Iza Rutkowska: "Może teraz spalą mnie na misiu?!" [WYWIAD]
W Warszawie wywoływał sensację wszędzie, gdzie się pojawił. Odwiedził niezapowiedzianie m.in. bazar Różyckiego, czy plac Zbawiciela, zwany przez niektórych "placem hipstera". Jego mama, Iza Rutkowska, opowiedziała nam, gdzie miś śpi i dlaczego policja zatrzymuje się na jego widok.
Agnieszka Jęksa: "Biały miś niekochany, porzucony już dawno w ciemny kąt" - brzmi znana biesiadna piosenka. Słomiany "Miś" z filmu Barei jest już legendą, a biały - zmorą turystów w Zakopanem. Skąd wziął się Twój miś?
Iza Rutkowska, Fundacja Form i Kształtów: Śniło mi się, że wchodzę po drabinie do łóżka i chcę się przytulić do misia, który okazuje się ogromny! Obudziłam się i zaczęłam nad tym zastanawiać - przecież każdy z nas miał w dzieciństwie misia, dla wielu był najlepszym przyjacielem i "rozmówcą". Pomyślałam, że ten niewinny, piękny symbol miałby szansę w przestrzeni publicznej.
Tak powstał 6-metrowy miś ważący 200 kilogramów. Chciałam, aby dzięki niemu przestrzeń publiczna zamieniła się w dom, w którym się bawimy. Ale to raczej zabawa dla dorosłych. Stajemy przed misiem i nagle wracamy do siebie z dzieciństwa, do swoich pierwszych emocji. Nawet jeśli ktoś próbowałby go zaatakować, zadziałałby jak lustro...
Kiedy miś już usiadł pod tęczą (instalacją artystyczną na Placu Zbawiciela), na forach internetowych zawrzało. Nie brakuje przecież osób, które we wszystkim widzą swoje obsesje i urojenia. Komentowano np., że to "pedomiś i że byłby spoko, ale z Panią misicą"...
Poprzez ten projekt chciałam zwrócić uwagę na istniejącą przestrzeń publiczną - jak się w niej czujemy? Co jest w niej nie tak? I dlaczego?
A co jest w niej nie tak?
- Przestrzeń publiczna w Polsce jest zawalona "ciężkimi" pomnikami - krzyże, żołnierze. Nie chodzi o to by je wyburzać, mam szacunek do pamięci o wojnie. Ale jestem trochę zmęczona pomysłami typu pomnik smoleński, w których przemyca się ideologię. Mam 30 lat, moje dzieciństwo było szczęśliwe, wspomnienie komuny to między innymi Pewex, którym teraz się ekscytujemy na nowo.
Zresztą wielu młodych ludzi chciałoby, aby w przestrzeni publicznej istniało coś więcej, niż pomniki martyrologii. Forma, która funkcjonowała 50 lat temu, już nie działa.
Na pewno są tacy, którzy patrząc na misia pomyślą: "Boże, i kto na to daje pieniądze?! Czy to są homoseksualiści?". Ale na szczęście nie wszyscy.
Dlatego miś nie stanął na postumencie?
- Dzięki temu, że jest mobilny, pół miasta chodziło po Warszawie i go szukało! Mógłby gdzieś stanąć na kolejne 15 lat, ale stałby się równie pomnikowy, jak reszta miejskich symboli. Dlatego też miś został wykonany z miękkiego materiału i nigdzie nie zostawał na dłużej - w danym momencie miał wyzwolić silne emocje, zapisać się w pamięci i w przestrzeni. Kiedy następnym razem przejedziesz obok palmy, przypomni ci się, że tam siedział. Dostaję zresztą zdjęcia z podpisami: "To już historyczne zdjęcie. Miś pod palmą".
Kiedy byłam z misiem w parku Moczydło, przyszedł tam starszy pan i poprosił mnie o autograf (mój pierwszy w życiu!). A potem powiedział: "To jest historyczna chwila. Łączymy się pod misiem, który zaraz zniknie."
Jakie były reakcje na misia?
- Różne: dwóch, nie przymierzając, dresiarzy podeszło do misia na grochowskim blokowisku, jeden z nich chciał się przytulić. Niechcący przewrócił miśka.
Rodzice z dziećmi traktowali go z kolei jak piaskownicę. Nie bawili się z pociechami, tylko zostawiali je obok pluszaka i siadali przy piwie w kawiarni obok. Dzieci się denerwowały, że zostały same i wyżywały się na misiu.
Na bazarze Różyckiego misiek z początku wywołał niepewność. Ale kiedy ktoś krzyknął "widziałam go w telewizji!", to nastąpiło wielkie poruszenie! Panowie z bazarku zaangażowali się w szukanie dobrego miejsca, "tak, żeby samochody nie przeszkadzały", "żeby nikt mu nic nie zrobił...". Za każdym razem, kiedy ktoś podchodził, samozwańczy "pilnowacz" opowiadał całą historię misia.
Dużo osób się jednak krępowało, standardem były babcie wysługujące się dziećmi - "chodź tu wnuczku, dotknij misia". Kiedy jednak misiek siedział na przystanku w centrum Warszawy, wiele osób na nim siedziało jak na ławce, paliło papierosy - to było zupełnie naturalne!
Na Facebooku skrzyknęłam grupę, która pomogła misiowi zdobyć plac Defilad. Kiedy trzeba było go przenieść, chłopaki krzywiły się - "Ja go w kroku nie złapię - no ja też nie". Innego dnia pod palmą obok misia staje policja. Przeliczając, ile zapłacę za mandaty za nielegalną przecież akcję, słyszę od policjanta - "To pani miś? Czy można przyjść jutro z wnuczką?". Kolejna sytuacja: strażnik miejski robi misiowi zdjęcia, myślę - już na pewno mandat. Nagle jeden strażnik ustawia się i prosi drugiego - "A zrobisz mi z nim zdjęcie?". Jedyna negatywna reakcja jaką sobie przypominam, to mail od Polki z Anglii, że misiek kojarzy jej się z molestowaniem seksualnym.
Czy nie boisz się zawłaszczenia misia? Tęcza dzieli na pół nie tylko pl. Zbawiciela, ale i lewicę z prawicą.
- W Polsce sztuka w przestrzeni publicznej, która zakłada pozytywne emocje, jest z gruntu podejrzana. Media tworzą atmosferę, w której spalenie tęczy staje się polityczne. A moim zdaniem podpalili ją hipsterzy, którzy się po prostu upili! Tęcza stała też w Wigrach, w Brukseli. Nie budziła tam tak skrajnych emocji jak w Warszawie.
Bałam się również reakcji na misia. Oberwałam już za swój pierwszy projekt "Plac Zbawiciela" - tworzyły go kolejne stacje do zabawy dla dzieci. Ale to nazwa projektu wywołała oburzenie - dostawałam dziwne telefony z Frondy, usłyszałam, że spłonę na pluszowym krzyżu, bo obrażam uczucia religijne chrześcijan. Bardzo to przeżyłam - nie mam w sobie potrzeby atakowania religii. Może teraz spalą mnie na misiu!
Moje kolejne projekty, "Grzybobranie" i "Wędkowanie", były już kompletnie apolityczne. Chciałam również odejść jak najdalej od sztuki krytycznej, która we współczesnych instalacjach zawsze jest jakoś obecna. Wierzyłam, że jeśli zaangażuję ludzi bezpośrednio to uda mi się.
Czy miś jest również objazdowy?
- Dostajemy zaproszenia z centrów handlowych, ale ich nie przyjmujemy. Zapraszają go również osoby z całej Polski i z zagranicy. Kiedyś we Włoszech zapytano mnie, czy w Polsce na ulicach chodzą niedźwiedzie. Otóż chodzą! Wiosną być może wyruszymy w Polskę. Tymczasem miś zapadnie w zimowy sen.
A gdzie śpi misiek?
- Śpi w norze. Nie je. Żywi się energią z przytulania przez ludzi!
____
Miś zaczął pojawiać się na ulicach Warszawy 21 września tego roku. Jego wędrówka trwała kilka dni. Iza Rutkowska jest pomysłodawczynią projektu oraz założycielką i autorką wszystkich wydarzeń realizowanych w ramach Fundacji Form i Kształtów.
Skomentuj:
Iza Rutkowska: "Może teraz spalą mnie na misiu?!" [WYWIAD]