James Bond: Licencja na dobrą architekturę
Agent 007 gustuje nie tylko w Martini z wódką (wstrząśnięte, nie zmieszane), pięknych kobietach i samochodach Aston Martin. Jego przygodom zawsze towarzyszy najlepsza współczesna architektura. W ostatnim filmie "Quantum of Solace" zabrał widzów do awangardowej opery w Bregencji i ekstrawaganckiego hotelu na pustyni w Chile.
W każdym filmie o Bondzie oglądamy zdumiewające plenery, zachwycające pejzaże i miasta. Przygody agenta rozgrywają się też w spektakularnych obiektach architektonicznych - zamkach, pałacach (w "Casino Royal" Bond tak poszalał, że zatopił jeden z weneckich pałaców stojących przy Grand Canal), gmachach rządowych, a nawet stacjach kosmicznych ( patrz "Moonraker").
Nie brakuje też dobrej współczesnej architektury. W "Quantum of Solace" można zobaczyć dwa wyjątkowe obiekty architektoniczne, które gdyby nie film, raczej nie byłyby szerzej znane, bo nie firmuje ich żaden stararchitect. A jeden z nich, z racji swego odosobnienia, praktycznie znajduje się na końcu świata.
Opera nad jeziorem
Ważna scena filmu odbywa się w budynku opery (Festspielhaus) w Bregencji w Austrii. Podczas spektaklu "Tosca" Giacomo Pucciniego Bond (w tej roli po raz drugi Daniel Craig) odkrywa, kto jest jego przeciwnikiem. Jednak złowrogi Dominic Green (Mathieu Amalric znany z filmu "Motyl i Skafander") siedzący na widowni wysyła swoich ludzi, by dopadli agenta 007. Rozpoczyna się gonitwa po budynku opery.
To jedna z najpiękniejszych sekwencji w dziejach filmów bondowskich - bo w całości towarzyszy jej muzyka Pucciniego i śpiew operowy. Kadry pokazujące samo przedstawienie zestawione są z dynamicznymi scenami pościgu rozgrywającymi się w purystycznym, sterylnym budynku, a odgrywana śmierć na scenie w przejmujący sposób koresponduje z zabójstwami dokonywanymi przez Bonda na opryszkach Greena.
Ta trwająca niespełna 7 i pół minuty sekwencja, którą w połowie zajmuje sama gonitwa i przedstawienie "Tosca" - tworzy idealne zespolenie trzech sztuk: architektury, muzyki i filmu.
Budynek Festspielhaus przyciągnął producentów filmu swoim niecodziennym położeniem nad samym jeziorem Bodeńskim, z otwartą na powietrzu widownią i sceną znajdującą się na wodzie. W filmie pokazano rzeczywistą inscenizację opery Pucciniego, wykorzystano też dekorację frankfurckiego scenografa Johannesa Leiackera, w której dominuje olbrzymie oko z niebieską, 12-metrową tęczówką.
Sam budynek opery korzeniami sięga 1946 roku, kiedy na jeziorem po raz pierwszy zorganizowano festiwal sztuki Bregenzer Festspiele. Od tego czasu rokrocznie latem na wolnym powietrzu można zobaczyć największe światowe opery. Początkowo na brzegu było tylko audytorium na około 7 tys. miejsc. W 1980 roku oddano budynek Festspielhaus z widownią na 1700 miejsc, który działa całorocznie.
W 2006 roku, w 60-lecie działalności festiwalu cały kompleks festiwalowy został zmodernizowany i rozbudowany. Największe zmiany przeszedł sam budynek opery, zyskując przebudowaną widownię i zaplecze oraz całkiem nowe foyer.
Przebudowa to dzieło pracowni Dietrich Untertrifaller, która nadała całemu kompleksowi elegancji i wytworności. Minimalistyczne wnętrza korespondują z purystycznymi bryłami tworzącymi na elewacji abstrakcyjną grę. W środku dominują biel i drewno oraz duże przeszklenia. Wspólne foyer prowadzi zarówno na widownię wewnątrz budynku jaki i do audytorium na powietrzu.
Bonda kręcono w Bregencji na początku maja 2008 roku, zdjęcia w operze trwały 10 dni.
hotel na pustyni
Spektakularny finał "Quantum of Solace" rozgrywa się w Eko-hotelu w Boliwii. Futurystyczny obiekt wtopiony w krajobraz przypominający powierzchnię Marsa to kryjówka głównego przeciwnika Bonda - Dominica Greena.
W finałowej scenie dochodzi do ostrej walki, w wyniku czego cały budynek wylatuje w powietrze, a przed ogniem w ostatniej chwili ratują się Bond i jego towarzyszka - piękna Camille (Olga Kurylenko).
W rzeczywistości budynek to nie fantazja scenografa - istnieje naprawdę, tylko zamiast w Boliwii znajduje się w Chile. To Paranal Residencia. Oczywiście hotel nie wyleciał w powietrze. Jego wnętrza odtworzono w londyńskim Pinwood Studios, tam nakręcono walkę pomiędzy Greenem a Bondem, podczas której budynek płonie.
Natomiast sceny zewnętrzne nakręcono z rzeczywistym budynkiem na miejscu w Chile. Jedynie do sekwencji wybuchu zbudowano fragment elewacji w skali 1:1. Scenografię naprawdę podpalono i wysadzono w powietrze. Sekwencje, w których jest pokazany z daleka cały budynek stojący w ogniu - to już dzieło grafików komputerowych.
Paranal Residencia przyciągnęła producentów filmu nie tylko architekturą, ale i miejscem. Stoi bowiem na niegościnnej pustyni Atakama, uważanej za najsuchszą na Ziemi.
Pustynia słynie z ekstremalnych warunków - wysoko położony płaskowyż Paranal (prawie 2 i pół kilometra nad poziomem morza) z rozrzedzonym powietrzem, dużą ilością promieniowania ultrafioletowego pochodzącego ze słońca oraz wilgotnością na poziomie 10% wydaje się być najgorszym obszarem naszej planety do życia. W wypalonym przez słońce krajobrazie nie ma żadnych roślin, jest tylko rdzawy piasek.
Jednak to co dla zwykłych ludzi jest zabójcze, było pociągające dla filmowców oraz... astronomów. Ci jako pierwsi odkryli Paranal, ze względu na swoje doskonałe właściwości atmosferyczne, idealne do obserwacji nieba. Wysoko położony płaskowyż z zawsze czystym nieboskłonem przyciągnął astronomów z ESO (European Organisation for Astronomical Research in the Southern Hemisphere ).
Na najwyższym szczycie Cerro Paranal (2635 m n.p.m.) wybudowano VLT (skrót od Very Large Telescope) - najbardziej zaawansowany teleskop optyczny na świecie ze średnicą zwierciadła wynoszącą 8,2 metra, która wspomagają dodatkowe 4 mniejsze teleskopy. Centrum badawcze dopełniają także inne teleskopy badawcze m.in. odbierające fale podczerwone.
Ekobudynek Residencii powstał jak cześć kompleksu Obserwatorium Paranal i jak sama nazwa wskazuje, to rezydencja dla pracujących tutaj naukowców i techników. Obiekt zaprojektowało niemieckie biuro Auer+Weber jako w dużej mierz podziemny budynek na planie litery L (ramiona długości 176 i 53 metrów).
Komfortowy obiekt jest nie tylko schronieniem i wytchnieniem od surowego otoczenia, jest też namiastką domu. Budynek z racji otoczenia i faktu, że przebywających tu naukowcy są nawet kilka miesięcy odizolowani od reszty świata, przypomina bazę kosmiczną na innej planecie.
Ukończona w 2002 roku Residencia zawiera nie tylko 108 sypialni umieszczonych na 4 poziomach, ale i wszystko, co potrzeba pracownikom do zdrowego i w miarę normalnego życia: restaurację, pokój muzyczny, bibliotekę, basen, saunę, siłownię i... prawdziwy ogród. Ten oczywiście również znajduje się pod dachem, powstał pod olbrzymią szklaną kopułą o średnicy 35 metrów.
Żeby poczuć się jak Bond można się udać na wycieczkę na pustynię wraz z noclegiem w hotelu. Residencia otwiera swoje progi dla zwykłych śmiertelników w dwa ostatnie weekendy każdego miesiąca, z wyjątkiem grudnia, jednak pierwszeństwo rezerwacji mają naukowcy. Dużo łatwiej odwiedzić bregencką operę, choć daleko jej do kosmicznego hotelu, w którym naprawdę czuć atmosferę rodem z przygód Agenta Jej Królewskiej Mości.
Skomentuj:
James Bond: Licencja na dobrą architekturę