Hotel Zaanstad jak stos wiejskich chat
Za kilka dni w mieście Zaanstad w Holandii swoje podwoje dla gości otworzy niezwykły, a raczej kuriozalny Inntel hotel. Jego projektanci z WAM architecten inspirowali się tradycyjnymi, drewnianymi domami malowanymi na zielono, charakterystycznymi dla regionu Zaan. Tyle że postanowili 70 takich domków poskładać w stos tworząc 11-piętrowy blok!
Zazwyczaj architektura holenderska gości na portalu bryla.pl jako wzór dla naśladowania, bowiem kraj chodaków, wiatraków i Vermeera słynie ze świetnych architektów, doskonałych budynków i niezwykłego designu. Niemniej jednak i od tej chlubnej reguły zdarzają się wyjątki - mowa o hotelu Inntel, który 18 marca przyjemnie pierwszych gości.
Budynek powstał w Zaandam, części miasta Zaanstad w prowincji Holandia Północna. Miasto położone na północny-zachód od Amsterdamu postanowiło zadziwić cały świat budując spektakularny hotel. Jakby nie wystarczyły mu tradycyjne atrakcje turystyczne. Region przyciąga od wieków architekturą drewnianą, a zwłaszcza malowniczymi domkami, które mają wysoki dach i manierystyczne szczyty. Elewacje zazwyczaj malowane są na zielono, na ich tle pojawiają się białe okna. Zachwycał się nimi sam Claude Monet, który w 1871 roku namalował "Niebieski dom w Zaandam".
Inntel hotel wybudowano w bliskim sąsiedztwie centrum miasta, w pobliżu stacji kolejowej w rejonie, który przechodzi wielką metamorfozę. Według planu Soeters Van Eldonk architecten dokonuje się historyzacja tego obszaru. Przywraca się układy dawnych, wąskich ulic, buduje się domy nawiązujące do tradycyjnych, z tą różnicą, że w znacznie większej skali i nowych, współczesnych technologiach. Wszystko po to, by przywrócić dawny klimat Zaandamu.
Hotel projektu WAM architecten wyrasta na tym samym sentymencie. Niestety jest też dowodem na to, że naiwne naśladowanie historii nieuchronnie prowadzi do kuriozum. Bowiem hotel to wielki 12-kondygnacyjny blok sięgający wysokości 40 metrów. Architekci chcieli, by goście 160 pokoi czuli się jak u siebie w domu postanowili więc bryle nadać charakter domowy. I tak ponakładali na siebie 70 brył tradycyjnych domostw.
Oczywiście to tylko iluzja, gdyż domki stanowią jedynie zewnętrzną skórę dla nowoczesnego hotelu, w którym znalazło się miejsce dla basenu, baru i restauracji, centrum wellness, fińskiej sauny oraz tureckiej łaźni. Drewniane są tylko okładziny dwóch dolnych pięter, wyżej, aby zaoszczędzić koszty, drewniane domki udają cementowe panele eternitu!
Domki tworzące elewacje Inntel hotelu są obowiązkowo zielone, mają również wysokie dachy i białe okna. Pojawiła się nawet aluzja do obrazu Moneta, bowiem jedna z chat w górnym narożniku wieżowca jest niebieska.
Autorom budynku udało się jedno, stworzyli efektowną formę, która będzie rzucać się w oczy przejeżdżającym kierowcom, gdyż w pobliżu przebiega ważna trasa przelotowa. Intrygujący hotel z pewnością przyciągnie rzesze klientów.
Holenderscy architekci wykazali się większą inwencją niż polscy projektanci, którzy przy szosach w całym kraju stawiają góralskie chaty, drewniane karczmy kryte słomą. Ale z drugiej strony olbrzymia skala stosu chat skazuje na oglądanie tego obiektu nie tylko przejeżdżających, ale i większość mieszkańców Zaandstadu. Kiczy i skala rodem z Las Vegas raczej nie przywrócą klimatu sielskiego Zaandamu.
Skomentuj:
Hotel Zaanstad jak stos wiejskich chat