Czerwone Domki
Jednym z najgłośniejszych przykładów współczesnej architektury rosyjskiej są niewielkie Czerwone Domki dla gości, które stanęły nad jeziorem Kljazma na północ od Moskwy. Dzieło Totana Kuzembajewa łączy najlepsze tradycje radzieckiego konstruktywizmu z tradycją ciesielską i współczesnym szacunkiem dla natury
Czerwone Domki dla gości mimo małej skali zdobyły w zeszłym roku większość nagród architektonicznych w Rosji, sporo też zagranicą. Znalazły się w piątce nominowanych do nagrody Building Awards 2009, jedynej nagrody w Rosji, która przyznają same firmy deweloperskie. Budynki otrzymał nawet włoską nagrodę Dedalo Minosse, przyznawaną zarówno architektom jak i inwestorom za świetną współpracę tych obu.
O tym, że bez dobrego inwestora nie ma co liczyć na powstanie dobrej architektury, wie doskonale sam Totan Kuzembajew, który uznawany jest za jednego z najzdolniejszych projektantów wywodzących się z tak zwanej grupy Papierowych Architektów Sowieckich lat 80. Wówczas to wielu projektantów nie miało szansy na realizację własnych budynków, dopiero lata 90. i likwidacja państwowych molochów biur architektonicznych utorowała im drogę do własnej kariery.
Kuzembajew miał szczęście napotkać świetnego mecenasa architektury - Aleksandra Ezhkowa, właściciela ośrodka wypoczynkowego Pirogowo położonego 20 kilometrów na północny wschód od granic Moskwy, tuż nad sztucznym zbiornikiem wodnym Kljazma.
Pirogowo powstało jeszcze w latach 60. z inicjatywy Nikity Chruszczowa, niegdyś bawiły tu elity sowieckiego aparatu władzy. W latach 90. ośrodek podupadł, ale moskwianie tłumnie tu wypoczywali latem, jednak doszczętnie zaśmiecili okolicę. Do ruiny doprowadzono wszystkie zabudowania. W 2002 roku nowy właściciel postanowił zmodernizować Pirogowo i przywrócić mu elitarny charakter, do współpracy zaprosił najznamienitszych rosyjskich architektów, najwięcej obiektów zaprojektował Kuzembajew.
Jako jedne z pierwszych ukończono właśnie Czerwone Domki gościnne. Pokazują w jakim kierunku zmierza teraz Pirogowo. Cały teren w ostatnich latach posprzątano, zrekultywowano zanieczyszczoną ziemię, zasadzono nowe drzewa, odtworzono piaszczyste plaże. Budynki dla gości to lekkie pawilony ze stali i drewna. Aby jak najmniej naruszały zieloną okolicę oparto je na smukłych nogach, dzięki czemu pod domkami swobodnie rośnie trawa.
Budynki mają charakterystyczne półokrągłe, szerokie balkony skierowane wprost na jezioro. Jak mówi sam architekt: - Ludzie zawsze chcą się wspinać coraz wyżej, a jak już się człowiek wespnie, to chce usiąść, a jak już siedzi, to chce mieć dach nad głową.
Budynki maja więc coś z domków na drzewie. Jednak ich architektura czepie z dwóch źródeł: dokonań rosyjskiego konstruktywizmu i mistrzowskiej ciesielki, z której słynie tradycyjna rosyjska architektura ludowa. Budynki są bowiem, oprócz stalowej konstrukcji, całkowicie drewniane. Jednak wyczarowane z nich formy, pomalowana na zewnątrz na krwisto czerwono - przypominają dzieła Władimira Tatlina. Mimo awangardowości bryły Czerwone Domki nie zatraciły charakterystycznego dla drewna ciepła i przytulności.
Takie są również wnętrza, w których dominuje już naturalny kolor drewna. Funkcjonalne pomieszczenia mają w sobie również coś z kajut drewnianych jachtów. Sypialnia z aneksem kuchennym oraz łazienka mają stały kontakt z otoczeniem poprzez okna, zwłaszcza poprzez panoramiczne okno pokoju wychodzące na taras i jezioro.
Niektórzy krytycy zarzucali projektowi Kuzembajewa podobieństwo z obiektami Bernarda Tschumiego w paryskim parku La Villette. Architekt odpowiada: - A cóż wziąłem z projektu Tschumiego? Czerwony kolor czy co? Oprócz koloru nie ma żadnych podobieństw. On stworzy bardzo dekoracyjne elementy, które nie pełnią żadnej funkcji. My natomiast mamy całkowicie funkcjonalne obiekty. A zresztą skąd Tschumi zaczerpnął czerwoną barwę? Dawno temu nasi konstruktywiści też malowali na czerwono!
Skomentuj:
Czerwone Domki