Japońscy ornamentaliści
W stechnicyzowanej Japonii, która słynie ze skrajnie nowoczesnej architektury pojawiła się pracownia tęskniąca za ornamentem. Ten wróg numer jeden współczesnej architektury w realizacjach EASTERN design Office odzyskuje pierwszoplanową rolę. Ornamenty w ich wydaniu są efektowne, przeskalowane i piękne
Ornament w toku rozwoju XX-wiecznej architektury uległ najpierw redukcji, a w końcu wyparował zupełnie. Wszystko przez modernizm, który uważał wszelkie dekoracje za zbyteczne i wtórne. Adolf Loos, słynny austriacki architekt, prekursor modernizmu już w 1908 roku wydał dzieło "Ornament i zbrodnia", w którym wszelką dekorację odżegnywał od czci. W końcu zwyciężyły gładkie, purystyczne pudełka.
Jednak od jakiegoś czasu najbardziej postępowi architekci wykorzystują ornament, przetwarzając go najczęściej, by tworzyć zupełnie nową jakość architektoniczną. Przykładem jest choćby niemiecki architekt Jurgen H. Mayer, który na swoich budynkach rzeźbi organiczne reliefy. Z ornamentem od lat eksperymentują Szwajcarzy Jacques Herzog i Pierre de Meuron, w bibliotece Wyższej Szkoły Zawodowej w Eberswalde elewacje budynku pokryli zmultiplikowanymi starymi zdjęciami, które stworzyły abstrakcyjny wzór, rodzaj fotograficznego ornamentu.
Japońska pracownia EASTERN design office wyróżnia się jednak tym, że całą swoją markę oparła właśnie na ornamentach. Stale próbuje na nowo wskrzesić wzory, jednak nie są to nigdy tylko nałożone sztucznie dekoracje. Ornament jest tu powiązany naturalnie ze strukturą budynku, z całą architekturą. Pracownię EASTERN design office założyli w Kioto w 2003 roku Anna Nakamura i Taiyo Jinno.
Dom szczelina
W starej części miasta Shiga architekci z EASTERN design office stworzyli swoją pierwszą realizację - dom jednorodzinnySlit House (Dom Szczelina). Budynek stanął na typowej dla starych japońskich miast wąskiej działce, która miała tylko 7,5 metra szerokości przy 50 metrach głębokości! I jak to zwykle bywa w kraju kwitnącej wiśni sąsiedzi swoje budynki zbudowali prawie przy samej granicy. Do zagospodarowania była więc parcela ciasna jak kiszka.
Architekci rozwiązali budynek wraz z otoczeniem przez jeden prosty zabieg - wydzielili cały teren długim na 105 metrów murem z betonu, który ukrył dom przed spojrzeniami sąsiadów i przechodniów. Zrezygnowali przy tym z tradycyjnych okien, zamiast tego nacięli betonową ścianę 60 szczelinami. Każda ma tylko 14 centymetrów szerokości, więc nie przeciśnie się przez nią nikt niepowołany, zarazem tak duża liczba prześwitów wprowadza do wnętrza budynku stosunkowo dużą ilość światła dziennego.
W większości pomieszczeń panuje tajemniczy półmrok. Wąskie szczeliny dostarczają niesamowitych wrażeń, w Slit House światło odczuwa się bowiem ze wzmożoną siłą, bardziej niż przy tradycyjnych oknach. Zarazem świetliste smugi rysowane na podłodze i ścianach sprzyjają kontemplacji i wyciszeniu. Część pomieszczeń mieszkalnych ma jednak więcej światła, zwłaszcza pokój dzienny i gabinet, których przeszklone ściany wychodzące na wewnętrzne patio, odcięte od świata murem ze szczelinami. Dodatkowo niektóre pomieszczenia mają świetliki dachowe umiejscowione na przedłużeniu szczelin muru.
Slit House to budynek, w którym nic nie zakłóca pierwotnej idei architektów, jego mocna forma betonowego muru zdradza zainteresowanie architektów ornamentem. Bowiem nacięcia na elewacji tworzą abstrakcyjny wzór. Ciekawy jest fakt, że tak awangardowy dom powstał dla 80-letniej staruszki!
Horizontal House
Ten dom powstał w małej wiosce, na którą składa się zaledwie 6 domów. Budynek znów oparty jest na betonowym murze, który otacza cały budynek, podobnie jak w Slit House, z tą różnicą, że tutaj szczeliny są horyzontalne.
Dom stanął na wzniesieniu na północnym krańcu wioski ponad dachami sąsiednich zabudowań. Budynek ze szkła i betonu otrzymał bryłę w układzie litery L o płynnej formie. Zewnętrzna strona tych ramion jest introwertyczna, ukazuje jedynie pełne ściany przeprute 15 wąskimi szczelinami o łącznej długości ponad 115 metrów. Natomiast wewnętrzna strona ramion jest otwarta, duże przeszklenia wychodzą na wysypany drobnymi kamyczkami tradycyjny kamienny ogród japoński.
Przez działkę wytyczono też Tsukiaimichi, czyli publiczną aleję, która przecina całą wioskę. Klientom zależało na jej zachowaniu, ale odcięciu się od niej murem. Tsukiaimichi nie ma swojego odpowiednika w europejskiej urbanistyce, to po prostu ścieżka, która przecina wszystkie posesje, po której mogą spacerować także osoby postronne. W Horizontal House przebiega po przekątnej kamienistego patio, ale betonowe murki odcinają tę publiczną część posesji od reszty działki.
W budynku zastosowano przemyślną dramaturgię świetlną, pomieszczenia mają bowiem dwustronne doświetlenie - poprzez wąskie szczeliny w zewnętrznym murze oraz poprzez duże, przesuwne ściany z papieru, charakterystyczne dla tradycyjnej architektury japońskiej, które wychodzą na przeszklony korytarz biegnący wokół patio. W budynku jest też więcej odwiecznych japońskich motywów: podłogi wyłożone są matami tatami, a większość wyposażenia jest z drewna.
W Horizontal House architektom z EASTERN design Office udało pogodzić się ogień i wodę, tradycję z nowoczesnością, przy czym nie sprzeniewierzając się ani jednej ani drugiej.
Villa Saitan
W tym budynku w Kioto architekci jak we wcześniejszych realizacjach ukrywają dom za grubym murem. Tym razem jednak jest to wielorodzinny obiekt mieszczący 11 mieszkań. Projektanci za wszelką cenę chcieli uniknąć bezosobowości charakterystycznej dla domów wielorodzinnych, nie chcieli też, by elewacje upstrzyły rzędy powtarzalnych balkonów. Z pomocą przyszła miejscowa legenda.
W okolicy mieścił się niegdyś pałac klanu, który przeżywał wzloty i upadki w XII wieku, pamięć o nim jest wciąż żywa dzięki znanej japońskiej tragedii ?Opowieść Heike?. Architekci w tak ważnej kulturowo okolicy postanowili więc wznieść drzewo nieśmiertelności. Frontową elewację nacięto otworami, które przypominają olbrzymie liście i łodygę.
Takie rozwiązania okazało się ciekawym opakowaniem dla dość standardowego budynku mieszkalnego. Otwory skrywają loggie i balkony, dopiero za nimi jest właściwy mur budynku. Fasada nie jest jednak płaska, ale płynna. W połączeniu z organicznymi nacięciami tworzy prawdziwie ekstrawagancką i bioniczną formę, która jednak przez swoją dekoracyjność może też kojarzyć się z wzorami secesyjnymi.
Efektowna Villa Saitan jest zarazem funkcjonalna, gruby mur odcina ją od sąsiedztwa i hałasów ulicy. A charakterystyczny ornament z pewnością pozwoli jego mieszkańcom na utożsamienie się z budynkiem, który wyróżnia się na tle monotonnej zabudowy.
MON Factory
To dom wybudowany dla rzemieślnika w Kioto, który opracowuje znaczki na ubrania. W Japonii istnieje około 7 tysięcy symboli, którymi ozdabia się ubrania, wszystkie wzory, nawet te najbardziej skomplikowane oparte są na kole. W swoim domu klient zażyczył sobie sklepu i pracowni. Architekci mieli utrudnione zadanie przez niezwykle wąską działkę, która od zachodu najwęższą stroną wychodzi na ulicę, a na tyłach od wschodu graniczy z wysokim na 45 metrów wieżowcem. Obudowana jest też domami z północy i południa.
Najważniejszym zadaniem było więc złapanie światła do wnętrza w tak gęstym sąsiedztwie, a zarazem zapewnienie odpowiedniej intymności wśród tylu okien sąsiednich domów. Stąd dom wyniesiono na wysokość pierwszego piętra, na parterze od ulicy pozostawiono sklep, a w głębi kilka miejsc postojowych dla samochodów. Nad nimi zawisło mieszkanie dla rzemieślnika projektującego znaczki.
Emblematy są okrągłe i właśnie motywem okrągłych otworów architekci postanowili przepruć betonowe mury domu. Okienka wielkości bulajów dostarczają część potrzebnego wnętrzom światła dziennego, zarazem otwory są na tyle niewielkie, że trudno przez nie podglądać mieszkańca domu.
Głównym źródłem światła dziennego w betonowym domu są dwa wewnętrzne patia, które rozdzielają przestrzeń mieszkalną na trzy części. Ta najbliżej ulicy służy jako pracownia. Środkowa, która ma najwięcej światła, bowiem obie jej szklane ściany wychodzą na patia, pełni funkcję kuchni, jadalni i salonu. Na tyłach domu, w najspokojniejszej i najcichszej części powstała sypialnia z łazienką.
Jak zwykle w projektach EASTERN design Office tak i w domu MON Factory architektura kreuje świetlny spektakl. Okrągłe otwory, które przewijają się przez cały dom, jak zegar słoneczny znaczą na ścianach upływające godziny. W nocy z kolei rozświetlone punktowo elewacje działają jak reklama działalności jego mieszkańca - niczym migoczące emblematy zdobiące szaty domu.
Wielkoskalowe ornamenty
W swoich kolejnych, coraz głośniejszych realizacjach EASTERN design office stosuje coraz bardziej śmiałe ornamenty w coraz większej skali. W długim na 41 metrów budynku Stripes w Shiga cała elewacja to jeden gigantyczny wzór. Jak we wcześniejszych budynkach ornament jest wycięty w pełnym murze z tą różnicą, że tu ma 13 metrów wysokości. Za nim znajduje się podłużny podcień, z którego wchodzi się do prywatnych gabinetów lekarskich.
Budynek stoi przy ruchliwej ulicy, mur oddziela od hałasu ulicznego, a zadaszony podcień służy przechodniom. Jednak w tym budynku udało się w skamieniałej architekturze uchwycić kawałek natury. Idąc wśród tych ornamentalnych arkad można poczuć się jak w cieniu wielkich drzew, prześwitujące światłorysuje miękkie, organiczne cienie. Budynek tworzy więc skamieniały rząd roślin, przemieniając ulicę w aleję.
Z kolei w dużym budynku mieszkalnym w Kioto nazwanym Slit Court (Podwórze ze szczeliną) ornament zastosowano nie tylko na elewacjach zewnętrznych, ale i wewnątrz podwórza głębokiego jak studnia. We froncie organiczny ornament tworzy oprawę dla trzech dolnych kondygnacji, zestawiono je z typowo modernistycznie rozwiązanymi dwoma najwyższymi piętrami - ten kontrast dwóch estetyk tworzy ciekawe napięcie.
Natomiast wewnętrzny dziedziniec, który z powodu niewielkich rozmiarów działki służy głównie jako patio doświetlające mieszkania, rozwiązano już jak gigantyczny ogród. Cztery ściany podwórza przepruwają na całą wysokość otwory niczym chwiejące się łodygi. Dają wrażenie, że podwórze jest większe niż w rzeczywistości, wydaje się ono też bardziej przyjazne i ludzkie.
Ornament w wydaniu EASTERN design Office to zabawa w poszukiwanie nowych zastosowań dla dawnych wzorów. Okazuje się, że ornament nie musi być wcale zbrodnią dla nowoczesnej architektury, wręcz przeciwnie - może być trampoliną do zupełnie nowych rozwiązań.
- Więcej o:
- dom jednorodzinny
Kosmiczne projekty, które miały podbić Ziemię. Tak wyobrażano sobie domy przyszłości
Znani architekci: Gerrit Rietveld. Nie tylko czerwono-czarne krzesło i Dom Rietvelda
Willa Tugendhatów w Brnie. Ekskluzywny modernizm Miesa van der Rohe [IKONY ARCHITEKTURY]
Najdroższy i największy dom jednorodzinny świata. Antilla Tower w Mumbaju
Fallingwater - dom nad wodospadem. Frank Lloyd Wrigth zaprojektował budynek, który wyprzedził epokę [IKONY ARCHITEKTURY]
Dom Alberta Einsteina pod Poczdamem
Kopulaki w Warszawie. Domy na Ustrzyckiej wyglądają jak wioska Smerfów
Dom nad jeziorem - zieleń i elegancja