Co stanie się z Neverlandem Jacksona?
Posiadłość Michaela Jacksona - przypominający wesołe miasteczko Neverland w Kalifornii - otaczają teraz tabuny fanów zmarłego Króla Popu. Jaki czeka los to królestwo kiczu? Właściciel nieruchomości, deweloper z Los Angeles, na razie nic nie zdradza. Ale to może być kura znosząca złote jajka!
Po wielkim sukcesie komercyjnym w latach 80., kiedy na koncie Michaela Jacksona pojawiły się miliony dolarów, jak przystało na megagwiazdę wykupił on olbrzymią posiadłość w Kalifornii w hrabstwie Santa Barbara. Nazwał ją Neverland Valley Ranch, na cześć Nibylandii, mitycznej wysypy z "Piotrusia i Pana", gdzie dzieci nigdy nie dorastają. Król Popu także nie chciał dorosnąć i dlatego swoją posiadłość urządził z iście dziecięcą wyobraźnią.
Neverland otwarto w 1988, po premierze albumu Bad. Na powierzchni 3000 akrów (11 kilometrów kw.) powstała nie tylko rezydencja Jacksona, ale i muzeum poświęcone jego osobie, prywatna sala kinowa, własny park rozrywki, zoo, sztuczne jezioro, baseny, boisko do baseballa. Aby zbytnio się nie męczyć, Jackson postanowił wybudować między tymi atrakcjami... linię kolejki.
Ekscentryczna posiadłość kosztowała prawie 100 milionów dolarów. Gros z tej kwoty poszło na urządzenia oraz wymyślne zagospodarowanie. Główna stacja kolejki wąskotorowej przypomina francuski pałacyk, trochę na wzór Wersalu z olbrzymim zegarem utworzonym przez równo przystrzyżone żywopłoty. Utrzymywanie rozległego ogrodu w suchym klimacie Kalifornii pochłaniało miliony dolarów rocznie.
Jackson opuścił Neverland w towarzystwie policjantów, kiedy w czerwcu 2005 roku został oskarżony o molestowanie dzieci. Od tego czasu zamknięto zoo i park rozrywki. Piosenkarz od lat miał też coraz większe kłopoty finansowe, a sama nieruchomość był zadłużona na dziesiątki milionów dolarów. Aby wyjść z opresji Jackson w listopadzie 2008 roku przeniósł 24,5 miliona dolarów długu z posiadłości na Colony Capital, firmę nieruchomościową z Los Angeles, stwarzając tym samym spółkę Sycamore Valery Ranch, której współwłaścicielami są Colony Capital i Jackson, przy czym nie podano do wiadomości, kto jest większościowym udziałowcem.
Losy posiadłości leżą więc teraz w rękach prywatnej firmy. Ta nie zdradza swoich planów co do Neverlandu, ale znając z historii przypadek Gracelandu, dawnej posiadłości Elvisa Presleya, która dziś jest przynoszącą krocie zysku atrakcją turystyczną, należy przypuszczać, że podobnie będzie ze spuścizną Jacksona.
Kilka dni temu na stronie Colony Capital jej właściciel, Thomas Barrack Jr., napisał - Mieliśmy przyjemność pomóc Michaelowi w jego powrocie do życia publicznego przez przejęcie Neverland Ranch. Oczywiście dziś jest to przede wszystkim mityczne sanktuarium Michaela i zamierzamy zrobić wszystko co w naszej mocy, by wyjść naprzeciw tłumom dziennikarzy i fanom z całego świata, którzy przybywają tu wyrazić swój żal i smutek po stracie Jacksona.
Także rzeczniczka firmy nie podaje konkretów, zapowiedziała jednak, że fani mogą składać wieńce pod bramą; nikt im w tym nie przeszkodzi.
Fani Presleya mogą zobaczyć jego dawną posiadłość już za 28 dolarów, ale wycieczki po Gracelandzie są w kilku wersjach, te w VIP-owskiej kosztują już 69 dolarów. Do tego dochodzą sklepiki z pamiątkami, noclegi w pobliskim Heartbreak Hotel i wiele innych atrakcji. Podobnie może być z Neverlandem, które może przerodzić się w centrum pamięci Michaela Jacksona. Jak spekulują media, Król Popu po śmierci może stać się nawet droższy, niż za życia. Jego albumy znów rozchodzą się jak ciepłe bułeczki. Jego Nibylandia na pewno stanie się obowiązkowym punktem wycieczek fanów piosenkarza.
Skomentuj:
Co stanie się z Neverlandem Jacksona?