Kiosk - kup onlineKiosk - Ladnydom.pl

Wolf Bracka: nowy dom towarowy wzbudza kontrowersje

red

Architekci i urbaniści są zgodni: obok domu towarowego przy Brackiej nie da się przejść obojętnie. Jednych ten budynek zachwyci, w innych wzbudzi zgrozę.

Inwestorem jest spółka Wolf Immobilien Polen należąca do rodziny Likusów, krakowskich milionerów inwestujących m.in. w nieruchomości i luksusowe marki. W Warszawie zbudowali już m.in. kameralny biurowiec Wolf Nullo nieopodal Sejmu i duży budynek biurowy przy Marszałkowskiej, ekskluzywny sklep i restaurację w odrestaurowanej secesyjnej łaźni na tyłach kamienicy przy Krakowskim Przedmieściu. Przejęli także budynek dawnego Prudentialu, który chcą przerobić na hotel z częścią biurową i apartamentową. Likusowie lubią robić interesy w ciszy. Nadzwyczaj niechętnie kontaktują się z dziennikarzami. Odmówili rozmowy o budynku przy Brackiej, nie wyrazili zgody na zrobienie zdjęć w jego wnętrzu, a architektom z pracowni Kuryłowicz & Associates zabronili udzielać jakichkolwiek informacji o tym gmachu.

Ten budynek to bodajże ostatnia tak wyrazista praca Stefana Kuryłowicza, który w tym roku zginął w katastrofie lotniczej. Architekt zasłynął z przełomowych projektów, które zmieniały odbiór Warszawy, takich jak biurowiec Lotu przy ul. 17 Stycznia, wyglądający jak żywcem przeniesiony z filmu science fiction, czy olśniewający gigantycznym wewnętrznym atrium Focus Filtrowa przy Trasie Łazienkowskiej, który wytyczył granice wysokiej śródmiejskiej zabudowy. Architekt choćby ciut mniej utalentowany od Kuryłowicza, choćby odrobinę mniej ambitny, uparty i pewny siebie budynku takiego, jaki powstał przy Brackiej, by nie zaprojektował.

W odróżnieniu od Zahy Hadid, która twierdzi, że otoczenie jej budynków nie ma dla niej znaczenia, Stefan Kuryłowicz bardzo drobiazgowo analizował kontekst, w jakim miał powstać dom towarowy przy Brackiej. Gmach nawiązuje do najciekawszego budynku w okolicy - położonego po drugiej stronie Alej Jerozolimskich domu towarowego Smyk, czyli dawnego CDT. Można powiedzieć, że to jego mroczne alter ego - na jego przeszklenia i jasne okładziny odpowiada brakiem szyb i czarnym kamieniem. Ale oba domy mają zaokrąglone narożniki, podobną wysokość i funkcję. To nie jest przypadek.

Z pełną świadomością projektant zdecydował się postawić gmach dla braci Likusów w poprzek osi widokowej ulicy Brackiej, najstarszej w tym rejonie, o rodowodzie wywodzącym się ze średniowiecza. Wyszedł z założenia, że Bracka umarła już w latach 70., kiedy zmieniono jej przebieg na odcinku wzdłuż budynku Banku Gospodarstwa Krajowego i zlikwidowano przejście dla pieszych przez Aleje Jerozolimskie. Nie wierzył w możliwość wskrzeszenia ciągłości tej ulicy, nie chciał oglądać się w przeszłość. Bracką przeciął w najbardziej brutalny sposób, jaki to było możliwe, nie idąc na żaden kompromis. Może w ten sposób chciał przewrotnie zwrócić na tę ulicę uwagę?

Na żadne ustępstwa projektant i inwestor nie chcieli też pójść w sprawie usytuowania budynku wobec sąsiedniego bloku przy ul. Brackiej 11/13. Przepisy budowlane wymagały, żeby był odsunięty o 20 metrów. To zwęziłoby gmach o jedną trzecią i praktycznie uniemożliwiło zaprojektowanie funkcjonalnego obiektu. Dlatego inwestor przez prawie pięć lat walczył w sądach administracyjnych (dwukrotnie dochodząc do szczebla Naczelnego Sądu Administracyjnego) o to, by ściana domu towarowego mogła stanąć zaledwie 12,5 metra od okien bloku. Wygrał.

Na osłodę być może ogromną czarną ścianę długą na prawie 80 i wysoką na prawie 30 metrów w przyszłości oprószy zieleń bluszczu - pod chodnikiem przy samym budynku zrobiono korytka na ziemię dla pnących roślin.

źródło: Gazeta Stołeczna

    Więcej o:

Skomentuj:

Wolf Bracka: nowy dom towarowy wzbudza kontrowersje