Czy w Krakowie wyrośnie Manhattan?
Korona wieżowców otaczająca pierścieniem centrum Krakowa, megastruktura zawieszona nad Starym Miastem, czy krakowskie La Défense w zakolu Wisły? Zobacz wizjonerskie projekty zaprezentowane na XI Triennale Architektury.
Kraków nigdy nie miał szczęścia do wieżowców. Planowane w latach 60. nowe centrum przy Dworcu Głównym, które miał wypełniać las drapaczy chmur, nigdy nie zostało zrealizowane, a jedyną pamiątką po tamtych czasach jest osławiony 92-metrowy "szkieletor" , czyli nieukończony budynek Naczelnej Organizacji Technicznej. Jeszcze do niedawna gród Kraka miał drugi, podobnie przygnębiający szkielet. W 1972 roku ruszyła budowa biurowca RSW Prasa, który ukończono dopiero w połowie latach 90., zyskał wówczas inne niż w pierwotnym projekcie szklane ściany i charakterystyczne ścięcie górnej części wieży. Tak powstał słynny "błękitek" liczący 20 pięter i 88 metrów. Do tego grona wysokościowców można jeszcze tylko dorzucić budynek Biprostalu, liczący 55 metrów i 14 pięter. Ukończony w 1964 roku był przez dziesięciolecia najwyższym budynkiem Krakowa, choć dziś jego zielonkawe, pełen liszajów elewacje, nie stanowią raczej ozdoby miasta.
Jak na tak duże miasto Kraków nie ma się więc czym szczycić w dziedzinie budynków wysokich, a każdy nowy plan budowy wieżowca przynosi zmasowaną krytykę mieszkańców i władz miejskich. Nic dziwnego, skoro w tym mieście wysokościowce kojarzą się zawsze z dużym kłopotem.
Niekończąca się w mieście dyskusja o wieżowcach zachęciła organizatorów tegorocznego XI Międzynarodowego Triennale Architektury w Krakowie do zabrania głosu w tej sprawie. Najważniejszy konkurs imprezy: "Trzeci wymiar architektury - 50 wież dla Krakowa", stawiał przed architektami niełatwe zadanie - musieli pogodzić historyczne Stare Miasto z Kazimierzem, które są wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO, z nową, wysokościową zabudową. Każdy z uczestników musiał znaleźć najdogodniejszą lokalizację dla 50 wieżowców. Jury złożone z wybitnych architektów Hansa Kolhoffa z Niemiec, Toyo Ito z Japonii oraz Stefana Kuryłowicza przyznało 3 nagrody i 2 wyróżnienia.
I nagroda: Szklana góra, czyli krakowskie La Défense
Główną nagrodę otrzymała praca Kajetana Tarnowskiego, który 50 wież wyrzucił całkowicie poza obręb centrum. Wszystkie wysokościowce umieścił w jednym punkcie, malowniczym zakolu Wisły, będącym w połowie drogi między Starym Miastem, a Nową Hutą. Ta ostatnia była budowana przez komunistyczne władze w opozycji do tradycyjnego centrum Krakowa, teraz wysokościowce mają być pomostem między tymi dwoma, skrajnie różnymi dzielnicami. Strzeliste wieże ustawiono bardzo gęsto, z daleka mają przypominać górę, albo olbrzymi zamek, blisko im też do futurystycznej wizji Nowego Jorku przyszłości z filmu "Piąty element". Umiejscowienie wież w pobliżu elektrociepłowni w Łęgu pozwoliłoby przesłonić paskudne kominy zakładu i patrzący od strony historycznego centrum widzieliby tylko nowy krakowski Manhattan.
II nagroda: Spacer w Chmurach
Druga nagroda przypadła bardzo odważnej i konwersyjnej pracy Katarzyny Kwik i Krzysztofa Lenartowicza. Na budowę wieżowców wybrali miejsce najbardziej pożądane przez deweloperów i najmniej możliwe z powodów konserwatorskich - Stare Miasto! Zamiast opisu projektu zamieścili hipotetyczną rozmowę deweloperów, którzy zamiast budować biurowce, apartamentowce i hotele daleko poza centrum, jak chcę obrońcy zabytkowego Krakowa, szukają rozwiązania, by postawić je w samym centrum miasta. W sukurs przychodzą im architekci. A gdyby tak nad Starym Miastem zawisła betonowa chmura, w której mieściłyby się hotele, luksusowe apartamenty z widokiem, rzecz jasna, na Stare Miasto i to z samej góry! Koncepcji nadano znamiona prawdopodobieństwa, chmurę oparto na betonowych filarach, w których miesiłaby się potrzebna komunikacja - windy oraz schody. Samą zaś chmurę przepruwają wielkie dziury, które dostarczałyby światło dzienne do jej wnętrz, ta perforacja przepuszczałaby także światło na Rynek i staromiejskie zaułki, by nie tonęły w wiecznym cieniu. Wielka struktura, ni to budynek, ni to miasto, przypomina słynne manifesty architektoniczne grupy Archigram.
III nagroda: Pierścień wieżowców
Trzecia praca wydaje się najbardziej realistyczna i racjonalna. Stworzyła ją Izm 7 - nieformalna grupa młodych architektów, w składzie: Rafał Barnaś, Grzegorz Cyran, Wojciech Gajewski, Andrei Kozac, Łukasz Łaskawiec, Piotr Martela, Jakub Turbasa, Wojciech Wicher. Pogodzili oni dwie obecnie występujące na świecie tendencje budowy wieżowców: skupiska wież oraz mieszczące się na przeciwnym biegunie rozrzucanie wieżowców po całym mieście, bez wyraźnej kompozycji. W pracy Izm 7 wieże są skupione, ale w 9 punktach, które tworzą pierścień w odległości ok. 3,5 kilometra od Rynku Głównego. Z jednej strony powstały więc małe zespoły wieżowców, mini-La Défense, z drugiej panorama Krakowa wzbogaciła by się równomiernie o elementy wysokościowe. Pierścień wieżowców ma jednak zróżnicowaną wysokość i otwiera się na zachód. Narasta od 40 metrowych wież na zachodzie, gdzie jest niska okoliczna zabudowa oraz zielone tereny Sikornika, Lasu Wolskiego i Zakrzówka do 100 metrów na wschodzie. Te najwyższe skupiska mają za zadanie przesłonić kominy Łęgu oraz Hutę Sendzimira w Nowej Hucie. Dodatkowo 9 skupisk wieżowców znalazło się w rejonach zaniedbanych, które czekają na zastrzyk nowych inwestycji, choć są w pobliżu węzłów drogowych.
Temu gigantycznemu pierścieniowi architekci chcieli również nadać mniejszy odpowiednik wież wokół Plant, w miejscu dawnych baszt. Kilkanaście szklanych wież-pawilonów mogłoby pomieścić galerie sztuki, punkty informacji turystycznej, biznesowej, kafejki, restauracje. W nocy świecące struktury ożywiałyby Planty, działałyby jak duże lampiony zwabiające ludzi ku Staremu Miastu.
Skomentuj:
Czy w Krakowie wyrośnie Manhattan?