Budujmy osiedla socjalne! Mieszkanie dla każdego
60% Polaków nie stać na własne mieszkanie, dach nad głową jest niejako dobrem luksusowym. Zobacz jak ten problem rozwiązują inne kraje.
Osiedle socjalne w Courbevoie, Francja, proj. KOZ architectes, 2010
We Francji czy Hiszpanii budowanie osiedli dla mniej zarabiających jest ważnym elementem działalności władz państwowych i lokalnych. Mimo że tanie, osiedle socjalne nie musi być brzydkie. Doskonałym przykładem jest osiedle, powstałe we francuskim mieście Courbevoie. Jest ono jednym z dziesiątków osiedli i domów socjalnych, wzniesionych przez organizację 3F. To mająca 80-letnią historię państwowa instytucja, zatrudniająca dziś prawie 2000 ludzi, zajmująca się budową mieszkań, dostępnych dla tych, których nie stać na zakup lokum na wolnym rynku. Ponad 400 tysięcy mieszkańców Francji znalazło dach nad głową dzięki działaniom 3F.
Jednym projektów 3F jest budowa mini-osiedla w Courbevoie, zaprojektowanego przez znaną francuską pracownię KOZ architectes. Kompleks wypełnionych niewielkimi i tanimi mieszkaniami domów powstał na zdegradowanych, przechodzących właśnie rewitalizację terenach podparyskiego miasta (znajdującego się niedaleko słynnego la Défense).
Główną ideą architektów z biura KOZ było takie zaaranżowanie przestrzeni, by mieszkańcy jak najwięcej czasu spędzali na zewnątrz mieszkań. Uznano bowiem, że integracja mieszkańców, stworzenie przez nich wspólnoty i spędzanie razem czasu jest tak samo ważne, jak zapewnienie im wygodnych mieszkań.
Dlatego też budynki (ustawione wokół niewielkiego dziedzińca) mają formę dynamicznie złożonych z mniejszych brył, pomiędzy którymi znalazło się mnóstwo miejsca na loggie, balkony, tarasy, podesty - wiele miejsc, w których można usiąść z sąsiadami, gdzie mogą się bawić dzieci. Elewacje budynków, wykończone białym, żółtym i zielonym tynkiem urozmaicono także zielonymi balustradami, których ukośne sztachetki pasują do dynamicznego i pogodnego wyrazu całego założenia.
Foreign Office Architects (FOA) założyło małżeństwo: Hiszpan Alejandro Zaera Polo i Irakijka, Farshid Moussavi. Biuro ma główną siedzibę w Londynie, ale działa na całym świecie, często projektując budowle w Hiszpanii. Jedną z nich jest budynek z tanimi mieszkaniami socjalnymi, wzniesiony 4 lata temu w dzielnicy Carabanchel na przedmieściach Madrytu.
Stolica Hiszpanii rozwija się niezwykle dynamicznie, wciąż zwiększając ilość mieszkańców. Dziś jest ich już 6,5 miliona, z czego prawie 20% stanowią emigranci. Ale nie tylko oni mają kłopot z kupnem lub wynajęciem mieszkania, wielu na to nie stać. Dlatego też władze Madrytu od kilku lat prowadzą program budowy osiedli i bloków socjalnych. Program prowadzony jest przez organizację EMVS w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego i jest jednym z największych i najbardziej rozbudowanych w Europie. Jego priorytetem jest budowa mieszkań, ale ważnym założeniem jest też, aby nowe bloki były ekologiczne oraz atrakcyjne wizualnie.
Bambusowy dom, jaki dla władz Madrytu zaprojektowało biuro FOA jest niezwykły. Choć zbudowany z tradycyjnych materiałów (ale wszystkie pochodzą z recyklingu!), na zewnątrz cały został `opakowany` w bambusowe panele. Niektóre z nich są zarazem okiennicami, inne owijają słupy na balkonach, większość stanowi okładzinę ścian. Jak mówią architekci, bambus jest doskonałym materiałem - rośnie bardzo szybko, jest wydajny i trwały, a zarazem ekologiczny i przyjazny dla użytkownika. Projektanci uznali, że doskonale nada się do budowli, wznoszonej w poprzemysłowej dzielnicy.
Punktem wyjścia dla projektantów tego budynku był kształt plastra miodu oraz forma ula. Od tego drugiego wzięli kolorystykę oraz budulec, czyli drewno, od pierwszego: kształt całej budowli oraz poszczególnych mieszkań.
Ta inspiracja nie jest przypadkowa - blok z tanimi mieszkaniami dla młodych małżeństw, których nie stać na zakup własnego lokum powstał na słoweńskim wybrzeżu, gdzie jest ciepło i słonecznie. Nietypowy kształt elewacji, na której okna i balkony są jakby schowane w drewnianych skrzynkach miał dawać mieszkańcom osłonę przed słońcem. Dzięki temu, że te `skrzynki` pomalowano na różne żywe kolory, lokatorzy zyskali widoki `oprawione` w kolorowe ramy.
Aby i sam blok z zewnątrz wyglądał atrakcyjnie, drewniane obudowy okien i balkonów ustawiono w różnych kierunkach - jedne skręcają nieco ku górze, inne w dół. Dynamicznie ukształtowana, kolorowa elewacja jest najbardziej charakterystycznym elementem budowli i powoduje, że blok jest znany w całej okolicy.
Osiedle Wansey Street jest jedną z pierwszych zrealizowanych części ogromnego projektu rewitalizacji londyńskiej dzielnicy Elephant and Castle. Finansowany z publicznych pieniędzy projekt zakłada wyburzenie dużej części dotychczasowej zabudowy (którą stanowiły w dużej mierze bloki) i zbudowanie tu nowych bloków, ale lepiej spełniających współczesne wymogi.
Osiedle Wansey Street jest właśnie jednym z nich. Powstało z jednym z naroży publicznego placu i ma stanowić `landmark` dla tej okolicy. Pierzeja ulicy, w którą wbudowano mini-osiedle (303 mieszkania) - to wiktoriańskie budynki z cegły, o tynkowanych na biało obramieniach okien, czyli bardzo tradycyjna, kilkupiętrowa zabudowa, charakterystyczna dla stolicy Wielkiej Brytanii. W tę to okolicę wstawiono dopasowaną wysokością (czyli 4- i 5-kondygncyjną) kompozycję z prostych, płasko zadaszonych brył. Bloki podzielono na wąskie segmenty, wyróżniając z ich bryły także przeznaczone na cele komercyjne i techniczne partery.
Wszystkie elewacje nowego kompleksu budynków obłożono wąskimi, pionowymi panelami w różnych odcieniach koloru pomarańczowego. To nietypowe rozwiązanie radykalnie odróżniło bloki od sąsiedniej zabudowy. Zarówno tej obok, w stylu wiktoriańskim, jak i od bloków z lat 70., które stoją po drugiej stronie Wansey Street. To świadome `pomieszkanie typologii` (jak nazywają swoje działanie architekci) miało wprowadzić nową jakość do rewitalizowanej dzielnicy i być odzwierciedleniem współczesnej dynamiki i różnorodności.
Osiedle Wansey Street powstało w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego: 69% kosztów inwestycji poniósł budżet państwowy, 39% - prywatni inwestorzy. Ponad 60% mieszkań w osiedlu przeznaczono na lokale socjalne, pozostałe zostały sprzedane na wolnym rynku.
Osiedle Quinta Monroy - to niezwykła realizacja, będąca jednym z flagowych projektów dużego państwowego programu, mającego na celu przebudowę slumsów i dzielnic biedoty w normalne, wygodne osiedla mieszkaniowe. Chile Barrio (`barrio` - hiszp. osiedle, dzielnica) - to jedna z pięciu organizacji, mających na celu współpracę z lokalnymi społecznościami i poprawę warunków mieszkaniowych najbiedniejszych. Działaniom tych organizacji przyświecała myśl - nieoczywista w wielu krajach - że `budownictwo socjalne to inwestycja a nie wydatek`.
W Quinta Monroy od 30 lat stało ponad 100 domów, skleconych ze starych materiałów i odpadków, zamieszkałych nielegalnie przez dużą grupę ludzi, głównie rodzin z dziećmi. Rząd chilijski postanowił nie tylko zalegalizować istnienie osiedla, ale poprawić warunki życia w nim. Duża grupa pracowników społecznych, psychologów i architektów rozpoczęła nie tylko przeprojektowanie osiedla, ale i rozmowy z mieszkańcami, aby efektem pracy było osiedle, zaakceptowane przez lokatorów. Poza tym budżet projektu był na tyle niewielki, że potrzebna była pomoc mieszkańców.
W wyniku pracy organizacji społecznej i architektów i inżynierów powstało osiedle, liczące 93 domy, dość podobne do stojących tu wcześniej, tylko solidniejsze, z doprowadzoną wodą i prądem. Jedno- i dwukondygnacyjne domy w połowie zbudowali wynajęci robotnicy, w połowie - ich mieszkańcy (którzy dokonali też różnych własnych `modyfikacji` projektu).
Dzięki temu, że projekt powstawał w ścisłej współpracy z mieszkańcami, nie został im narzucony, powstało osiedle, które lubią i szanują.
Qubic mieści 715 mieszkań dla uboższych studentów i 72 przeznaczone dla pozostałych lokatorów. W kompleksie znalazły się jeszcze pomieszczenia na pracownie dla artystów oraz bary i restauracje.
Qubic to trzy budynki, ustawione wokół dużego dziedzińca. Jak podkreślają architekci z HVDN zależało im na wykreowaniu kameralnej przestrzeni, w której wszyscy się znają, lubią i spędzają razem czas. Stąd duży dziedziniec, porośnięty trawą - do pikników i niezobowiązujących spotkań (przy tym dziedzińcu działają kawiarnie i restauracje) oraz drugi, przeznaczony na sport i rekreację. Qubic - to osiedle tymczasowe, przeznaczone dla tych, którzy dopiero szukają sobie lepszego lokum - dlatego mieszkania z nim są niewielkie (choć każde ma swoją łazienkę i aneks kuchenny). Przy budowie tego osiedla najważniejsze było, aby trwała krótko, jej koszt był niski, a wybudowane lokale tanie w utrzymaniu.
Biuro HVDN zaprojektowało więc osiedle z kontenerów, które są tanie i łatwo z nich `skomponować` budowlę. Ponadto, gdy osiedle przestanie być potrzebne, kontenerów można użyć w innych celach.
Budowa całego osiedla trwała 12 miesięcy. Domy zbudowano z kontenerów o wymiarach 9x13m (to zarazem rozmiar każdego z mieszkań), a zróżnicowano je, poprzez elementy kolorystyczne na elewacjach. Na białych kontenerach, w okolicach okien pojawiły się wielobarwne panele, które nie tylko dynamizują wyraz całego założenia, ale też ułatwiają komunikację, bo różnicują poszczególne części funkcjonalne kompleksu.
Dom Rudolfa - La Maison de Rodolphe- to ośrodek, w którym mogą zamieszkać bezdomni ze swoimi dziećmi lub... zwierzętami. Idea budowy tego domu od początku obejmowała powstanie miejsca, w którym znajdą schronienie nie tylko ludzie, ale i psy. Bardzo wielu bezdomnych ma psy (w końcu pies to najlepszy przyjaciel człowieka, nie patrzący na stan posiadania), ale w żadnym schronisku nie mogli z nimi zamieszkać. Dom, zbudowany przez organizację charytatywną `Foyer Notre Dame des Sans Abri`, ma być miejscem przyjaznym, w którym każdy, komu życie się skomplikowało, znajdzie pomoc, ale też odnajdzie przyjaciół, wspólnotę, która wspiera się nawzajem, opiekując się nie tylko sobą, ale i swoimi dziećmi czy zwierzętami.
Projekt domu wykonał francuski architekt Jean-Loup Patriarche. Budowla miała być tania, łatwa i szybka w budowie, niedroga w utrzymaniu. No i oczywiście wygodna i estetyczna. Projektanci z Patriarche & co zdecydowali się na budowanie z drewna.
Powstały trzy budynki zgrupowane wokół dziedzińca oraz przybudówka (mieszcząca przytulisko dla zwierząt). Prosta bryła, kojarzący się z przytulnością dwuspadowy dach, balkony, obiegające wszystkie budynki na każdym piętrze, a w środku ciepłe kolory, drewniane meble, dużo przestrzeni wspólnej - w ten sposób architekt wykreował przestrzeń, w której każdy może się poczuć dobrze.
Urząd Miasta Belgrad finansuje budowę na terenie miasta wielu budynków mieszczących lokale, przeznaczone dla tych, których nie stać na zakup własnego `M`. Przy ulicy Jurija Gagarina powstał duży blok z mieszkaniami dla najmniej zarabiających pracowników sektora publicznego. Projekt budynku powstał w pracowni re-a-c-t.
Architekci dostali złożone zadanie - musieli zaprojektować niedrogi i wygodny gmach, mieszczący dużo mieszkań, ale też nowy obiekt wpisać w urbanistykę okolicy. A ta składa się z dwóch elementów - z jednej strony nowego budynku stoi ogromne, zaniedbane blokowisko z lat 70., z drugiej powstają nowe, bardziej kameralne osiedla z domami liczącymi najwyżej 5 kondygnacji. W tym regionie miasta, nazywanym Nowym Belgradem, powstaje nowy węzeł komunikacyjny, a więc zabudowy będzie też przybywać.
Architekci zaprojektowali więc budynek sześciokondygnacyjny, o wysokim parterze, przeznaczonym na sklepy i usługi, który z boków i z tyłu formalnie przypomina sąsiednie bloki (choć jest oczywiście o wiele lepiej wykonany) - jest prosty, gładko otynkowany na biało, rytmicznie podzielony oknami i loggiami. Główny rys charakterystyczny pojawia się na elewacji od strony ulicy. Jest ona dwuwarstwowa - spodnia warstwa to też gładka, biała ściana, ale na nią nałożono czarną kratownicę, która fasadzie nadaje wyraz trójwymiarowości oraz dynamizuje ją kolorystycznym kontrastem. Ten niezwykle prosty zabieg, prawie nie podnoszący kosztów budowy, spowodował, że blok wyróżnia się z sąsiedztwa.
10 prostych domów o powierzchni 85m2 każdy powstało trzy lata temu w japońskim mieście Oita. Przeznaczono je dla najmniej zarabiających.
Projektant osiedla, Takao Shiotsuka relacjonuje swoją pracę nad tą realizacją, podkreślając chęć stworzenia osiedla małych domków, które będzie odbierane jak jeden budynek. `Chciałem, aby poszczególne domy pełniły funkcję pokoi, a przestrzeń pomiędzy nimi - korytarzy i holi, łączących wszystko w całość`, mówi Shiotsuka.
Każdy z 10 domów ma kształt prostopadłościanu (jedne są wyższe, inne bardziej płaskie) oraz wiele przeszkleń - okien, rozciągniętych od sufitu do podłogi, obiegających też naroża domu. Budynki ustawiono wzdłuż drogi, w pozornie chaotyczny sposób - jednak pomiędzy domami rzeczywiście tworzą się przestrzenie otwarte, a zarazem osłaniające teren od ulicy, czyli działające tak samo jak wewnętrzne korytarze w blokach. Służą i do komunikacji, i do spotkań - bo gdzie, jak nie na klatce schodowej można spotkać sąsiada i z nim porozmawiać. Takao Shiotsuka chciał stworzyć te `korytarze pod gołym niebem` między innymi po to, żeby uniknąć poczucia anonimowości, jakie często rodzi się na osiedlach domków jednorodzinnych.
Formalnie domy odpowiadają japońskiemu przywiązaniu do prostoty - są szare, minimalistyczne, wręcz surowe w wyrazie, urozmaicone jedynie nieregularnie na elewacjach rozłożonymi oknami.
Ośmiopiętrowy budynek mieszkalny (z dwoma najniższymi kondygnacjami przeznaczonymi na cele handlowe i komercyjne oraz podziemnym parkingiem) powstał w okolicy, zabudowanej dość dużymi blokami. Architekci z SOMOS.arquitectos swoją budowlę dopasowali gabarytami do sąsiadów, starając się jednocześnie na tej z góry ustalonej przestrzeni pomieścić maksymalnie dużo mieszkań (taki był wymóg inwestora, podobny zresztą w większości tego typu inwestycji). Z tego też powodu blok wewnątrz otrzymał układ korytarzowy, z lekkimi, ażurowymi schodami, ustawionymi w kilku miejscach długich korytarzy.
Zwartą, dość ciężką bryłę bloku hiszpańscy architekci postanowili uatrakcyjnić nietypową okładziną. Wszystkie elewacje domu pokryto płytami z poliwęglanu, zabarwionymi na różne odcienie zieleni. Z tego samego materiału wykonano też okiennice oraz elementy wykończenia klatki schodowej.
Tym prostym sposobem duży blok z tanimi, niewielkimi mieszkaniami, który otynkowany w tradycyjny sposób byłby ciężki, ponury i nudny, stał się jednym z najbardziej rozpoznawalnych obiektów w okolicy.
Skomentuj:
Budujmy osiedla socjalne! Mieszkanie dla każdego