Renzo Piano przełamuje złą passę Whitney Museum
Whitney, nie mylić ze słynną piosenkarką, to potoczne określenie The Whitney Museum of American Art. To jedno z najważniejszych muzeów sztuki współczesnej w Nowym Jorku od 25 lat boryka się z problemem rozbudowy, w końcu po wielu bojach realizowany będzie projekt włoskiego architekta Renzo Piano
The Whitney Museum of American Art to prestiżowe muzeum, które ma w swoich zbiorach najważniejsze dzieła sztuki amerykańskiej z XX I XXI wieku. Od lat 60. mieści się w modernistycznym, ikonicznym budynku przy Madison Avenue i 75. Ulicy. Budynek pozbawiony okien z fasadami z ciemnoszarego granitu wyróżnia się wśród głównie ceglanych domów Upper East Side.
Charakterystyczna forma z schodkową elewacją, która wysuwa się nad ulicę to projekt Marcela Breuera, słynnego węgierskiego modernisty, studenta i wykładowcy Bauhausu, który zasłynął głównie z nowoczesnych mebli z wygiętych rur, a zwłaszcza z krzesła Wassily Chair z 1925 roku. Siedziba The Whitney to jeden z jego najważniejszych budynków. Niestety placówka ukończona w 1966 roku od dekad jest za mała na potrzeby muzeum, którego kolekcja urosła do 18 tysięcy dzieł sztuki!
Zarząd The Whitney od ćwierć wieku stara się o rozbudowę swojej siedziby - bezskutecznie. Już 6 projektów wylądowało w koszu. Powody były różne, najczęściej jednak konserwatywne sąsiedztwo i komitety obywatelskie odrzucały kolejne koncepcje.
Tak skończyły swój żywot trzy koncepcje Michaela Gravesa z lat 80., jednego z najsłynniejszych postmodernistów, okolicznym mieszkańcom nie spodobała się megalomańska skala rozbudowy.
Podobny los spotkała propozycja Normana Fostera, który zakładał wybudowanie przy The Whitney wieżowca mieszkalnego, na którego niższych kondygnacjach miało rozlokować się muzeum.
W 2003 roku lokalna społeczność całkowicie skrytykowała projekt rozbudowy Rema Koolhaasa, który chciał, by nowa cześć wyrastała obok dotychczasowej siedziby, tuż za niskim ceglanym domem mieszkalnym, w formie olbrzymiej i agresywnej struktury rozszerzającej się ku górze niczym grzyb. Najwyższe piętra miały zawisnąć nad okolicznymi budynkami.
Także pierwsza koncepcja rozbudowy Renzo Piano zakładająca wysoki wieżowiec z elewacjami pokrytymi kamiennymi żyletkami nie spodobała się. W końcu jednak w samym środku światowego kryzysu The Whitney postanowiło dopiąć swoją rozbudowę, po prostu zarząd postanowił znaleźć inną, mniej pechową działkę.
Muzeum dostało za połowę ceny parcelę należącą do miasta w samym śródmieściu przy południowym wejściu do High Line, czyli parku założonego na dawnej estakadzie kolejowej. Nowe miejsce pod budowę satelity głównej siedziby The Whitney uwalnia nie tylko od konserwatywnego sąsiedztwa, ale daje znacznie większe możliwości, bo działka jest rozleglejsza od tej przy budynku Breuera.
Znów stanęło na koncepcji Renzo Piano. Tym razem powstanie 6-piętrowy budynek z uskokowymi rzeźbiarskimi tarasami, które stanowią jakby przeciwieństwo schodkowej fasady dotychczasowej siedziby. Niestety kryzys wymusił na projektancie sporo oszczędności, nie mógł zagłębić kondygnacji pod ziemią, z racji, że ich budowa znacznie podrożyłaby budynek, w okolicy są bowiem trudne warunki gruntowe. Pierwotnie wejście główne znajdowało się w zagłębieniu w parterze, nad którym wspornikowo miały wisieć kolejne piętra. Zamiast lewitującego budynku będą słupy, bo konstrukcjaolbrzymiego wspornika wymagała zbyt kosztownej konstrukcji.
Zrezygnowano też z oblicowania muzeum kamiennymi żyletkami, zamiast tego budynek pokryją gładkie, metaliczne panele. Akurat tutaj oszczędność wyjdzie budynkowi na dobre, bo kamienne fasady zbyt kojarzyłby się z wcześniejszym budynkiem, co więcej gładka, trochę industrialna bryła lepiej wpisze się w tę poprzemysłową część Nowego Jorku.
Parter budynku będzie w całości przeszklony, tu powstanie kawiarnia, w której siedzący będą mieli wgląd na sąsiednie ulice, bowiem wnętrze ma się przenikać z zewnętrzem. Na pierwszym piętrze powstanie audytorium, biura, wyżej jeszcze pomieszczenia kuratorów. Właściwe sale ekspozycyjne zaczynają się na trzecim piętrze i ciągną się do ostatniej siódmej kondygnacji. To kolejne muzeum w Nowym Jorku obok niedawnego The New Museum of Contemporary Art projektu Sanaa, które ma kompozycję wertykalną. Pomiędzy salami wystawowymi trzeba się przemieszczać windami albo za pomocą schodów.
Czy nowy obiekt The Whitney sprosta w zestawieniu z obecną ikoniczną siedzibą? Będzie się można o tym przekonać za kilka lat, kiedy tylko muzeum zbierze odpowiednie środki. Budynek wraz z wyposażeniem będzie kosztować niebagatelne 590 milionów dolarów.
- Więcej o:
Waterfront przy Skwerze Kościuszki w Gdyni. Pierwsze budynki mieszkalne i biurowe gotowe
Iliard Architecture & Interior Design projektuje wnętrza dla Við Tjarnir na Wyspach Owczych
Pas startowy dawnego lotniska zamienili w imponujący park
Walter Gropius - nie tylko Bauhaus [ZNANI ARCHITEKCI]
Tauberphilharmonie - filharmonia w niemieckim miasteczku Weikersheim. Surowa bryła wśród miękkich pagórków
Kave Home dla Fundació Joan Miró - światło, kolor, duch
Zlin - od butów Baty do mekki funkcjonalizmu
Bruno Taut: kolorowy modernizm [ZNANI ARCHITEKCI]