Postmodernizm wiecznie żywy. Architektura postmodernistyczna w Polsce i na świecie
Mimo że wielu badaczy uważa postmodernizm za epokę minioną, do dziś powstają obiekty, które można do niej zaklasyfikować. Wybraliśmy kilka przykładów postmodernistycznej architektury z Polski i ze świata.
Początki postmodernizmu - Vanna Venturi House
Za pierwszy budynek, wzniesiony w stylu, nazwanym później oficjalnie `postmodernizmem` uważa się willę, jaką dla swojej matki zaprojektował Robert Venturi. The Vanna Venturi House powstał w latach 1962-64 w dzielnicy Chestnut Hill w Filadelfii i jest swoistą grą z widzem. Bo na pierwszy rzut oka willa wydaje się dość banalna, symetryczna i prosta. Gdy się jednak przyjrzeć, okazuje się, że poza centralnie umieszczonym wejściem nic na fasadzie nie jest symetryczne i `w porządku`. Ponadto architekt sparafrazował tu znane z historii architektury detale, przy okazji maksymalnie upraszczając ich formy (jak choćby `antyczny` łuk nad wejściem, tu zminimalizowany do jednej linii).
Postmodernizm w architekturze objawiał się właśnie takimi zabiegami - pastiszem, mieszkaniem stylów, świadomym przełamywaniem utartych schematów, zaprzeczaniem porządkowi `forma-funkcja`. Główną jego zasadą jest brak zasad, pluralizm i całkowita wolność w doborze środków i elementów architektury.
"Architekci nie mogą się kierować nadal purystyczno-moralizatorskim językiem ortodoksyjnie nowoczesnej architektury. osobiście przedkładam rozwiązania hybrydyczne nad czyste, elementy zdobione nad gładki, wieloznaczne nad artykułowane. (...) Przedkładam chaotyczną żywotność nad nudną jednolitość" - mówił Robert Venturi, nagrodzony Pritzkerem w 1991 roku amerykański architekt, do dziś uznawany za jednego z najważniejszych przedstawicieli postmodernizmu.
Robert Venturi jest autorem słynnej parafrazy słów klasyka modernizmu Ludwika Mies van der Rohe, "less is more" (mniej znaczy więcej). Venturi stwierdził, że "less is bore" (mniej znaczy nudno).
Piazza d'Italia w Nowym Orleanie. Proj. Charles Moore
Piazza d'Italia - plac w kształcie Sycylii w Nowym Orleanie
Prawdopodobnie najbardziej widowiskowym przykładem postmodernizmu jest Piazza d'Italia, zabudowa publicznego placu w środku Nowego Orleanu, oddana do użytku w 1977 roku. Projekt zamówiła mniejszość włoska, co zasugerowało architektowi pewne formy, po które sięgnął. Znany z balansowania na granicy kiczu amerykański architekt Charles Moore stworzył plac w kształcie Sycylii (z tej wyspy pochodziła większość fundatorów), na którym zgromadził dziesiątki form, elementów i detali, pochodzących z architektury Włoch: kolumny i kolumnady, doryckie tryglify i jońskie kapitele, antyczne tympanony i renesansowe łuki, elementy barokowych fontann - a wszystko w formach uproszczonych lub `zmodernizowanych` (np. niektóre kolumny są ze stali). Kolorowy chaos, przytłaczająca i zaskakując ilość form o różnej proweniencji - to wszystko postmodernistyczny misz-masz, w którym `niby historyczne` detale tworzą zupełnie nową przestrzeń estetyczną.
Urząd miejski w Portland - budynek jak abstrakcyjny obraz
Gmach urzędu miejskiego w Portland, w stanie Oregon, zaprojektowany przez Michaela Gravesa, a zbudowany w latach 1980-82, to piętnastopiętrowy sześcian, który przypomina raczej abstrakcyjny obraz niż solidny budynek. Architekt mówi, że przy pracy nad tym projektem inspirowały go dokonania XVIII-wiecznych francuskich architektów-wizjonerów i utopistów, Claude`a Nicolasa Ledoux i Étienne-Louisa Boullée, którzy `modernizując` i nieco przekształcając elementy zaczerpnięte z antyku i dorobku Palladia tworzyli własną wizje neoklasycyzmu. Graves, idąc ich drogą, na elewacji sześciennego gmachu `rozlokował` spłaszczone i bardzo uproszczone elementy antycznych budowli. Powstał dekoracyjny gmach o zróżnicowanej kolorystyce i fakturze, który trudno opisać z użyciem "architektonicznego" języka.
Zobacz także: Powiew świeżości czy architektoniczna lambada? Ikony polskiego postmodernizmu [TOP 10]>>
"Komoda w stylu Chippendale" - wieżowiec w centrum Nowego Jorku
Choć dorobek jednego z najważniejszych amerykańskich architektów XX wieku, Philipa Johnsona często szufladkuje się jako modernizm, to właśnie on zaprojektował wieżowiec, będący swoistą ucieczką od zasad tego stylu. 197-metrowy 550 Madison Avenue (znany również jako AT&T Building lub Sony Tower) powstał w Nowym Jorku w 1984 roku.
Wieżę można podzielić na trzy elementy (patrząc od dołu): bazę, trzon i zwieńczenie, przy czym tylko środkową część można uznać za odpowiadającą `standardom` wysokiego biurowca, baza i zwieńczenie są elementami, które oddalają gmach od modernistycznych drapaczy chmur. Najwięcej kontrowersji wzbudziło zwieńczenie, o kształcie zbliżonym do trójkąta z okrągłym otworem po środku (wg wizji architekta miały się z niego dobywać kłęby pary z urządzeń grzewczych budynku).
Bardzo szybko kształt ostatnich kondygnacji AT&T Building okrzyknięto"`komodą w stylu Chippendale". O ile projektant mebli, Thomas Chippendale żył w XVIII wieku, o tyle formy najniższych pięter wieżowca pochodzą stylistycznie z połowy XV wieku, naśladują bowiem florencką Kaplicę Pazzich, jedno z dzieł Filippo Brunelleschiego.
Neue Staatsgalerie w Stuttgarcie - elegancja i infantylność
W 1984 roku zakończyła się budowa gmachu Neue Staatsgalerie w Stuttgarcie, wzniesionego wg projektu Brytyjczyka, Jamesa Stirlinga (we współpracy z Michaele Wilfordem). To kompleks połączonych ze sobą, niezbyt wysokich pawilonów, z których każdy ma inny kształt, różnią je materiały budowlane i kolorystyka. Szklana ściana faluje, inną wzniesiono z ułożonych z pasy dwukolorowych cegieł; z niektórych stron budynek przypomina posępną, średniowieczną twierdzę, z innej przedszkole czy budynek dla dzieci, bo uderza kolorami. Jako detal architektoniczny w wielu miejscach pojawiają się wykonane z metalowych rurek wielobarwne elementy - balustrady przy schodach, słupy przy wejściu, uchwyty na podjeździe dla niepełnosprawnych. Elegancja sąsiaduje tu z infantylnością, prostotę architekt przełamał zwariowanym detalem - nic w tym obiekcie nie wydaje się być do końca na swoim miejscu.
M2 Building w Tokio - postmodernizm w wersji max
Gigantyczna jońska kolumna, wznosząca się ponad budynkiem, chaotycznie poskładanym z różnych elementów (kawałek szklanego wieżowca, kawałek ceglanego muru, część domów stylu Freda Flinstone`a) - to wzniesiony w Tokio w latach 1989-91 M2 Building. Autorem jego projektu jest Kengo Kuma, wówczas początkujący architekt, który w tym projekcie postanowił sprawdzić, dokąd sięgają granice postmodernizmu. Ten szalony, wizjonerski budynek jest świadomym zabiegiem architekta, który mając świadomość, że ta epoka stylowa dobiega końca stworzył obiekt, który można uznać postmodernizmem w wersji max. Jednocześnie M2 Building był w pełni funkcjonalnym gmachem - powstał jako salon samochodowy. Dziś mieści się w nim dom pogrzebowy...
Do Polski postmodernizm przyszedł z opóźnieniem. W latach 70. i tym bardziej 80. nie było nad Wisłą dobrego klimatu dla budowli pastiszowych, żartobliwych, uciekających od sztampy.
Wyższe Seminarium Duchowne Polskiej Prowincji Zmartwychwstańców w Krakowie - polska "ikona" postmodernizmu
Jeden z pierwszych obiektów, do dziś uznawany za polską `ikonę` postmodernizmu powstał w latach 1985-96. Wyższe Seminarium Duchowne Polskiej Prowincji Zmartwychwstańców w Krakowie, dzieło krakowskich architektów, Dariusza Kozłowskiego i Wacława Stefańskiego, składa się z trzech stref, zgrupowanych wokół wewnętrznego dziedzińca. Każda z części kompleksu ma swoje znaczenie symboliczne, jest tu np. - jak opisują architekci - "Brama Inicjacji - szeroka przerwa w prześwitowym murze, wprowadzająca na Dziedziniec Pragnień. Symbolizuje ona rozterki młodego człowieka zbliżającego się do decyzji wstąpienia do seminarium". Zróżnicowanie form poszczególnych części klasztoru, ich kolorystyki czy budulca nie są tu wiec tylko wynikiem fantazji architektów, ale też pragnieniem podkreślenia duchowego charakteru tego miejsca.
Gmach Sądu Najwyższego w Warszawie - dojrzały postmodernizm
Oddany do użytku w 1999 roku gmach Sądu Najwyższego w Warszawie jest już przykładem całkowicie dojrzałego i bardzo indywidualnego podejścia do architektury. Do dziś wzbudzający emocje projekt Marka Budzyńskiego wchodzi w odważny dialog z jednym z cenniejszych warszawskich zabytków, barokowym Pałacem Krasińskich, naprzeciw którego stanął. Ma wyrazistą, nowoczesną formę, której korzenie bez wątpienia tkwią jednak w antyku; na miedzianej kolumnadzie wzdłuż szklanej fasady znalazły się sentencje z prawa rzymskiego; przy tylnym wejściu do budynku architekt umieścił basen, otoczony personifikacjami trzech cnót, które dźwigają szklane wykusze. Mimo że dorobek marka Budzyńskiego często włącza się do nurtu postmodernizmu, nie można zapominać, że architekt ten w każdym projekcie zachowuje zarazem swój indywidualny styl.
---
Oczywiście wciąż minęło za mało czasu, by opisać i dokładnie sklasyfikować dzieła postmodernizmu. Bo mimo że badacze uznali, że epoka ta się skończyła (jednym z dowodów na to niech będzie wspomniana już wystawa w Victoria&Albert Museum w Londynie), nadal powstają obiekty, które być może za kilkadziesiąt lat też włączymy do opisanego tu nurtu.
Postmodernizm wiecznie żywy?
Austriacki architekt Hans Hollein wymieniany jest we wszystkich zestawieniach, dotyczących architektury postmodernistycznej. Oczywiście pokazywane są przy tej okazji głównie jego dzieła z lat 80. i 90., ale i w nowszych doszukać się można tej stylistyki. Wzniesione w 2002 roku Muzeum Dolnej Austrii w Sankt Pölten, może przypominać nieco Neue Staatsgalerie w Stuttgarcie Jamesa Stirlinga, bo też jest połączeniem ultra-prostych brył ze zwariowanym detalem (falujący dach, kolorowe, stalowe rurki i słupy), grą z widzem i jego poczuciem powagi.
Galeria sztuki. Proj. Sosno i Rytis Daukantas
Galeria nie z tej ziemi
Wizjonerstwem na miarę szczytowego okresu rozwoju postmodernizmu odznacza się projekt, stworzony wspólnie przez francuskiego rzeźbiarza Sosno i litewskiego architekta i rysownika Rytisa Daukantasa. Według tych dwóch twórców galeria, w której najlepiej prezentowałyby się dzieła pierwszego z nich powinna mieś kształt gigantycznej ludzkiej głowy, przebitej na wysokości twarzy grubą belką. Głowa do złudzenia przypomina antyczny posąg, natomiast trzon, ją przebijający - ułożony poziomo współczesny wieżowiec. Na razie wizja pozostaje na papierze, ale jej twórcy całe wnętrze budowli zaplanowali niezwykle funkcjonalnie - w ramionach posągu umieścili salę audytoryjną, w kręgosłupie klatkę schodową, a sale wystawowe - w poziomym trzonie.
Nadwiślański postmodernizm XXI wieku - Gmach TVP w Warszawie
Gmach Telewizji Polskiej, zbudowany po 12 latach prac (i kilkukrotnym przekroczeniu budżetu) trafia nieustannie na listy najbrzydszych budynków w Polsce. Dzieło Czesława Bieleckiego - to postmodernistyczny konglomerat form i znaczeń, wymieszany jednak bez wyczucia i przeskalowany, stąd niechętne opinie jego użytkowników i obserwatorów. Nazywany Wieżą Babel gmach składa się m.in. z łukowato wygiętego biurowca, stalowej tuby, kamiennego postumentu, szklanej rotundy i ślimacznicy, nasuwającej skojarzenia z konstruktywistycznym Pomnikiem Trzeciej Międzynarodówki Władimira Tatlina. Można tu się doszukać wpływów stylu Franka Gehry`ego i barokowej zabudowy Rzymu. Można by się spodziewać, że taka "mieszkanka" powstała z poczuciem humoru - niestety tego architektowi zabrakło i gmach uderza "nadętą" powagą.
Polskie "nowe" Starówki
Jeden z najwybitniejszych badaczy postmodernizmu w architekturze, Charles Jencks powojenną odbudowę warszawskiego Starego Miasta uznał za jeden z pierwszych przejawów dążenia do postmodernizmu. Parafrazując jego teorię bez wątpienia można powiedzieć, że współcześnie wznoszone w Polsce "nowe Starówki" są tym bardziej wynikiem tego stylu. W Szczecinie, Kołobrzegu czy Elblągu od lat 90. buduje się "kamienice", które de facto są blokami mieszkalnymi, ubranymi w kostium mniej lub bardziej imitujący styl zabudowy innych Starówek. Niekiedy powstają budynki w miarę dobre, w większości wypadków niestety budowane są karykatury, wynaturzone konstrukcje, które nie są ani kopią zabytku, ani nowoczesnym budynkiem.
Złote Tarasy w Warszawie- postmodernistyczny zbiór form
Choć stołeczne centrum handlowe Złote Tarasy oddano do użytku już wiele lat temu, to kolejny gmach, który wciąż wywołuje silne reakcje. U jednych wzbudza zachwyt, innym przeszkadza jego niedopasowanie do otoczenia, jeszcze innym chaotyczna, przytłaczająca forma. Dzieło międzynarodowego konsorcjum architektonicznego Jerde Partnership - to postmodernistyczny zbiór wielu form, kształtów, kolorów i faktur. Biurowa wieża się kiwa, dach nad holem galerii handlowej faluje na kształt słynnych "bąbli"; z jednej strony gmach obłożono zielonkawym materiałem, w którym powycinano kwiatowe wzory, z innej budynek ma "poważną" okładzinę kamienną. Potężna budowla nie tylko z każdej strony wygląda inaczej, ale ma też inny `nastrój`. Niektóre jej elementy są dość "klasyczne", inne można uznać za wzorowe przykłady `blob-architektury` i przykład projektowania parametrycznego (czyli w całości skomponowanego cyfrowo).
----
Prawdopodobnie za 30-50 lat postmodernizm będzie oceniany obiektywnie i w ten sam sposób, w jaki ocenia się inne epoki w architekturze. Na razie jedna wiele wzniesionych w tym stylu obiektów wzbudza śmiech lub po prostu zdecydowaną krytykę. Gra konwencjami, żonglerka stylami i detalem, puszczanie oka do widza - to wszystko wymaga od architekta sporej finezji i wyczucia - których nie widać w wielu projektach.
- Więcej o:
Kiczem jest brak profesjonalizmu. O architekturze i postmodernizmie z Wojciechem Jarząbkiem
Postmodernistyczna biblioteka niczym świątynia wiedzy
Brutalizm zmieniony w grecką świątynię - Architektura w obliczu rewolucji
Paryż to nie tylko Luwr i urokliwe kamienice. Postmodernistyczne osiedla stolicy Francji
Z miłości do Le Corbusiera. Niezwykłe domy w stylistyce brutalizmu
Bułgaria: UFO komunizmu. Buzłudża - opuszczony brutalistyczny pomnik [CZERWONY URBEX]
Mołdawia: piekielna wieża komunizmu. Romashka - blok w Kiszyniowie
MVRDV po raz pierwszy w Ameryce. Kolorowa wieża niczym z klocków Lego