korzyści dla środowiska naturalnego, dlatego zielona architektura coraz aktywniej jest promowana także przez organizacje ekologiczne.
Po drugie, chodzi oczywiście o szpan. O rosnącej modzie na wiszące ogrody świadczy chociażby fakt, że wsławiony realizacją żywej fasady na paryskim Musée du Quai Branly Patrick Blanc jest teraz rozchwytywany przez biura projektowe i inwestorów z całego świata. Jego zielone mury chcą mieć w swoich willach miliarderzy. Niezliczone zamówienia przysyłają też najdroższe centra handlowe, snobistyczne restauracje i kluby oraz chcące pokazać swą świadomość ekologiczną korporacje.
Twórca Le Mur Vegetal nie chce jednak, aby jego dzieło pozostało zabawką tylko dla bogatych i proponuje też zielone modernizacje zwykłych budynków modernistycznych. Na zdjęciach poniżej widać jego propozycje dla bloków w centrum Hamburga oraz? dla jednego z budynków akademickich w Katowicach.
Skuszeni zieloną rewolucją inwestorzy i architekci pomyśleli nawet, że czeka ich nowa złota epoka, o ile wszyscy nagle zechcemy porzucić swoje dawne domy i biurowce, aby przeprowadzić się do całkiem nowych miast ekologicznych. Przypomina to jednak trochę słynne akcje wyrzucania na śmietnik milionów żarówek, aby zastąpić je produktami bardziej energooszczędnymi. Marketingowo wspaniały pomysł, lecz z punktu widzenia ochrony środowiska naturalnego wcale nie najmądrzejszy. Zanim więc przeprowadzimy się wszyscy do wegetujących wraz z porami roku, zielonych piramid, rozejrzyjmy się, tak jak Patrick Blanc, gdzie w naszym najbliższym otoczeniu można by dodać odrobinę zieleni.
Uniwersytet Techniczny Nanyang (Singapur)
Ciekawą "zieloną" inwestycją akademicką jest nowy gmach Wydziału Sztuki, Designu i Mediów (NTU-ADM) Uniwersytetu Technicznego Nanyang w Singapurze. Architekci z rodzimej pracowni CPG Consultants udowodnili tym projektem, że budynkowi uczelnianemu o wielkich gabarytach wcale nie musi brakować wizualnej lekkości i wdzięku. Najbardziej charakterystyczną cechą NTU-ADM są łagodnie opadające ze skrzydeł budynku, trawiaste stoki, będące przedłużeniem założenia parkowego przeszło 200-hektarowego kampusu.
Na dachu 5-kondygnacyjnego budynku-ogrodzie, prócz starannie przystrzyżonej trawy, można też odnaleźć drzewa i palmy. Soczysta zieleń wdziera się do środka sal wykładowych przez panoramiczne, szklane ściany. Dla kontrastu, architekci część murów pokryli nagim, plastycznym betonem.
Singapurczycy to naród bardzo zdyscyplinowany. Aby studenci nie deptali pięknego trawniku, do spacerów przeznaczono dla niech ciągnące się wzdłuż krawędzi dachu, betonowe schodki. Doskonałym miejscem do rozwijania talentów młodych adeptów zawodów kreatywnych jest natomiast przeszklone patio z oczkiem wodnym, palmami i delikatnie szumiącą fontanną.
Convention Centre West w Vancouver (Kanada)
Jedną z najciekawszych, "zielonych" inwestycji ostatnich lat jest nowe centrum kongresowe w Vancouver, zbudowane w 2008 r. według projektu Musson Cattell Mackey Partnership. W 2010 r. zaprezentowano je całemu światu jako centrum medialne zorganizowanych w mieście Zimowych Igrzysk Olimpijskich. Budynek został zawieszony częściowo nad wodą, tuż przy porcie. Przeszklone, panoramiczne ściany pozwalają uczestnikom odbywających się w nim imprez do woli rozkoszować się widokiem podchodzącej pod samo centrum Vancouver zatoki.
Konstrukcję Convention Centre West tworzą liczne, stalowe słupy, na których spoczywa połamany w zróżnicowane figury geometryczne dach. Utworzono na nim ogromny ogród o powierzchni ponad 24 tysięcy metrów kwadratowych, w którym zasadzono około 400 tysięcy roślin z wysp otaczającego zatokę archipelagu. Stworzony w ten sposób, sztuczny ekosystem stanowi dziś siedlisko wielu gatunków ptaków, owadów i ślimaków, a nawet niewielkich gryzoni.
Zielone centrum kongresowe w Vancouver zaraz po powstaniu zdobyło najwyższy, "platynowy" certyfikat Canada Green Building Council, przyznawany inwestycjom ekologicznym. Istotnie, troska o środowisko naturalne jego budowniczych nie ograniczyła się jedynie do sfery marketingowo-wizualnej. Zielony dach budynku ma świetne właściwości izolacyjne. Aż o 95 proc. lepiej od tradycyjnych konstrukcji pochłania promienie letniego słońca, a w miesiącach zimowych pozwala na ograniczenie zużycia energii o 26 proc.
Ann Demeulemeester Shop w Seulu (Korea Południowa)
Oczywiście w zielonym budownictwie nie wszystko kręci się wokół oszczędności, a otwierając luksusowy butik w modnej dzielnicy dynamicznej, azjatyckiej metropolii trzeba postawić przede wszystkim na styl. Ann Demeulemeester Shop od koreańskiej pracowni architektonicznej Mass Studies wyróżnia się wspaniałą fasadą z dosłownie żywych paneli, w których zasadzono różne gatunki miejscowych ziół. Designerski sklep w Seulu cieszy też oko bardzo ciekawymi kształtami i oryginalnym rozplanowaniem wnętrz. Niezwykłego charakteru nadają mu przede wszystkim szerokie przeszklenia i przywodzące na myśl prace Zahy Hadid, łagodne krzywizny.
Właściciele salonu Ann Demeulemeester dobrze wiedzą, że prawdziwą sztuką w handlu artykułami luksusowymi jest sprawienie, aby bogaty klient zechciał wejść do sklepu. Dalszy bieg wypadków zależy już od jego własnej nonszalancji w posługiwaniu się swoją kartą kredytową, a ta wśród u nuworyszy we wszystkich zakątkach kuli ziemskiej jest oczywiście wyjątkowo wysoka.
Perfidnie byłoby jednak za każdym razem zmuszać bogatych sąsiadów, którzy chcą nacieszyć się kawałkiem dobrej architektury i napełnić swoje nozdrza zapachem ziół, aby udawali, że właśnie przyszli od niechcenia do sklepu, by kupić sobie kolejny, niepotrzebny krawat albo trzydziestą, taką samą koszulę. Poza salonem firmowym i biurami, na ostatnim piętrze sklepu umieszczono więc ogólnodostępną restaurację.
Elektrownia wodna Punibach na Planeiler Alm (Włochy)
To już Europa, a dokładniej włoski Południowy Tyrol. Elektrownia wodna Punibach wyłania się płynnie spod górskiego stoku niczym mysz wyzierająca spod fałdy zielonego dywanu. Uzupełnieniem kompozycji są drewniane panele i ciekawie ukształtowany, plastyczny beton. Maszynownia hydroelektrowni została ukryta pod ziemią, a jej widoczna od zewnątrz fasada doskonale wpisuje się w kontekst miejsca. Projekt został zrealizowany w 2011 r. w dolnych partiach alpejskiej hali Planeiler Alm, w okolicach Bolzano. Nie naruszając miejscowego, delikatnego ekosystemu, piękna elektrownia Punibach zaopatruje w czystą energię pobliskie wioski i miasteczka.
Wywodząca się z Bolzano pracownia Monovolume całkowicie podporządkowała wygląd tej budowli rygorystycznie przestrzeganym w wielu regionach Włoch zasadom ochrony krajobrazu. W kraju tym w podobny sposób częściowo ukrywa się w ziemi także wiele innych obiektów, m.in. winiarnie, małe fabryki i magazyny.
Piękno wiejskich krajobrazów z miasteczkami tulącymi się do zielonych wzgórz jest największym bogactwem Włoch, które opierają swą gospodarkę w znacznej mierze na turystyce. Respektująca to sylwetka elektrowni Punibach ma też przypominać odwiedzającym włoski Tyrol ceprom, że Italia jest krajem nowoczesnym i ekologicznym, jak również słynącym z nietuzinkowego designu.
Biblioteka Uniwersytecka w Warszawie (Polska)
Najsłynniejszym polskim budynkiem z ogrodem na dachy pozostaje wciąż warszawski BUW, który Marek Budzyński zaprojektował we współpracy ze Zbigniewem Badowskim. Budynek powstał w 1999 r., a trzy lata później otwarto na jego dachu wspaniały ogród, zaprojektowany przez architekt krajobrazu Irenę Bajerską. Ma on powierzchnię ponad 1 ha i jest jedną z największych tego typu realizacji w Europie.
Ogród budynku BUW został rozplanowany na dwóch poziomach, połączonych kaskadowo opadającym strumieniem. Aby mógł powstać, na dachu biblioteki usypano 30-centymetrową warstwę ziemi.
W ogrodzie rosną drzewa, kwiaty, pnącza i krzewy. Nie brakuje też romantycznych alejek, widokowych tarasów, rzeźb oraz nowoczesnych ozdób architektonicznych. W dolnej części ogrodu utworzono rybny staw, nad którym pluskają się kaczki.
Opera i Filharmonia Podlaska w Białymstoku (Polska)
Najnowszym budynkiem-ogrodem w Polsce jest gmach opery i filharmonii w Białymstoku. Zaprojektował go Marek Budzyński, twórca słynnego gmachu Biblioteki Uniwersyteckiej w Warszawie. Opera i Filharmonia podlaska wyrosła w bezpośrednim sąsiedztwie prawosławnego i żydowskiego cmentarza. W zamyśle projektanta, nowoczesna ?świątynia kultury? miała stać się klamrą łączącą dwie stare nekropolie. Prawdziwie zielonego charakteru nowej filharmonii nadają rozciągnięte na jej dachu, trawiaste stoki, a także drzewa, liczne krzewy i pnącza.
Gmach opery został zaprojektowany tak, aby 2/3 opadającej na jego dach deszczówki spływało do specjalnych zbiorników i mogło służyć później do podlewania porastającej budynek zieleni. W nowym dziele Marka Budzyńskiego, podobnie jak w warszawskiej Bibliotece Uniwersyteckiej, łatwo zaobserwować silne wpływy postmodernizmu.
Fasada z szerokich tafli nośnego szkła sąsiaduje tu z szeroką, neoklasycystyczną kolumnadą, a symetryczny, reprezentacyjny front budynku został zwieńczony ogromnym, szklanym parasolem. We wnętrzach nie brakuje marmurów, muzykalnych płaskorzeźb i innych ozdobników. Poza krytą salą główną, nowa filharmonia białostocka została wyposażona m.in. w letni amfiteatr.
Budynek Prefektury w Fukuoce (Japonia)
Inną pionierską, zieloną budowlą z początku lat 90-tych jest siedziba prefektury w japońskim mieście portowym Fukuoka. Jego niezwykła, na wpół wegetująca bryła powstała tak naprawdę jako efekt kompromisu. Gdy potrzeba wzniesienia nowego budynku rządowego stawała się w Fukuoce nieodzowna, okazało się, że jedyną sensowną lokalizacją dla tego typu obiektu jest ostatni, ochroniony przed zabudową kawałek zieleni w mieście.
Plan zabudowy części działki budził wielkie spory. Wtedy to architekci z nowojorskiego biura Emilio Ambasz Associates pokazali japońskim klientom, w jaki sposób mogą zjeść ciastko i wciąż mieć ciastko. Dla nowego gmachu prefektury zaproponowali ogromny, zielony taras, który kaskadowo opada w stronę parku po wszystkich z 14 pięter budowli. Optyczna obecność zieleni w centrum miasta została w ten sposób jeszcze powiększona. Oprócz wertykalnego parku oraz biur rządowych i prywatnych, w przeszklonym gmachu prefektury w Fukuoce mieści się także muzeum oraz teatr.
Skomentuj:
Eko budynki z zieloną czupryną