Nicolas Grospierre i niepokojące fotografie pustki [wywiad]
- W ruinach fascynuje mnie ich degradacja - coś istniało i nagle się skończyło. Dlatego lubię fotografować budynki, w których czuje się, że ta ruina nastąpi lada dzień - mówi Nicolas Grospierre, urodzony we Francji socjolog, znany fotograf i miłośnik architektury modernizmu.
Agnieszka Jęksa: Otrzymał Pan Paszport Polityki 2011 w dziedzinie fotografii za "znalezienie własnego, oryginalnego języka artystycznego, za odnalezienie nowych emocjonalnych i intelektualnych walorów rzeczywistości". Czy nagroda otwiera nowe drzwi?
Nicolas Grospierre: Jeszcze jest dla mnie za wcześnie żeby to twierdzić, ale myślę, że na pewno otwiera drzwi. Jest dla mnie również potwierdzeniem, że to co robię może przemówić do szerszej publiczności.
Niedawno zakończyła się Pana wystawę w galerii BWA - "Bank" (zobacz zdjęcia w naszej galerii). Jakie aktywa tam znajdujemy?
- Kiedy skończyłem pracę nad "Biblioteką" - projektem na temat nieskończoności wiedzy - w 2007 roku zająłem się "Bankiem" - refleksją na temat tego, co materialne. "Biblioteka" i "Bank" to dwa przeciwstawne sobie bieguny - wiedza jest przecież nieskończona, a to, co materialne jest siłą rzeczy skończone.
Również w 2007 roku dostałem stypendium w Nowym Jorku - mieście pełnym banków, będącym symbolem kapitalizmu. Przyjechałem tam 1 września 2008 roku, a na początku października upadli Lehman Brothers - to był początek kryzysu. Kiedy wszystko runęło jak zamek z piasku, byłem już pewien, że "Bank" będzie krytyką materializmu. Chciałem pokazać, że to, co pozornie niedostępne, w środku zieje pustką.
Opuszczone miejsca, które Pan fotografuje, są często wkrótce potem wyburzane. Czy da się wyczuć ten zbliżający się pocałunek śmierci?
- Pocałunek śmierci odnosi się do żartu, że kiedy fotografuje się jakieś miejsce, to wkrótce ono znika, zostaje zburzone. W ruinach fascynuje mnie ich degradacja - coś istniało i nagle się skończyło. Ruiny są paradoksalne - uważamy je za piękne właśnie dlatego, że pokazują pewną porażkę w dziejach ludzkości. Dlatego lubię fotografować budynki, w których czuje się, że ta ruina nastąpi lada dzień. Ale zdarzało się również tak, że fotografowałem budynek, którego zburzenia się nie spodziewałem. A ono i tak następowało.
Rzadko w Pana pracach pojawiają się sami ludzie, rejestruje Pan raczej ich ślady w przestrzeni.
- Zrobiłem kilka obszernych projektów portretowych. Pierwszy z nich obejmował portrety 90 osób, które opuściły miasto dla wsi. W drugim projekcie sportretowałem 120 więźniów i strażników.
To było ciekawe, ale wyczerpujące doświadczenie. Aby kogoś sfotografować, trzeba go do tego przekonać, a ludzie raczej niechętnie stają przed obiektywem. Strażnicy więzień wstydzili się, nie chcieli Zrezygnowałem więc z trzeciego projektu, który miał zamknąć ten cykl - to było ponad moje siły.
Zaletą architektury jest również to, że nie trzeba jej przekonywać do zdjęcia - ona po prostu stoi. Na moich zdjęciach jest względnie pusto, bo zależy mi na czystości kompozycji. Tylko czasami umieszczam jedną osobę, aby pokazać odpowiednią skalę.
Po co nam symetria? Picasso mówił, że symetria to estetyka idiotów.
- Francuski filozof Roger Caillois uważał, że im więcej osi symetrii ma żywy organizm, tym jest on prostszy. Przykładem jest ameba, mająca nieskończoną ilość osi symetrii. Ale już drzewo, na przykład świerk, również ma nieskończoną ilość symetrii, ale tylko w pionie. W poziomie są już korzenie, gałęzie, igły czy liście.
Człowiek ma teoretycznie jedną oś symetrii jak się patrzy na niego z zewnątrz. Jednak wiemy że tak nie jest : lewa i prawa ręka różnią się od siebie, podobnie jak lewa i prawa półkula mózgu. I właśnie może dla tego człowiek znajduję się na szczycie drabiny ewolucji.
Roger Caillois uważał, że symetria jest stanem statecznym. Wprowadzenie asymetrii zaburza równowagę, ale wynosi również na wyższy poziom wyrafinowania. Asymetria umożliwia rozwój. Z drugiej strony symetria zapewnia czystość przekazu, który jest dla mnie istotny. Obraz symetryczny po prostu szybciej się przyswaja.
Dlaczego modernizm jest teraz "na fali"?
- Modernizm jest "na fali", bo był to ostatni moment, kiedy jeszcze wierzono w jasną przyszłość człowieka. Tymczasem straciliśmy to zaufanie w przyszłość. Modernizm okazał się więc fiaskiem. Może właśnie dlatego jego upadek jest dla nas pociągający.
To dowód na to, że architektura jest zaprojektowana by trwać wieki, a okazuje się bardzo ulotna A jak, Pana zdaniem, będzie wyglądać Polska za 10 lat?
- Trudno powiedzieć, jakie są proporcje między dobrym, a złym gustem w Polsce i w którym kierunku to zmierza. Brakuje nam ciągłości estetycznej i koncepcji na temat tego, jak ma wyglądać kraj. Jeżdżąc po Polsce, czasami mam wrażenie, że każdy marzy o dworku z kolumienkami i jaskrawo pomalowane ściany. Z drugiej strony powstaje coraz więcej dobrych projektów
Czy w ogóle stać nas na dobry design i dobrą architekurę w czasach kryzysu?
- To jest konieczne! Dobre rzemiosło i dobra jakość zostały dziś zepchnięte na margines. Liczy się działanie produktu w ramach gwarancji, a po upływie gwarancji najlepiej kupić nowy model. Przedmioty nie mają czasu się starzeć i nabywać śladów ludzkiego wysiłku. A ja noszę ubrania mojego ojca z lat 60-tych! Ojciec wierzył w ubrania dobrej jakości, które służyły latami. I służą mi do dziś. Duża część mojej garderoby pochodzi od niego - koszule, garnitury, spodnie, swetry, nawet dżinsy - levis'y z połowy lat 60-tych.
Czyli ciągłość jest dla Pana istotna, nie tylko w architekturze?
- Jeśli myślę o swoich poprzednich i obecnych projektach, to wydaje mi się, że jest między nimi pewna ciągłość, na pewno intelektualna i prawdopodobnie też formalna. Ale wydaje mi się, że ciągłość jest w pewnym sensie nieunikniona. Nie potrafiłbym stworzyć projektów zupełnie od siebie odmiennych. Nasze prace są wynikiem naszych myśli, osobowości, a przecież to nie zmienia się tak szybko.
Jaki jest Pana kolejny projekt?
- W krakowskim Bunkrze Sztuki przygotowuję wystawę wokół architektury. Nie będzie to jednak fotografia dokumentalna, jak w poprzednich projektach. Więcej nie zdradzę - zapraszam na wystawę.
Rozmawiała: Agnieszka Jęksa
źródło: kultura.gazeta.pl
- Więcej o:
Marcin Gierbienis: W architekturze liczą się prostota i czytelność przekazu [WYWIAD]
Czasem warto przepuścić „obiekt” przez własną wrażliwość. Wywiad z Bartkiem Barczykiem - fotografem architektury
Tomasz Konior: Ewolucja to sprawdzony sposób na miasto [WYWIAD]
Stradom House Autograph Collection by Marriott - łącznik między przeszłością a teraźniejszością. Wywiad z Izabelą Lis-Ozimek
"Potrzebujemy ujednoliconych cenników prac projektowych". Rozmowa z Maciejem Zuberem, prezesem oddziału SARP w Bielsku-Białej
O pracy zespołowej, konkursach architektonicznych i doświadczeniach w zagranicznych pracowniach - rozmowa z architektami z pracowni KXM Group
O hałasie wizualnym, projektowaniu dla dzieci i sztucznej inteligencji - wywiad z Józefem Franczokiem i Marcinem Kolanusem z pracowni PORT
Dwie energie w Klubopiekarni WODA - o świetle z architektką Aleksandrą Majdzik z pracowni ZNAMY SIĘ