Warszawskie blokowisko oczami Austriaczki
Gigantyczne warszawskie blokowisko Za Żelazną Bramą stało się inspiracją dla młodej austriackiej artystki Heidrun Holzfeind, która od lat interesuje się architekturą powojennego modernizmu. Instalację wideo artystki można oglądać w warszawskim CSW do 11 lipca. BRYLE udało się porozmawiać z autorką, która przekonuje, że do szczęścia wcale nie potrzeba balkonów ani widnych kuchni.
Agnieszka Rumińska (BRYŁA): Jak postrzegasz Warszawę z perspektywy bycia obcokrajowcem? Co Cię w niej inspiruje?
HEIDRUN HOLZFEIND: Pierwszy raz przyjechałam do Warszawy w 1999 roku. To było niezwykle interesujące przeżycie. Gdy powróciłam tutaj 8 lat później, w 2007 roku, zaskoczyło mnie jak wiele się zmieniło.
Moim pierwszym wrażeniem była niechęć do budynków wybudowanych przez ostatnie 10-15 lat, szczególnie w centrum miasta. Myślę, że Warszawie brakuje planowania urbanistycznego, a wiele z nowych budynków pozostawia w moim odczuciu wiele do życzenia. Procesy zachodzące w przestrzeni osiedla Za Żelazną Bramą są dobrym przykładem tego, co ma miejsce w całym mieście - nie tylko w aspekcie społecznym, ale i architektonicznym.
Tu wszędzie istnieją warstwy historii. Na terenie osiedla Za Żelazną Bramą kiedyś było getto, później socjalistyczna mieszkaniówka, teraz widać znaczny napływ architektury kapitalistycznej. Ta różnorodność jest niezwykle interesująca, ale uważam, że potrzebna jest także dobra koncepcja urbanistyczna, aby utrzymać wszystko w ryzach, sprawić aby ze sobą grało.
Miasto musi się rozrastać, zmieniać i nie może być muzeum. Myślę jednak, że to bardzo ważne, aby zatrzymać modernistyczne budynki jako część historii. Osiedle Za Żelazną Bramą odzierane jest tymczasem z pierwotnego wyglądu, zamysłu - na przykład zajmowane są tereny zielone i zapełnia się je niedobrą architekturą...
W filmie pytasz mieszkańców osiedla Za Żelazną Bramą jak im się podoba miejsce, w którym żyją. Oni nie są pewni jak je ocenić, mówią - "może być". Jak Ty oceniasz to miejsce?
Sama wynajmowałam tam mieszkanie przez 1,5 miesiąca, co stało się jedną z przyczyn powstania projektu "Za Żelazną Bramą" (instalacja wideo, którą można oglądać w warszawskim CSW do 11 lipca). Sama dorastałam w małym miasteczku w Austrii i mieszkanie w jednym z bloków było dla mnie zupełnie nowym odczuciem. Byłam zachwycona! Zaskoczyło mnie też, że to takie ciche miejsce - przynajmniej okolica mojego bloku. Wcześniej myślałam że skoro to centrum Warszawy, to ludzie będą tu szaleć, np. nastolatki będą siedzieć pod klatka i palić trawkę albo się bić.
W bloku przy ul. Krochmalnej 3 zajmowałam mieszkanie dwupokojowe, które było większe niż mieszkanie, które zajmuję teraz w Nowym Jorku! Od początku wydawało mi się ono przyjemnym miejscem. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że ta przestrzeń została zaprojektowana dla całej rodziny, a nie jednej, czy dwóch osób. Myślano wówczas inaczej o tym co to znaczy dom, czy mieszkanie. Rodzina wychodziła rano na cały dzień do pracy lub do szkoły i wracała tylko na noc.
Nie sądzę, aby ta architektura była wspaniała, ale myślę, że ciągle dobrze funkcjonuje mimo całej dyskusji o porażce modernizmu. Bardzo interesujący jest mikrokosmos tego miejsca, miks osób mieszkających tam od otwarcia osiedla, nowych mieszkańców, studentów, licznej społeczności żydowskiej, czy imigrantów (duża społeczność Wietnamczyków).
Architekci i urbaniści krytykują to rozwiązanie jako nieprzyjazne ludziom, nie zapewniające dobrych warunków życia. W twoim filmie jednak słychać bardzo optymistyczny głos. Mieszkańcy osiedla, co prawda dużo narzekają, jednak wydają się być tam szczęśliwi. Jak sądzisz dlaczego?
Ludzie mają bardzo mocne przekonania dotyczące tego miejsca, ponieważ wiążą je z socjalizmem, którego nie chcą pamiętać. Tymczasem nie sadzę, aby te budynki nie były przystosowane do ludzkiej skali. Każdy z bloków może istnieć osobno jako małe miasteczko. To bardzo przypominało mi moje dzieciństwo w małej wiosce - te bloki funkcjonują na podobnych zasadach. Tutaj jest kiosk, w którym możesz usłyszeć najnowsze plotki. Jeśli tylko chcesz, możesz stworzyć swoją własną społeczność. Mieszkańcy adaptują się do warunków, a fakt, że jest to tak centralna lokacja przemawia tylko na plus.
W twoim filmie ma się wrażenie, że mieszkańcom bloków Za Żelazną Bramą do pełni szczęścia brakuje jedynie balkonów, które nie zostały zrealizowane z powodu cięcia kosztów budowy. Dziś przypominają o nich tzw. ambonki, czyli drzwi balkonowe zagrodzone balustradą. Jedna z bohaterek filmu ma nadzieję, że jako artystka, pomożesz w zrealizowaniu tego marzenia.
H: Myślę, że potrzeba narzekania na coś i znalezienia obiektu westchnień, którego brakuje do szczęścia, to jak najbardziej ludzki odruch. Uważam, że gdyby mieszkańcy uzyskali w końcu balkony, zaczęliby narzekać na coś innego. Cała sprawa balkonów charakterystyczna dla Europy jest dla mnie zabawna. W USA nieliczne mieszkania posiadają balkony, więc ludzie nie narzekają na ich brak. Teraz np. pracuję nad filmem w New Jersy w Nowym Jorku o budynkach wybudowanych przez Miesa van der Rohe, które również jak w osiedlu Za żelazną Bramą mają ciemne kuchnie. Tam nikt na to nie zwraca uwagi, tutaj jest to duży mankament.
Wielu blokach Za Żelazną Bramą kręciłaś swój film?
Osiedle Za Żelazną Bramą jest ogromne i obejmuje 19 budynków. Kiedy kręciłam film zastanawiałam się czy może nie byłoby mądrzej wybrać tylko jednego z nich. Jednak ostatecznie chodziłam po wszystkich. Szybko znalazłam swoje ulubione bloki. Były to dwa budynki, w których spędzałam dużo czasu i zaczęłam tam poznawać więcej ludzi. Jednym z nich był ten, w którym mieszkałam przy Krochmalnej 3, oraz przy Grzybowskiej 5, gdzie przeprowadziłam najwięcej wywiadów. Każdy z tych bloków ma swój charakter i każdy wywiera inne wrażenie. "Mój blok" do niedawna wciąż miał oryginalne korytarze, ostatnio "odnowili" je i jak teraz go zobaczyłam bardzo się zasmuciłam.
Jak widzisz przyszłość tego osiedla?
Mam nadzieję, że osiedle przetrwa. Boję się jednak, że cała okolica zmieni się tak bardzo, że z czasem zupełnie zniknie, zasłonięte przez inne budynki... Moim zdaniem bloki powinny pozostać, bo są ważną częścią historii Warszawy. Dodatkowo z praktycznego punktu widzenia byłoby trudno je zastąpić, bo dają dach nad głową dla 25 tys. ludzi. Znalezienie im mieszkań zastępczych byłoby bardzo trudne.
Czy planujesz inne projekty związane z polską architekturą?
Mam parę pomysłów, być może kiedy zbiorę budżet na następny projekt zdecyduję się na jeden z nich... Bardzo podoba mi się Dworzec Centralny... Lubię go, można się w nim zgubić. (śmiech)
Jakie dałabyś przesłanie naszym czytelnikom?
Po prostu idźcie Za Żelazną Bramę. Pomiędzy blokami są urocze miejsca, miłe kawiarnie, synagoga. Bardzo często ludzie maja skrajne opinie o miejscach, w których nigdy nie byli. Fascynujące jest także to, że w Warszawie prawie każdy zna kogoś, kto tam mieszka lub mieszkał...
Dziękuję za rozmowę
Rozmawiała Agnieszka Rumińska
współpraca Ewa Rzeszowska
- Więcej o:
- sztuka
César Manrique - architekt, który zaprojektował Lanzarote
Galeria EL w Elblągu - galeria sztuki w gotyckim kościele. Otwarto ją w 1961 roku
Kunsthofpassage w Dreźnie - Pasaż Artystycznych Dziedzińców
Mozaika w Kowarach. Dywan z tysięcy kolorowych płytek jest piękny!
W Warszawie powstał mural wspierający gastronomię
Clean Art - wodne murale na warszawskich budynkach. Malowane "na brudzie" obrazy pokażą czym oddychamy
Nowy warszawski mural Tytusa Brzozowskiego. Artysta umieścił na nim charakterystyczne budynki dawnej dzielnicy żydowskiej
Dzieła sztuki na wiejskich przystankach PKS. Folkowe Przystanki to jedyna taka galeria w Polsce