Kiosk - kup onlineKiosk - Ladnydom.pl

Polskie domy "haute couture" jadą w świat

Grzegorz Zawora/BRYLA.PL

Wystawa "Na przykład. Nowy dom polski" prezentuje najciekawsze według organizatorów przykłady architektury jednorodzinnej w Polsce. Po pokazach w dużych polskich miastach ma ruszyć w świat. O projekcie rozmawiamy z kuratorkami

Co było kryterium wyboru domów do waszej wystawy?

Agnieszka Rasmus Zgorzelska: Każdy z tych domów ma jakiś pomysł, który wynikł z dialogu architekta z właścicielem. Nie wziął się z wizji architekta, którą właściciel kupił, zaakceptował, ale z rozmowy.

Aleksandra Stępnikowska: Oczywiście domy są też piękne - nie wybralibyśmy brzydkich, żeby pokazać przykłady najlepszej polskiej architektury, jednak estetyka nie była tutaj wiodącym kryterium

W polskiej architekturze jednorodzinnej zmienia się na lepsze?

ARZ: Właściciele i architekci nie muszą już niczego manifestować, nie muszą się popisywać. Naszym zdaniem są to przykłady dojrzałej architektury, gdzie nie chodzi o metraż, formalne naśladowanie czegoś. Przedtem bardzo wiele osób chciało naśladować dwór polski, miało ambicje, aby takie korzenie sobie przypisać, przywrócić, czy uwypuklić. W tej chwili mądra architektura jest wyrazem, odpowiedzią na rzeczywiste potrzeby ludzi .

Jednak Wy pokazałyście projekty, na które przeciętnego Polaka nie stać...

ARZ: Bliżej może to wytłumaczyć analogia pokazu mody wielkich krawców. Nikt nie protestuje i nie mówi: „Ach! Nie stać mnie na te ciuchy”, ale z przyjemnością się zastanawia: „Czym mogę się inspirować? Co to oznacza? Czy jest to znak czasów?” Ze sztuką użytkową jest tak, że finansowo jest skierowana do wybranych, dlaczego jednak wszyscy nie mielibyśmy jej podziwiać lub krytykować jeśli czujemy taką potrzebę.

Tę wystawę kierujemy do naprawdę szerokiego grona odbiorców, chcemy żeby przyszli na nią nie tylko architekci, studenci architektury, historycy sztuki, ale też zwykli ludzie, uczestnicy wydarzeń kulturalnych. Chcemy, żeby wystawa wywołała dialog nawet jeśli niektóre z domów polemizują lub budzą kontrowersyjne odczucia. Chodzi o to, że zwykły człowiek ma prawo dowiedzieć się i móc o tych budynkach rozmawiać. Nawet jeśli go nie stać na nie.

AS: Albo nie chce po prostu mieszkać w domu jednorodzinnym. Po to są makiety, żeby uświadomić kontekst, formę budynku. Fotografia jest oczywiście superważnym medium w przekazywaniu architektury, jednak nie oddaje różnych niuansów.

Skąd wzięła się taka forma wystawy?

ARZ: Niektóre z tych makiet nie mają dachów. Tak nie jest naprawdę! Chodzi o to, że interesuje nas rzut, rozkład pomieszczeń. W danym domu właśnie to było dla nas najciekawsze, dlatego nie ma dachu. Niektóre nie mają okien lub okna te są zakryte, bo w ich przypadku nie chcieliśmy patrzeć do środka, ponieważ interesowała nas zwarta, kompaktowa bryła tego budynku.

AS: Jest to coś plastycznego, co pozwala uświadomić sobie, jakie te domy są naprawdę, a nie oglądać je tylko na płaskich fotografiach, na których nie wszystko jest widoczne. Ma to zachęcić do oglądania. Wszyscy staraliśmy się, aby makiety kładły nacisk na najważniejsze i unikalne cechy budynków albo pokazywały je tak, aby można było je ocenić.

Czym wystawa wyróżnia się wśród innych o podobnej tematyce?

AS: Staraliśmy się o galeryjną jakość, aby wystawa była atrakcyjna dla oglądających.

ARZ: Większość wystaw architektury to plansze, które przedstawiają zdjęcia i rzuty. Interesuje to tylko architektów - analiza rzutów, obejrzenie dużej ilości zdjęć oraz to, jak budynek wygląda z każdej strony pokazany. To satysfakcjonuje fachowców, natomiast my chcieliśmy, żeby plastyczność wystawy była uderzająca, żeby sprawiała przyjemność. Jest dobrze oświetlona, pięknie zaaranżowana, makiety projektu Marcina Kwietowicza są niezwykle pięknie wykonane. Mamy zdjęcia Juliusza Sokołowskiego. Jesteśmy dumni, że zgodził się je udostępnić specjalnie dla nas. Przytłaczająca większość zdjęć została zrobiona specjalnie na tę wystawę.

AS: Rozwinięciem wystawy jest katalog, w którym jest więcej materiałów niż na wystawie. Są tam dwa eseje, Pawła Krausa i Joanny Kusiak, czyli kwestia domu polskiego widziana oczami historyka sztuki, architektury i socjolożki. Naszym zdaniem te dwa teksty doskonale uzupełniają wystawę, dodają jej wymiar krytyczny i dostarczają bardzo dużo ciekawych informacji i przemyśleń. W komplecie z obejrzeniem wystawy może to dać duży ładunek wiedzy i pretekst do dyskusji.

Jakie są kolejne plany Centrum Architektury?

ARZ: Po pierwsze, wystawa będzie jeździć po świecie i przez najbliższe cztery, pięć lat będziemy nad tym pracować. Mamy ambicje, aby każdej edycji wystawy towarzyszył dodatkowy program. Jesienią w Berlinie będą przeprowadzane wykłady i dyskusje w Muzeum Architektury na Technische Universiatät. Mamy duże zainteresowanie i wszystko jest umówione.

AS: W Wiedniu wystawa będzie pokazywana w Architekturzentrum Wien, czyli pod najbardziej prestiżowym adresem, pod jaki architektura może trafić w tym mieście i kraju.

ARZ: Druga sprawa to fakt, że część naszych publikacji planujemy wydawać i wydajemy w języku angielskim. Mamy dwie publikacje i pracujemy nad dystrybucją tych książek. Jedna z nich to „AR/PS. Architektura Arseniusza Romanowicza i Piotra Szymaniaka”, której anglojęzyczna premiera właśnie miała miejsce. Będzie ona sprzedawana na pewno w Berlinie w kilku księgarniach. Myślimy również o książkach o polskiej architekturze przygotowanych specjalnie na rynki zagraniczne. Projekt jest w opracowaniu, więc jest to kolejne medium, którym chcemy tę architekturę eksportować.

Czy popularyzacja architektury jest jedynym celem Centrum?

AS: Mamy oczywiście różne działania skierowane do architektów, historyków sztuki, bardziej wyedukowanych odbiorców tematu. Są to rozmaite książki, głównie seria „Fundamenty”, która wprowadza i przywraca w Polsce najważniejsze teksty teoretyczne i krytyczne z dziedziny architektury i historii architektury. Będziemy rozwijać tę serię. Jest to dostarczanie krytykom profesjonalnych narzędzi do rozmowy, przypominanie różnych ważnych manifestów architektonicznych, które nigdy nie były obecne w języku polskiej krytyki i architektury, w związku z czym też ta krytyka jest dosyć uboga.

ARZ: Równocześnie prowadzimy działania popularyzatorskie skierowane do szerokiej grupy odbiorców, a ta wystawa jest świetnym tego przykładem.

    Więcej o:

Skomentuj:

Polskie domy "haute couture" jadą w świat