Kiosk - kup onlineKiosk - Ladnydom.pl

Dworzec w Katowicach można było uratować, teraz jest już za późno

Redakcja

Kontrowersje wokół budowy nowego dworca w Katowicach. Piotr Żuchowski, generalny konserwator zabytków, unieważnił postanowienie śląskiego konserwatora w sprawie nowego zagospodarowania placu Szewczyka. To oznacza, że architekci, którzy przestrzegali przed rozpoczęciem budowy w tym miejscu, mieli rację.

Żuchowski już od pewnego czasu przyglądał się postępowaniu Barbary Klajmon, śląskiego wojewódzkiego konserwatora zabytków, w sprawie inwestycji na placu Szewczyka. O wszczęciu z urzędu postępowania w tej sprawie zawiadomił prowadzącą inwestycję spółkę Galeria Katowicka, którą Neinver zawiązał z PKP, wojewodę i samą Klajmon na początku tego roku. Niedawno strony otrzymały kończące je postanowienie.

Do najgorętszej kwestii - wyburzenia kielichów - Żuchowski się nie odniósł. Zdecydował się za to w całości unieważnić postanowienie śląskiego konserwatora zabytków "uzgadniające warunki i zasady zagospodarowania terenu oraz jego zabudowy dla Wielofunkcyjnego Zintegrowanego Centrum Komunikacyjno-Handlowego na stacji Katowice Osobowa" i zauważył, że konserwator "dopuścił się rażącego naruszenia prawa".

Klajmon swoje postanowienie sformułowała na prośbę wojewody, do którego należało wydanie pozwolenia na budowę. Zwykle odpowiada za to prezydent miasta. W tym przypadku było inaczej, bo inwestycja na placu Szewczyka została ujęta w wykazie przedsięwzięć realizowanych w ramach polskich przygotowań do Euro 2012 (choć w Katowicach nie odbędzie się ani jeden mecz tych rozgrywek) i jako taka podlegała innym, przyspieszonym procedurom przeprowadzanym przez urzędników wyższego szczebla.

Unieważnienie opatrzone jest czterostronicowym uzasadnieniem. Wynika z niego m.in., że Klajmon oparła się na niewłaściwej podstawie prawnej. Wskazywały na to w liście wysłanym w ubiegłym roku do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego (podlega mu generalny konserwator zabytków) śląskie oddziały Stowarzyszenia Architektów Polskich i Towarzystwa Urbanistów Polskich. Ich członkowie byli wtedy świeżo po lekturze projektu i pozwolenia wydanego przez wojewodę.

- Zauważyliśmy tam masę błędów i luk. To był moment, kiedy czepialiśmy się brzytwy, żeby nie dopuścić do wyburzenia kielichów dworca. Liczyliśmy, że wypunktowanie niedoróbek doprowadzi do unieważnienia pozwolenia na budowę - mówi Krzysztof Gorgoń, prezes katowickiego SARP-u, który podobnie jak prezes TUP dostał kopię postanowienia ministerstwa. - Wojewoda, wydając pozwolenie na budowę, posiłkował się postanowieniem śląskiego konserwatora zabytków. To znaczy, że jego decyzja też jest obarczona błędem - mówi Gorgoń.

Urząd wojewódzki nie ustosunkował się w środę do tej sprawy. Neinver przysłał nam jednozdaniowe oświadczenie. "Budowa toczy się zgodnie z obowiązującym prawem i na podstawie ostatecznej decyzji o pozwoleniu na budowę" - przeczytaliśmy w nim.

Gorgoń wcale nie zakładał, że decyzja ministerstwa wstrząśnie w posadach katowicką inwestycją. - Gdyby strony chciały mieć porządek w papierach, unieważniłyby pozwolenie na budowę, uzupełniły dokumenty i rozpoczęły procedurę jeszcze raz, ale podejrzewam, że skończy się co najwyżej na decyzjach personalnych - mówi. Podkreśla, że nie o to chodziło SARP-owi. - Nie walczyliśmy przeciwko poszczególnym urzędnikom, tylko o obiekt, który uważaliśmy za cenny. Niektórzy nazywali nas oszołomami. Teraz przyznano nam rację, ale satysfakcja ma gorzki smak - mówi.

Iwona Sobczyk

źródło: Gazeta Stołeczna

    Więcej o:

Skomentuj:

Dworzec w Katowicach można było uratować, teraz jest już za późno