Kiosk - kup onlineKiosk - Ladnydom.pl

Powojenny modernizm - niechciane dziecko PRL-u

Agnieszka Rumińska

Świat docenił powojenny modernizm. Ukazują się publikacje na ten temat, budynkom poświęcane są wystawy, a one same rosną do rangi atrakcji turystycznych. W Polsce natomiast, jeden po drugim, znikają kolejne BRYLAnty polskiego kanonu architektury. Dlaczego tak się dzieje pytamy historyka architektury i konserwatora zabytków prof. Jakuba Lewickiego.

Agnieszka Rumińska (BRYŁA): Kiedy budynek staje się zabytkiem?

Jakub Lewicki*: W świetle obowiązującego prawa budynek staje się zabytkiem w momencie wpisu i objęcia go ochroną prawną. Są różne formy ochrony prawnej, najczęściej stosuje się wpis do rejestru zabytków, ale nie tylko.

Czy zabytkiem może zostać także obiekt współczesny, jak np. Dworzec Centralny w Warszawie lub warszawska Rotunda?

Obiekty te należą do kanonu polskiej architektury, są znane za wartościowe już od lat 60. XX wieku. I jako takie powinny zostać zachowane. One też są dziedzictwem naszych czasów i powinny podlegać ochronie.

Jednak w powszechnej świadomości zabytek, to pojęcie zarezerwowane dla gotyckiej katedry lub najwyżej XIX-wieczna kamienicy. Modernistyczne budynki odbierane są wciąż jako coś gorszego, bezwartościowego, nie zasługującego na ochronę. Dlaczego nie potrafimy dostrzec w nich piękna?

Wiąże się to z problemami edukacyjnymi większości naszego społeczeństwa, które nie lubi architektury współczesnej, które nie lubi sztuki współczesnej i nie rozumie jej. Architektura najnowsza odrzucana jest jako coś niezrozumiałego.

Jak w takim razie uświadamiać?

Wiele krajów rozpoczęło szeroką edukację w dziedzinie współczesnej architektury. Dzisiaj symbolem Czech jest modernistyczna willa w Brnie zaprojektowana przez Miesa van der Rohe i to jest równie ważną wizytówka Czech jak np. Katedra św. Wita w Pradze. To właśnie dla tej nowoczesnej funkcjonalistycznej willi do Czech przyjeżdżają setki tysięcy turystów. I takich przykładów mogę podawać więcej. W Niemczech wizytówką Berlina są modernistyczne osiedla, także wpisane na listę światowego dziedzictwa kultury. Nie mówię też o budynkach Bauhausu, które są taką ikoną światowej architektury.

Może mamy problem z tzw. PR-em tych obiektów?

Jeśli chodzi o PR, brakuje instytucji, które mogłaby się tymi rzeczami zajmować. Muzeum Sztuki Współczesnej nie jest w stanie zajmować się wszystkim. Każda akcja np. 100 ikon polskiej architektury, musi mieć swoich ojców, instytucje które to poprowadzą. Obecnie w Polsce takich instytucji nie ma, nie ma kto się tym zajmować. Kilka lat temu próbowano założyć muzeum architektury w Warszawie, do tego nie doszło. To świadczy także o słabości środowiska architektonicznego. Brakuje struktury, która mogłaby to rozreklamować.

Muzeum Architektoniczne w Warszawie to wspaniały pomysł!

Temat Muzeum Architektury ciągnie się od lat 80. O mały włos to muzeum by powstało. Znajdowało by się w domach projektu Szanajcy i Syrkusa na ulicy Katowickiej (Saska Kępa). Bardzo konkretne rozmowy były prowadzone na przełomie lat 80. i 90. Wówczas te budynki zostały sprzedane różnym zachodnim firmom i to ostatecznie przesądziło to o upadku tego projektu. Natomiast już wówczas miało powstać Muzeum Architektury, najpierw jako oddział wrocławskiego muzeum, potem jako samodzielne. Dzisiaj w zasadzie nie ma osoby, która zaczęła by o to walczyć.

Dlaczego?

Wszystkie muzea mają swoje lobby. Ma je Muzeum Historii Polski, Muzeum Wojska Polskiego, Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Tutaj tego lobby wciąż nie ma.

W ostatnich latach Warszawa znacznie odchudziła się z powojennej architektury modernistycznej. Najboleśniej odczuliśmy chyba zniknięcie Supersamu, którego unikalna konstrukcja była podziwiana nawet za granicą. Do niedawna jego ruina straszyła w centrum miasta.

Boleję bardzo nad wyburzeniem Supersamu. Wyrok na ten budynek został wydany opiniami moich kolegów profesorów, opiniami ekspertów. I to jest najbardziej bulwersujące. Od początku było wiadomo, że inwestorowi chodzi tylko o nową budowlę i wypełnienie tej działki. Działka ta została już kilkakrotnie sprzedana, za każdym razem kilkakrotnie rosła jej wartość. Chodziło, jak to mówią koledzy architekci, o "uwolnienie przestrzeni" i pozbycie się obiektu. Supersam był niezmiernie wartościowym obiektem, śmiem twierdzić, że zasługiwał nawet na wpis na światową listę dziedzictwa kultury, oczywiście przy odpowiednim rozreklamowaniu i podkreśleniu jego wartości. Tak został pozostawiony sam sobie.

Czy to nie jest tak, że dziedzictwo kultury najnowszej nie jest doceniane poprzez piętno PRL-u? Może nad losem Supersamu zaważyło właśnie to, że był źle urodzony?

Piętno PRL-u stanowi bardzo istotny element, natomiast przede wszystkim większość z tych wszystkich budynków jest niesamowicie zaniedbana i zdegradowana, ich stan się pogarsza i najczęściej jest pozbawiony jakiejkolwiek opieki. Stąd budowle, które były piękne, funkcjonalne, użyteczne, dzisiaj są brudnymi, zaniedbanymi ruderami. Proszę pojechać na Dworzec Zachodni, czy Dworzec Centralny w Warszawie. Są to miejsca, w których nikt z nas nie chciałby przebywać, nikt nie chciałby odwiedzać, a jeszcze kilkanaście lat temu były to budowle niezwykle funkcjonalne, efektowne, podziwiane. To efekt zaniedbania, pozostawienia, czy doprowadzenia do ruiny.

Kolejnym architektonicznym majstersztykiem, który ma pójść w zapomnienie jest Katowicki Dworzec. Ten jeden z najwybitniejszych przykładów brutalizmu czeka rozbiórka. Inwestor wolał burzyć niż odnawiać... a nowy projekt przypadł do gustu mieszkańcom Katowic.

Ja myślę, że mieszkańcom Katowic bardzo nie podoba się obecny stan dworca. Obiektu brudnego, zaniedbanego, gdzie nie ma przestrzeni do odpoczynku, przestrzeni czystej. Każda propozycja, która radykalnie zmienia ten stan budzi zachwyt. Największym problemem jest więc duża degradacja tego obiektu.

Jeśli to kwestia wyczyszczenia, dlaczego nie odnawia się tych budynku?

Zależy to od ich użytkowników. Traktują te budowle jako coś bezwartościowego, coś czemu nie należą się remonty ani naprawy. Na to nakłada się zupełny brak poczucia wartości tej architektury przez młodsze pokolenie architektów. Wielu kolegów architektów nie chce chronić dorobku swoich nauczycielu, ojców. Traktuje to jako rzecz, którą można zniszczyć, i wypełnić swoimi dziełami, które też wkrótce ktoś następny zniszczy. I tak dzisiaj rozumiana jest twórczość architektoniczna. Poprzez takie wyobrażenie budynki modernistyczne są przekształcane, przebudowywane, czy kompletnie rujnowane

Co może wpłynąć na świadomość i zainteresowanie Polaków architekturą najnowszą?

Życzę sobie, żeby każdy życzliwiej spojrzał na XX-wieczne obiekty. Nie od razu odrzucał je jako paskudne bloki, ale spróbował zrozumieć intencje ich twórców i spróbował je sobie wyobrazić nie zaniedbane, nie brudne, ale nadal czyste, efektowne i użyteczne.

Dziękuję za rozmowę

*Jakub Lewicki - historyk architektury i konserwator zabytków, dr hab. w dziedzinie architektury i urbanistyki o specjalizacji historia architektury i konserwacja zabytków, prof. nzw., kierownik Katedry Konserwacji Zabytków UKSW, wykłada historię architektury i konserwację zabytków na uniwersytetach w Warszawie oraz Łodzi. Autor ponad 100 publikacji z zakresu historii architektury i konserwacji zabytków. Wiceprezes Sekcji Polskiej DOCOMOMO, a także członek ICOMOS, Stowarzyszenia Historyków Sztuki, Stowarzyszenia Konserwatorów Zabytków i Towarzystwa Opieki nad Zabytkami.

    Więcej o:

Skomentuj:

Powojenny modernizm - niechciane dziecko PRL-u